Kilka polskich obrazków, po blitz-wizycie – proszę wybaczyć szczerość i malkontenctwo, to wina wieku...
Leciałem LOT-em. Dreamliner mnie nie oczarował, nadal w klasie turystycznej (ekonomicznej) ciasnawo. Otwieranie drzwi w ubikacji nie intuicyjne – część ludzi się szamoce. Miły akcent w tejże, czyli żywa róża, niestety była od latania półżywa, wykładzina podłogowa przy ubikacji zmoczona, wino i piwo płatne, obsługa – OK, choć o rozpromienienie na twarzach raczej trudno. Po wodę trzeba sobie raczej chodzić samemu. Piloty do ekranów na fotelach – czarna magia – zupełnie nie wiadomo, jak włączyć światło do czytania. Co chwila ktoś przez pomyłkę i wiercenie się w fotelu włączał przywoływanie stewardesy.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!