Wielce Szanowny Panie Prezydencie. Nie będę gratulował Panu sukcesu, jakim było zwycięstwo w wyborach prezydenckich, bo to już zrobili inni, jedni szczerze, drudzy licząc na stołek w Kancelarii Prezydenta, a jeszcze inni, jednocześnie myśląc, żebyś się udławił. Jak to ludzie. Nie mam zwyczaju startować w konkurencji, kto się najbardziej podliże wpływowej osobistości. I to nie tylko dlatego, że najzwyczajniej przegrałbym z każdym.
Mam już swoje lata, prawie czterdzieści, i niech mi będzie wolno, z racji wieku, skreślić do Pana kilka słów, bez owijania w bawełnę. Pewnie ma Pan wokół siebie doradców, którzy będą Panu podpowiadali, co ma Pan robić, żeby utrzymać wysokie poparcie wyborców, pomóc Prawu i Sprawiedliwości podczas kampanii przed wyborami do parlamentu, żeby zagranica się na Pana nie pogniewała, ale nie wiem, czy znajdzie się wśród nich choć jeden, który będzie Panu radził, co robić, aby z Pana działań albo zaniechania działań wynikło dobro Rzeczypospolitej. Podejmę się tej roli zupełnie za darmo, bez pensji, ZUS-u, limuzyn, sekretarek i sekretareczek.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!