Benedykt XVI nie był człowiekiem o gładkiej powierzchowności czy wzbudzającym sympatię "od pierwszego spojrzenia", ale wieść o abdykacji wywołała u mnie coś, co chyba najlepiej wyraża słowo "osierocenie".
Pożegnał się z nami człowiek, który prowadził Kościół w trudnych czasach; dobry papież antymodernistyczny, jasno, w piękny intelektualnie sposób zakreślający pozycje obronne katolicyzmu; religii atakowanej nie tylko przez fanatycznych hindusów czy muzułmanów; religii atakowanej przede wszystkich przez ośrodek władzy Zachodu, i to atakowanej bardzo silnie od środka.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!