Postanowiłem "zagłosować nogami" (do czego Państwa od kilku tygodni zachęcam) i przespacerować się po Warszawie 11 listopada. Tak więc spotykamy się na rondzie Dmowskiego o 15.00. Gdyby ktoś był z Toronto lub Kanady proszę mnie odnaleźć, zawsze to raźniej w kupie. Za czym głosuję? Proste za silną, niepodległą, bogatą Polską, gdzie każdy będzie mógł bezpiecznie i swobodnie żyć jak niegdyś w Rzeczpospolitej, gdzie będzie mógł się uczciwie bogacić niegnębiony przez opresyjne zbiurokratyzowane, skorumpowane państwo, gdzie nie będzie się bał mówić tego co myśli i nazywać rzeczy po imieniu, gdzie dzieci będą wychowywane przez własnych rodziców a nie narzuconych przez państwo ideologów, gdzie duma z przeszłości będzie kształtowała przyszłe pokolenia, gdzie siła militarna będzie wystaraczającą rękojmią suwerenności, gdzie będziemy zadowoleni i solidarni myśląc o sobie jak o braciach. Jak mówi chińskie przysłowie, nawet najdłuższa droga zaczyna się od pierwszego kroku. Tym pierwszym krokiem jest warszawski "Marsz Niepodegłości".
Nie wiem czemu, nie wiem skąd i jak, ale właśnie "bracie Polaku" zabrzmiało mi w głowie 1 listopada, przy grobie Tadeusza Kopańskiego, więźnia Wronek i Jaworzna skazanego w 1947 roku za to, że marzył jak ci wszyscy młodzi ludzie, którzy w najbliższy poniedziałek staną obok siebie na ulicach Warszawy. Gdy we Wronkach pod celą zaczął wygrzebywać robaki z brei zupy, stary pepesowiec, lekarz napomniał - "Jedz to wszystko, bracie Polaku, bo zginiesz".
Bracia Polacy, pora uczynić pierwszy krok…
Do zobaczenia w Warszawie.
Andrzej Kumor
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!