Jeszcze trwa gorączkowe zasypywanie wykopów, układanie chodników i zalewanie asfaltem dziur w jezdniach przed zbliżającymi się nieubłaganie wyborami do samorządów terytorialnych, a już pojawiły się zwiastuny przyszłorocznej kampanii do wyborów parlamentarnych i prezydenckich.
Oto pojawiły się na mieście fałszywe pogłoski, że z Kancelarii Prezydenta wyszła petycja niektórych rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej, by pan prezydent Komorowski wystąpił z inicjatywą budowy pomnika tych ofiar w jakimś reprezentacyjnym miejscu Warszawy. Pan prezydent, podkreślając autentyczność petycji wspomnianych rodzin, ustosunkował się do tej inicjatywy bardzo życzliwie, co pokazuje, że gdyby tylko jeszcze poprawić koordynację, wiele trudnych dotąd spraw potoczyłoby się jak z płatka, a nasz nieszczęśliwy kraj wkroczyłby wreszcie na drogę prowadzącą ku świetlanej przyszłości. Co prawda jeszcze się taki nie urodził, co by wszystkim dogodził, więc pani Małgorzata Wassermann zwraca panu prezydentowi uwagę na konieczność zachowania właściwej kolejności: najpierw "prawda" o Smoleńsku, a pomnik dopiero potem. Sęk w tym, że z pomnikiem znacznie łatwiej jak z "prawdą" – cokolwiek by to miało oznaczać – a w tej sytuacji może się okazać, że pomnik jednak w Warszawie nie stanie, chociaż oczywiście dyskusja na jego temat może wypełnić całkiem sporą część przyszłorocznej kampanii wyborczej. Jest to prawdopodobne tym bardziej, że właśnie zakończyła się III Konferencja Smoleńska, której uczestnicy skłaniali się raczej ku koncepcji zamachu niż katastrofy.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!