"O nierządne królestwo i zginienia bliskie!" – chciałoby się zawołać za poetą na widok tego, co dzieje się w naszym nieszczęśliwym kraju. Jeszcze nie przebrzmiały echa studniówki premierzycy Ewy Kopacz, jeszcze nie obeschły jej łzy radości i wzruszenia po zwyczajowym spłakaniu się z frakcją psiapsiółek – a już nad rządem-nierządem zaczynają gromadzić się coraz czarniejsze chmury.
Przyczyny jak zwykle są nie tyle może nieznane, co starannie omijane przez wszystkie ugrupowania parlamentarne, podobnie jak i przez poprzebieranych za dziennikarzy funkcjonariuszy uplasowanych w niezależnych mediach głównego nurtu. I jedni, i drudzy zachowują się tak, jak ów mąż z anegdoty. Przyłapawszy żonę w stanie wskazującym na zdradę, rozpoczął energiczne poszukiwanie gacha, z trzaskiem otwierając drzwi do wszystkich pomieszczeń domowych. Wreszcie otworzył szafę, a tam stał nagi gach – jednak z rewolwerem w ręku. – "I tu go nie ma!" – krzyknął rogacz, zamykając szafę. Podobnie wygląda sytuacja z czarnymi chmurami, gromadzącymi się zwłaszcza na Śląsku, w związku z rządowymi projektami zamknięcia czterech kopalni węgla kamiennego. Rząd obłudnie tłumaczy, że nie chodzi o likwidację, tylko o "restrukturyzację", ale prawda jest taka, że spółka, której rząd zamierza przekazać wspomniane kopalnie, zajmuje się ich likwidowaniem, zagospodarowaniem majątku po likwidowanych kopalniach itd. Decyzja rządu uzasadniana jest brakiem rentowności nie tylko owych kopalni, ale całej Spółki Węglowej.
Wszystko to oczywiście być może, jednak warto zwrócić uwagę, że już kilkadziesiąt kilometrów dalej, w Czechach, kopalnie węgla są rentowne, podobnie jak kopalnia "Silesia" w Polsce – ale to są kopalnie prywatne.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!