Powszechne konfekcjonowanie dwóch różnych pamięci, oddzielnie dla Polaków i Żydów, źle wróży przyszłości stosunków polsko-żydowskich. Wzbudza rywalizację zamiast porozumienia. Skutkuje walką o określoną wizję tego, co było – w imię pożądanego kształtu tego, co miałoby nadejść. I najważniejsze: to nie Polacy tę perspektywę, jakże energicznie, fasują na oczach całego świata.
Centrum Simona Wiesenthala raportuje, że w roku 2012 tylko we Francji zanotowano dwieście przypadków "aktów antysemityzmu". Że drugie miejsce na niechlubnej liście zajmują Stany Zjednoczone, zaś trzecie i czwarte: Wielka Brytania oraz Kanada. Że także w Polsce zaobserwowano "więcej niż dotąd" incydentów profanacji pomników upamiętniających ofiary Holokaustu. I że wszelkie granice przekroczono w Holandii, gdzie w programie telewizji publicznej uczniowie pochodzenia tureckiego nazwali Holokaust "błogosławieństwem", a jeden z nich wprost wyraził "zadowolenie z tego, co Hitler zrobił z Żydami".
"Antysemityzm wśród młodych Holendrów jest szokujący" – oświadczyli na to funkcjonariusze Centrum, dodając, że "są w szoku" tym bardziej, gdy "przesądy" przedstawicieli młodzieży tureckiej podziela rzesza "holenderskich chłopców i dziewcząt".
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!