Przychodząc na świat, człowiek otrzymuje rzeczywistość w darze. Niemniej jednak dla każdego z nas, i niezależnie od wieku, człowieczeństwo zawsze i do końca pozostaje wyzwaniem.
Dodajmy: wyzwaniem, któremu coraz trudniej sprostać. Nie dlatego, że współcześnie bywa trudniejsze czy bardziej niewdzięczne niż dotąd, lecz dlatego, że człowiek przestaje powoli rozumieć, na czym właściwie człowieczeństwo polega i co konkretnie oznacza w praktyce. Tymczasem bez tego zrozumienia coraz częściej brodzimy w rynsztoku, chwaląc sobie i samo miejsce, i towarzystwo, i rynsztokowego nadzorcę, zatroskanego pozornie o nasz los, a tak naprawdę o kondycję powierzonego mu stada niewolników. Nie dziwota, że w gwiazdy nie ma już komu spoglądać.
ŚWINIA WAŻNIEJSZA
Z drugiej strony, po co gwiazdy człowiekowi unurzanemu w rynsztokowych fekaliach? Taki osobnik powinien wiedzieć, że zabijanie foki dla jej mięsa czy futra to czyn naganny, ale eutanazja nie jest czymś specjalnie niestosownym. Że nie wolno mu wyjąć z gniazda jajka, dajmy na to orła bielika, bo natychmiast "przytuli go krata", ale musi też wiedzieć, że każdy ginekolog może bezkarnie rozkawałkować i spuścić do ścieku kilkumiesięczny ludzki płód – i że to pierwsze nazywać należy "troską o środowisko", a to drugie "prawem do wyboru". Podobne dysonanse nie mają go uwierać, ma przechodzić nad nimi do porządku, bez cienia refleksji, choćby oczywiste antynomie dewastowały mu kondycję psychiczną, rozszarpując resztki przyzwoitości.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!