Współczuję tym wszystkim, którzy angażują się emocjonalnie w każdy mecz polskiej reprezentacji w piłce kopanej.
Nie znaczy to, że występy polskich piłkarzy mnie nie interesują, ostatecznie niejedną parę butów zniszczyłem na podwórkowych boiskach; ba, nawet rękę miałem złamaną po starciu ze znacznie starszym osiłkiem. A o LZS Zardeniki w lidzbarskim powiecie ktoś słyszał?
Tak więc mój życiorys piłkarskiego kibica niczym się nie wyróżnia i nawet przez jakiś czas skłonny byłem do dzielenia spazmów z tymi wszystkimi, którzy po każdym przegranym meczu muszą zażywać walerianę na uspokojenie serca...
W epoce Pana Kazimierza, czyli śp. Górskiego, nasi piłkarze na pewno nie byli tak dobrzy technicznie, jak obecne pokolenie, ale posiadali jedną cechę: waleczność. Za tym określeniem kryje się to, co trzeba robić na boisku – gryźć trawę, a przeciwnika kosić równo z murawą! I jeszcze jedna uwaga: nie można było zawieść Pana Kazimierza. Były zatem medale mistrzostw świata i olimpijskie.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!