Kiedy Prymas Glemp został wyniesiony do tej godności, wielu ludzi pytało – dlaczego on? Odpowiedział na to pytanie swoim pięknym życiem.
Dzisiaj wiele osób sądzi, że Prymas Glemp był ostatnim Prymasem Polski – kapłanem, którego autorytet sięgał poza Kościół i obejmował naród; kapłanem, który trwał z narodem. Dzisiaj, w sytuacji wielkiego zamieszania społecznego w Ojczyźnie i zamieszania w samym Kościele, z wielkim szacunkiem żegnaliśmy Kardynała, którego za życia wielu nie postponowało, a który potrafił mówić prawdę wbrew poklaskowi mediów, nawet wtedy gdy była bardzo niewygodna. Przykładem są poniższe słowa Prymasa wypowiedziane w czasie pamiętnego ataku amerykańskich środowisk żydowskich na Karmel w Auschwitz:
Dialog systematycznego wyjaśniania rzeczy trudnych, a nie przedkładania żądań. Mamy swoje winy wobec Żydów, ale dziś chciałoby się powiedzieć: Kochani Żydzi, nie rozmawiajcie z nami z pozycji narodu wyniesionego ponad wszystkie inne i nie stawiajcie nam warunków niemożliwych do wypełnienia. Siostry karmelitanki, mieszkające obok obozu w Oświęcimiu, chciały i chcą być znakiem tej ludzkiej solidarności, która obejmie żywych i umarłych. Czyż, Szanowni Żydzi, nie widzicie, że wystąpienie przeciw nim narusza uczucia wszystkich Polaków, naszą suwerenność z takim trudem zdobywaną? Waszą potęgą są środki społecznego przekazu, będące w wielu krajach do waszej dyspozycji. Niech one nie służą rozniecaniu antypolonizmu.
Proste słowa, których wówczas nie wypowiedział ze strachu żaden znaczący polski polityk. By mówić prawdę, trzeba przestać się bać tego, co może nam zrobić ten świat, a troszczyć o to, co będzie z nami w tamtym. I śp. Prymas Polski Józef kardynał Glemp dał tego przykład.
•••
Nie ma co, silne mamy w Ontario kobiety, nie zaryzykuję stwierdzenia, że tak jak rosyjskie, ale blisko, i nie mówię tu o męskiej postawie naszej nowej premierowej, ale o całkiem zwykłej radnej pani Anie Bailao, którą policja złapała w październiku jadącą w nocy bez świateł.
Pani radna – okazuje się – ma bardzo mocną głowę, przyznała się do prowadzenia samochodu przy poziomie C2H5OH przekraczającym 0 koma 8 promila, a prokurator uznał, że nie była wstawiona (pod wpływem). Prawo odróżnia bowiem karę za zawartość alkoholu we krwi od "bycia pod wpływem". Całkiem słusznie – znałem w życiu kilku takich, co nawet po ćwiartce nic nie było poznać.
Zastanawiam się tylko głęboko, jak to było możliwe, że pani radna, mimo przekroczenia poziomu, nie była pod wpływem, skoro jechała w ciemną noc bez włączonych świateł. Jest to wiele gorszy wynik od pewnego radzieckiego pilota, który dla kurażu obalał przed lądowaniem w trudnych warunkach stakan wodki, a potem bezbłędnie sadzał tupolewa. Zastanawiam się też głupio, czy aby ta "mocna" głowa pani radnej nie jest związana z politycznym zesznurowaniem jej koterii...
Wracając zaś do naszej – z czeska zaciągając – premierki wynne-owej, to szczerze mówiąc, mam w nosie, czy jest z niej panna czy mężatka, ergo z kim śpi. W naszej prowincji nie takie rzeczy już się działy, zaś czy pani Wynne okaże się prowincyjną Kim Campbell, zaraz zobaczymy, chciałbym tylko przypomnieć, że to za "katolickiego" premiera McGuinty'ego, Ministerstwo Oświaty zmusiło szkoły katolickie do zakładania homoklubów. A więc nie patrzmy na to, kto się jak deklaruje, tylko co robi.
•••
Montreal to nie ma szczęścia do infrastruktury komunalnej. A tu się wiadukt zawali, a tu im rura pęknie – tym razem całkiem spora – wodociągowa półtorametrowa.
Dlaczego? Bo Montreal czasy świetności ma już za sobą i teraz się sypie. Jest to przykładowy obrazek tego, co powoli dzieje się z większością infrastruktury amerykańskiej. Oczywiście Montrealowi daleko do takich prymusów rozkładu jak Detroit, ale biorąc pod uwagę, z jakiego poziomu upada... Wszak jeszcze na początku lat 70. była to wizytówka Kanady, nowoczesna metropolia, z pięknymi autostradami, metrem, organizator wystawy światowej etc. Dzisiaj wiadukty spadają na samochody i puszczają grube rury.
Czy taki może być los Toronto? Oczywiście dzisiaj nic na to nie wskazuje, dzisiaj jest jak w Montrealu w latach 60. – buduje się, tylko tak małymi szarpnięciami usuwa się miastu dywanik spod stóp – pada sektor produkcyjny. No ale nas to jeszcze nie dotyczy.
Naprawdę?
Andrzej Kumor
Mississauga
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!