"On a long enough time line, the survival rate for everyone drops to zero." - Tyler Durden
Właśnie na naszych oczach realizowana jest współczesna wersja Globallösung, czyli brutalne i zagrażające podstawom Europy i tej części Zachodu całościowe uregulowanie problemu kultury i cywilizacji chrześcijańskiej.
Poprzez tzw. Wędrówkę Ludów, wywołaną pożogą bliskowschodnią (ach, czuję to chłodne i precyzyjne spojrzenie technokratów i masonów znad Potomaku), wprowadzana jest do systemu nowa zmienna o ogromnym potencjale, która jeszcze bardziej uczyni Europę Środkowowschodnią regionem dysfunkcyjnym i podatnym na miękkie zaintrodukowanie nowego podmiotu nadzorującego tkwiące w chaosie tutejsze "elity", autochtonów oraz przejmującego de facto ziemie i zasoby lokalne, będące przedmiotem tej operacji.
Akcja ta ma jeden zasadniczy cel – poza innymi pobocznymi – wobec państw naszej części kontynentu. Można to nazwać: geostrategicznym i cywilizacyjnym "praniem wstępnym". Fazą zapowiadającą ostateczne rozwiązanie kwestii państw sezonowych. Pozornie własnych. Takich jak nasz kraj. W tym procesie idzie o jeszcze głębsze zdestabilizowanie struktur społeczno-kulturowo-religijnych oraz dalsze zdewastowanie jedynej wartości, jaką ma np. Polska – czyli jednorodności etnicznej. Działania masonerii rzadko kiedy mogą być uchwycone w sposób, który transparentnie ukazuje, kto skorzysta na trwającej właśnie lobotomii, ale w przypadku tej kontrolowanej strategicznej destabilizacji wiele widać czarno na białym i trzeba być kaprawym na jedno oko, aby nie spostrzec, że globalna lewizna stymulowana przez wytyczne suflowane przez tytanów, atlasów, zbawców ludzkości i demiurgów dąży do zmielenia resztek tego, co jeszcze w nas tkwi. Po prawdzie więcej w tym wszystkim czystej destrukcji i jakiegoś zła, niż chłodnego, cynicznego planu geostrategicznego.
Wydaje się, że – chcąc uzyskać odpowiedź – zadajemy niewłaściwe pytania. Łudzimy się, że nasza logika jest zbieżna z logiką naszych oprawców. Tymczasem masoni, synowie zakrytego światła, uznający się za nadludzi, istoty wyjątkowe i sądzące, że posiadają klucz do władztwa nad tym światem, nie pojmują, że są zaledwie zwyczajnymi przedmiotami w rękach Lucyfera – który tymi magami zdradzającymi swojego Stwórcę gardzi jeszcze bardziej niż tymi, którzy poddawani są eksterminacji – tj. chrześcijanami.
Otóż masoni z pełną świadomością chcą uczynić z naszych ziem krainę Goga i Magoga, puścić ją z dymem i zacząć wszystko od nowa, jeśli się uda, gdyż tak złożone procesy często wymykają się spod kontroli i książę tego świata może po swojemu, nie oglądając się na swoje podłe i pogardzane prze siebie sługi, zająć się na swój sposób organizowaniem podarowanej mu przestrzeni, zamieniając ją w trzęsawisko cierpienia i krwi.
Masoneria pragnie rozpocząć nowe świata tworzenie. Finalną rekultywację tych terenów bez oglądania się w przyszłości na zbędny już balast w postaci lokalnych zasobów ludzkich. Najpierw trzeba skontaminować region poprzez wprowadzenie tu barbarii, kolejnym krokiem może być wywołanie antyislamskich buntów, dzięki czemu będzie można fizycznie zaingerować – poprzez kraje, elity i opinię publiczną zindoktrynowanego już Zachodu –zgodnie z narracją o nieodpowiedzialności i nienowoczesności narodów naszej części Europy, co będzie tłem do narzucenia ostrych regulacyjnych rozwiązań prawnych służących głębszemu zopresjonowaniu większości, która z czasem stanie się mniejszością we własnych krajach.
