Wkraczamy w drugi etap wojny ukraińskiej. Wynika to z potrzeby dokonania nowej rozgrywki między suzerenami strefy buforowej. Trwanie w klinczu niczego nie wyjaśnia. Jak mawiał Hitler: "Wolności nie zdobywa się warsztatami tkackimi, ale armatami…".
Poza tym jest to jak najbardziej na rękę rządzącej Ukrainą z nadania Waszyngtonu kijowskiej kleptokracji, w której dochodzi do coraz głębszych podziałów. Utrzymywanie wrzenia w Donbasie leży nie tylko w interesie Waszyngtonu, Berlina i Moskwy, ale jest zwyczajną brutalną zagrywką na użytek ukraińskiej polityki wewnętrznej wynikającą z potrzeby konsolidacji wokół władzy tamtejszego społeczeństwa z miesiąca na miesiąc zniechęconego do frakcji postmajdanowej… Ten zdeformowany jeszcze bardziej niż rok temu kraj jest niezmiernie podatny na wrzutki i intoksykacje polityczne. Dodatkowo – tam tak dużo ludzi ma broń i samoistnie, bez inspiracji, mogą chcieć zmienić status quo… Przygotujmy się na nowe koszmary i nowe tragedie, przy których bestialskie spalenie żywcem przez banderowców sprzeciwiających się im współobywateli w odeskim Domu Profsojuzów w maju zeszłego roku będzie nieważkim incydentem.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!