Wiele lat temu, w czasie wizyty w Los Angeles w jednej z restauracji w trakcie śniadania, otrzymałem od nieznajomego mężczyzny małą książeczkę w zielonej oprawie na temat darowizny. Jej głównym przesłaniem była myśl: jeżeli wspomożemy osobę potrzebującą, możemy oczekiwać dziesięciokrotnie wyższej nagrody. Od tamtej pory przestałem się złościć na wysokie podatki, które zacząłem uważać nie tylko za darowiznę, ale także za ubezpieczenie przed niestabilnością społeczną, która niszczy możliwości zarabiania pieniędzy. Nie można jednak polegać na regularnej ofiarności bogaczy. Do tego są programy opieki społecznej i to one definiują solidarność, czyli ofiarność obywateli. One są częścią strategii rozwoju, która w ten sposób określa ustrój państwa.
Jako humanista, zawsze stawiam wartość człowieka ponad wartością pieniądza. Innymi słowy, nie jestem bezwzględną maszynką do akumulacji pieniędzy. Moja stała zasada to "żyj i innym daj żyć". W związku z tym jestem zdumiony, że podatek liniowy jest nadal popularny w Polsce, gdzie miłosierdzie należy do fundamentów religii katolickiej. W wielu krajach Europy nawet znaczące partie liberalne opowiadają się za utrzymaniem progresywnej skali podatku dochodowego, choć często postulują łagodzenie progresji stawki.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!