Ta rozbudowana kontaminacja cechuje się kilkoma strategicznymi wyzwaniami dla Polski i innych krajów:
Po pierwsze: jej głównym celem jest jeszcze głębsze rozwodnienie i zdekonstruowanie katolicyzmu w Polsce, jako jedynego realnego oparcia przeciwko złu tego świata symbolizowanego przez globalną lewiznę, postliberalny zdekonstruowany aksjologicznie Zachód. Eurocwele o przecwelonych już sumieniach i umysłach chcą doprowadzić do ostrego starcia międzyreligijnego. Wiedzą bowiem, że Polacy (ale też w ogóle Słowianie, np. Serbowie, Rosjanie) nie pozostaną do końca bierni wobec tej zarazy.
Po drugie: pośrednio ostrze tej dewastacji skierowane jest przeciw Rosji. To zwyrodniała, bardziej złożona powtórka akcji ukraińskiej. Pentagon i elity waszyngtońskie, za pomocą tej intoksykacji chcą innymi narzędziami, naszym kosztem i po naszych trupach, zdestabilizować bliskie otoczenie Federacji Rosyjskiej, która jednak – spokojna głowa – w odpowiedzi również będzie umiała wygrywać to zgodnie ze swoimi interesami. Jesteśmy zatem świadkami agresji nowego rodzaju, agresji pozamilitarnej, dokonywanej za pomocą "środków rozmytych," zmieniającej poważnie układ sił w naszym regionie, jego tożsamość i w dłuższej perspektywie przynależność kulturowo-cywilizacyjną.
Myślę, że następnym krokiem, po rozwiązaniu już naszego "problemu", będzie w nieodległej przyszłości zajęcie się kolejnym monoetnicznym krajem, będącym drzwiami do Moskwy – tj. Białorusią.
Paradoksalnie dla Rosji zawirowania, które nas czekają mogą być bardzo na rękę, zgodnie z jedną z jej koncepcji umacniania swojej pozycji w świecie jako kraju konserwatywnego, jedynego obrońcy Grobu Świętego w postliberalnym świecie. Ta strategia jest bardzo skuteczna wobec wielu pogubionych zachodnich konserwatystów, którym wiara chrześcijańska raczej przeszkadza i jest im bliżej do Aten niż do Jerozolimy, ale akceptują oni Moskwę jako ostatni bastion obrony bardziej może cywilizacji śródziemnomorskiej niż chrześcijańskiej. O Moskwę się nie bójmy. Da sobie radę. Nad Warszawą natomiast zbierają się chmury i nikt, poza nami, nie obroni wiary świętej katolickiej i naszej tożsamości. Na żadną pomoc nie ma co liczyć. Wolne żarty.
Po trzecie: warto sobie zapamiętać po wsze czasy: ci, którzy chcą się poddać temu procesowi, nie tylko stracą życie, ale i dusze. Ci z kolei, którzy myślą, że uda im się uratować część siebie, godząc się na los zniewolonego, muszą pamiętać, że dla Żydów – którzy w istocie stoją za tą całością – zawsze będziemy tylko groźną, buntowniczą sektą Nazarejczyków wierzącą w zabobony. A do sekt i odszczepieńców Żydzi mieli zawsze jeden stosunek, nienacechowany raczej miłosierdziem…
Po czwarte: pamiętajmy dobrze na tym przykładzie kontaminacji regionu, czym się kończy bycie państwem dysfunkcyjnym, pozornie własnym. Ta Wędrówka Ludów, to jawna drwina z narodów słabych, które zapłacą największą cenę za swoje utajone, odrealnione istnienie…
Po piąte: w tej walce ogromną rolę odgrywają symbole. Nowy meczet w Warszawie postawiono nam nie na żadnym uboczu, na obrzeżach Ochoty, ale na terenie dawnej Reduty Ordona. Jeżeli rolą dziennikarza, jak pisał Cat-Mackiewicz, jest rozumienie nerwami i węchem biegu współczesnych wypadków, to Polakom może warto po raz kolejny rzec: jesteśmy jak zwiędłe bzy, zerwane i rzucone przedwczoraj przez dziecko pod stolik nocny.
Jesteśmy jak pamięć o pięknych kiedyś rzeczach, jak wspomnienie, które nie daje nadziei na powrót cudownych chwil. Jesteśmy jak ćma niepotrafiąca dać sobie rady ze swoim lotem w blasku słońca, jesteśmy jak pocałunek zaprawiony goryczą. Jesteśmy coraz bardziej samotnymi ludźmi o spoconych duszach.
Jesteśmy jak nikomu niepotrzebna zmielona głowa.
Pisane dokładnie na terenie Reduty Ordona, 8 września 2015 r. w święto Narodzin NMP oraz w dniu 8. urodzin mojego syna, któremu ten tekst dedykuję.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!