Środowiska polskich kibiców są na pewno ponadprzeciętnie aktywne, wewnętrznie zróżnicowane i skłonne do zachowań emocjonalnych, które czasami przeradzają się w całkiem bezmyślną agresję.
W tej ostatniej prym wiodą potencjalni kryminaliści, których dla odróżnienia od ludzi ładnie bawiących się uprawianym przez innych sportem nazwano "kibolami", co społeczeństwu ma wytłumaczyć wymykające się spod kontroli zjawiska przemocy i wandalizmu.
Gdzie jednak powstaje konflikt, a psychologia tłumu nie daje szansy mediacjom, każdy może przyłożyć nieznajomemu, jak również bez żadnej różnicy narodowości, rasy czy preferencji klubowych po łbie oberwać i mechanizm ten nie dotyczy bynajmniej tylko wspomnianych środowisk.
W kontekście "godnych pożałowania" zdarzeń na gdyńskiej plaży, jakim policja nie była w stanie zapobiec, na wstępie trzeba jednak przypomnieć, że obowiązkiem państwa, na które płacimy podatki, jest nie tylko oddzielenie żywo angażujących się w rozgrywki pasjonatów od pospolitych bandytów, co to w klubowych barwach znaleźli sobie wygodny pretekst do konfrontacji, ale też pilnowanie porządku prawnego w sytuacjach nagłych i wyjątkowych w ogóle.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!