Ajajajajajajaj! I znowu Polacy się podzielili! Podziały były nawet za komuny, i to nawet na etapie, kiedy obowiązywała jedność moralno-polityczna narodu. Wtedy też Polacy dzielili się na partyjnych i bezpartyjnych, wierzących i niewierzących, żywych i uma... – no mniejsza z tym. Skoro nawet wtedy się dzielili, chociaż partia nakazała moralno-polityczną jedność narodu, to co dopiero dzisiaj? Dzisiaj tych podziałów narobiło się tyle, że można się w nich pogubić, niby w jakiejś dżungli, i dlatego warto je przypomnieć jako swego rodzaju vademecum. Pierwszy podział, jaki może jeszcze nie daje o sobie znać w sposób dotkliwy, to podział na Polaków pochodzenia żydowskiego i pochodzących z mniej wartościowego narodu tubylczego. Ten podział wprawdzie nie jest specjalnie eksponowany, bo na tym etapie obowiązuje teza, że Żydów "nie ma", podobnie jak Wojskowych Służb Informacyjnych czy izraelskiej broni jądrowej, ale możemy przecież sobie wyobrazić, co by się działo, gdyby "byli", no a przede wszystkim – co będzie, kiedy już "będą" – bo że "będą", to rzecz raczej pewna, zważywszy choćby na deklaracje izraelskiego prezydenta podczas jego wizyty w Warszawie z okazji otwarcia Muzeum Historii Żydów Polskich. Drugi – to podział na członków tradycyjnego, tysiącletniego narodu polskiego i polskojęzyczną wspólnotę rozbójniczą, z którą naród polski od 1944 roku musi dzielić terytorium państwowe.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!