Starożytni filozofowie utrzymywali, że rzeczywistość należy poznawać za pośrednictwem zjawisk i rzeczy, a nie ludzi, ponieważ w odróżnieniu od ludzi, rzeczy ani zjawiska nie kłamią.
Zachwycony tą oczywistością świat trzymał się owej zasady do połowy ubiegłego wieku, aż piewcy marksizmu kulturowego zaczęli przerabiać ludzkie mózgi na kisiel, a cywilizację białego człowieka na pulpę – zjawiska i rzeczy definiując odwrotnie, niż wskazywały przypisane im wcześniej znaczenia. Do jakich negatywnych następstw w wymiarze wspólnoty może prowadzić takie semantyczne zamieszanie? Poniżej jeden jakże gorzko aktualny przykład z naszego własnego podwórka.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!