Ludzi można przekonać do wszystkiego. Zaszczepić im szlachetną wzniosłość albo podłą nikczemność. Można zbudować z nimi świat, i można przy ich współudziale świat spopielić. Wystarczy odpowiednio dobrać emocje, a następnie szczelnie wypełnić nimi ludzkie głowy.
Tę trudną sztukę manipulacji Jerzy Owsiak opanował perfekcyjnie. W efekcie prywatna fundacja wyręcza państwo w jego obowiązkach, a klakierzy z deficytem rozumności na czołach aż cmokają z zachwytu.
Przez dwa ostatnie dziesięciolecia sprytnie nakręcani Polacy ofiarowali fundacji Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy i jej dyrygentowi Jerzemu Owsiakowi majątek wart około pół miliarda złotych. Nie żadnym szpitalom i nie żadnym "chorym" czy "umierającym dzieciom", i nie "ciężarnym chorym na cukrzycę", i nie "seniorom", lecz właśnie wymienionej wyżej z imienia i nazwiska fundacji. Z samych odsetek od tej ludzkiej dobroci, wzmożeni moralnie owsiakowi filantropi wykroili – komu, komu, bo idę do domu? – samym sobie wykroili, wielomilionowy majątek. Co więcej, wcale tego nie ukrywają, a fakty wręcz wylewają się ze sprawozdań finansowych. Najciekawsze zaś (i zarazem najgroźniejsze dla wspólnotowej kondycji moralnej) – że nie ma w tym złamanego prawa, a i o złamanych sumieniach nie ma co gadać.
Natomiast tych, którym powyższe niespecjalnie się podoba i którzy właśnie z tych powodów cały ów owsiakowy proceder ważą się krytykować, kwestionując intencje organizatorów, szykanuje się, niekiedy grożąc "przyłożeniem z baśki".
A dziad śliwki rwie
Jak powszechnie wiadomo – a co bardzo starannie od lat kultywuje w narodzie "Gazeta Wybiórcza" do spółki z Tusk Vision Network oraz całą resztą kulturowych marksistów zapatrzonych w polityczną poprawność – jak powszechnie wiadomo, powtarzam, Polacy pasjami kochają tradycje, zwłaszcza te złe. Zatem jak co roku w okolicach połowy stycznia, również w minioną niedzielę, owsiaczątka płci obojga, do bólu szyszynek rozwibrowane telewizyjnymi migawkami, ponownie chwacko-dziarsko i nie zważając na mróz zbierały pieniądze "dla potrzebujących". W tym samym czasie ich dziad Owsiak swoim dziadowskim zwyczajem śliwki rwał, ino huczało w telewizyjnym sadzie.
Swoją drogą w tym miejscu bardzo pana Jerzego przepraszam, bo przecież żaden z niego dziad. Przeciwnie. Było nie było, nieruchomości pozostające w dyspozycji WOŚP warte są już grube miliony. Jak by nie patrzeć i jak by nie liczyć, miliony uciułane świąteczną krwawicą tysięcy przemarzniętych owsiaczątek, z samych tylko odsetek od darowizn, z którymi to odsetkami fundacja robi, co chce.
Nic nie zmyślam. Jerzy Owsiak: "odsetki możemy wydać na to, na co chcemy. Jak to się komuś nie podoba, to może nie wrzucać następnym razem". Zaiste, pięknie ujęte. Nie ma co. Można powiedzieć: ujęte klasycznie po owsiakowemu, czyli właśnie "z baśki".
Dlaczego w moim przekonaniu tak zwany Finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy to przedsięwzięcie zasługujące na krytykę, więcej, na anatemę? Najkrócej: dlatego, że WOŚP zniekształca pojęcia filantropii i jałmużny, zakłamuje ideę wspólnotowej solidarności, generuje łże-ofiarność oraz łże-miłosierdzie, kaleczy urzędnicze sumienia, wreszcie dewastuje śmiertelnie charaktery ludzi prawych, aczkolwiek nieświadomych skali oszustwa, w jakie się angażują i jakie swoją postawą niechcący wspierają.
