W ostatnich miesiącach dostałem wiele listów od czytelników moich felietonów z prośbą, abym jeszcze raz kandydował na stanowisko prezydenta RP. Podobno do trzech razy sztuka. Rozmawiało ze mną na ten temat kilka organizacji politycznych. Na koniec zdecydowałem, że nie będę brał udziału w tegorocznej błazenadzie. Zdecydowanie wolę być wyborcą, jeśli znajdę kandydata godnego mego zaufania.
Nigdy nie chciałem być prezydentem dla stanowiska, czyli takim, który tylko pilnuje żyrandola. Chciałbym być prezydentem skutecznym, który może zmienić kraj na lepszy, aby Polacy mogli się radośnie rozwijać i czuć się u siebie w domu. Niestety, w obecnym czasie nie jest to możliwe.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!