Wisienki na torcie
Wszystko co napisałem powyżej, są to sprawy znane i weryfikowalne (oczywiście znane i weryfikowalne poza medialnym mainstreamem). Dlatego w tym miejscu pozwolę sobie dorzucić jedynie kilka dodatkowych wątpliwości, powiedzmy w charakterze wisienek na mocno zakalcowatym torcie WOŚP.
Wątpliwość pierwsza: jak mają się koszty przygotowania infrastruktury "wielkiego finału", ale koszty łączne, z kwotami fundowanymi przez państwo czy samorządy terytorialne oraz tymi wysupłanymi przez sponsorów – do ilości środków zebranych podczas samej imprezy? Czyli na ile finansowo efektywna jest sama impreza?
Wątpliwość druga: kto jest właścicielem przekazanego szpitalom sprzętu, skoro mówi się o użyczeniu, a nie darowiźnie, oraz jakie konsekwencje prawne i finansowe te okoliczności za sobą pociągają?
Wątpliwość trzecia: jakie wydatki dodatkowe generuje eksploatacja sprzętu przekazanego placówkom medycznym, czy WOŚP w tych wydatkach w jakikolwiek sposób partycypuje, a jeśli tak, to czemu w sprawozdaniach finansowych nie ma o tym ani słowa?
Podsumowując: czy skórka pt. "Wielki Finał" warta jest wyprawki i czy przed sięgnięciem do portfela nie należałoby zacząć od odpowiedzi na zaproponowane pytania?
Dysonans poznawczy
Wiem, nie lubimy pytań, preferujemy odpowiedzi potwierdzające zaszczepioną nam wcześniej wizję człowieka oraz sposób postrzegania świata, narzucany cięgiem przez wszechobecne i wszechwładne media. Gdy atakują nas informacje antynomiczne do ugruntowanych poglądów, zwykle wpadamy w poznawczy dysonans, więc rozbieżności wywołujące dyskomfort staramy się jak najszybciej usunąć. Racjonalizując dziwactwa, do których czujemy się przymuszani, budujemy sztuczne usprawiedliwienia. Jest to naturalny mechanizm obronny, rzecz w tym, że metoda zaprzeczenia, dość wygodna i nader skuteczna, solidnie zakłamuje rzeczywistość. A wtedy zwykle bardzo długo trwa i bardzo wiele kosztuje proces odzyskiwania dla przyzwoitości ludzi tak mocno zagubionych moralnie.
I na koniec: jeśli w powyższej konkluzji ktoś nie dostrzeże związku z tematem niniejszego felietonu, jeśli po ludzku z żywymi woli naprzód kroczyć, by z nimi kręcić lody (lody owsiakiady), to nic nie będę mógł na to poradzić. Byłoby mi jednak bardzo przykro z tego powodu, bo wówczas poczułbym się, jakbym obserwował zdezorientowany mentalnie tłum, nagradzający owacyjnie członków Chóru Aleksandrowa za wykonanie "Czerwonych maków na Monte Cassino". Bo proszę sobie wyobrazić, to także jest we współczesnej Polsce możliwe.
W sumie we współczesnej Polsce możliwe jest niemal wszystko. W tym choćby to, że na działalność partii politycznych wydajemy kilka razy więcej publicznych milionów (na dofinansowanie LOT-u nawet kilkanaście razy), niż te z mroźnym przytupem i medialnym zadęciem zbierane w czasie finału WOŚP. Z czego płynie wniosek, iż na elementarną spostrzegawczość oraz elementarną przyzwoitość coraz mniej zostaje Polakom miejsca. Czerwone serduszka zaklejają im oczy i bez reszty wypełniają mózgi.
•••
Chcesz ratować chore dzieci? Ratuj. Chcesz wspierać seniorów? Wspieraj. WOŚP nie jest do tego potrzebna. "Kiedy więc dajesz jałmużnę, nie trąb przed sobą" – powiada Ewangelista. Nie graj zatem w orkiestrze Owsiaka, nie śpiewaj w jego chórze, nie wznoś owsiakowego imperium. Metody tego człowieka oraz jego biznesy odeślij na Księżyc – a nawet jeszcze trochę dalej. Jeśli naprawdę chcesz być sobą, jeśli naprawdę pragniesz pomagać innym, graj solo.
Krzysztof Ligęza
www.myslozbrodnik.pl
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!