Każda utrwalona władza uczy się wywąchiwać zagrożenia i w porę je likwidować. Obecny układ rządzący Polską zdaje sobie sprawę, że nadchodzi zmiana pokoleniowa (i nie tylko) i trzeba dostosować środki do nowego etapu.
Do tej pory wystarczała władza bełtania ludziom w głowach przez tzw. media głównego nurtu – w latach 90. jeśli ktoś napisałby w "Wyborczej", że Księżyc ma o połowę mniejszą masę, to tysiące tuzinów młodych Polaków aspirujących do załapania się w eszelony proeuropejskiego postępu pokiwałyby jedynie ze zrozumieniem głowami, nie zadając zbędnych pytań. Gdy w 1991 roku krytykowałem Lecha Wałęsę za to, co dzisiaj wie każde dziecko w szkole, zostałem nazwany "żydokomuną, ubekiem, który ma krew na rękach i zionie nienawiścią do prezydenta".
Dzisiaj miliony młodych ludzi nie czytają głównego ścieku, a większość informacji czerpią z Internetu – owszem, wciąż z megatub w rodzaju onetu czy interii, ale też wielu czy to za namową kolegów, czy przez "googlowy przypadek" trafia na...
...Trafia na teksty wyrugowane z cenzurowanego mainstreamu.
Coraz więcej osób, doznając na własnej skórze skutków działania skorumpowanego układu polskiej oligarchii, nie nabiera się już na propagandę sukcesu płynącą z radiowych czy telewizyjnych betoniarek.
No i coraz częściej ci młodzi, przecierający oczy Polacy wychodzą na ulicę; coraz częściej pokazują, że mają w czterech literach opinie michnikowych organów czy głupawe szyderstwa Wojewódzkiego.
Widzą, że z Polską jest coś nie tak, i szukają rozwiązania.
Dlatego ośrodek władzy zamierza skrócić smyczkę; dlatego "zabrano się" za Brauna i Michalkiewicza. Na razie spokojnie – na razie nie ma mowy nawet o obozie reedukacyjnym, na razie jest akcja delikatnego nękania, ot tak żeby człowieka finansowo wykończyć, żeby pozbawić środków do życia. No bo jeśli ktoś jest wolnym dziennikarzem czy filmowcem i nie można go po prostu wyrzucić z roboty, to sądowe wykańczanie jest najlepszym sposobem sypania piasku w tryby.
Oczywiście, przy okazji działa "odstraszająca funkcja kary", czyli chodzi o tych wszystkich, którzy chcieliby mieć w nosie obecny układ i żyć po Bożemu w wolności, aby w porę się opamiętali inie marnowali młodego życia...
Wolność słowa tak i owszem, ale "dla naszych", wówczas można podżegać do morderstw słowami o "dorzynaniu watahy", czy w prześmiechujkach nawoływać do "wypatroszenia"; jednak, kiedy ktoś mówi o tym, by nas przetrzebić za zdradę, a to co innego, to już przekroczone zostały wszelkie granice przyzwoitości, a może nawet prawa karnego....
Pałac będzie więc podsycał atmosferę strachu, dokładał do pieca, strugał jakiegoś polskiego brejwika, żeby postraszyć brunatną hydrą nacjonalizmu, którego nie ma.
Tak się bowiem składa, że nasz aparat władzy to cienkie Bolki; to na dobrą sprawę garstka hochsztaplerów w szczękościsku uwieszonych Polsce u gardła. Sami w sobie są słabi, tym bardziej że nie mają za sobą imperialnego zaplecza Związku Radzieckiego, jak to było udziałem ich ojców i wujów. A więc chcą zainteresować utrzymaniem siebie u władzy możnych tego świata, bo gdyby przyszło co do czego grozić im może wielkie rozpierzchnięcie. – Szukają więc zewnętrznego sojusznika – silniejszego kolegi, na którym będą się mogli oprzeć.
No i tu najbardziej naturalnym wydają się być elity europejskiej polit-poprawnej bolszewii i towarzyszące jej formacje kulturowego "postępu". Te zaś uruchomić można bardzo łatwo straszakiem antysemityzmu, czy nacjonalizmu, ksenofobii co widać na przykładzie Węgier, czy kiedyś Austrii.
Tylko, że ta współczesna polit-poprawna soldateska kulturowa, wspierająca interesy oberkorporacji, sama się chwieje i gdy ruchy narodowe przybiorą na sile, będzie szukała drzwi z napisem "exit". Jeden z wysoko postawionych peerelowskich komuchów powiedział kiedyś, że socjalizmu będą bronić jak niepodległości. Powiedzenie to pozostaje aktualne w przypadku elit obecnego układu. Nie sądzę, by miały większe opory w obronie stanu posiadania, niż sekretarze kompartii.
Stąd i propozycja ustawy ds. walki z "mową nienawiści". O ile, tu w Kanadzie, możemy jakoś z taką ustawą żyć bo działa wciąż tradycja demokracji i wolnego słowa, o tyle w sytuacji "niezawisłych" polskich sądów, które są na każde gwizdnięcie układu, można się spodziewać, że będzie to pałka do bicia po głowie przeciwników politycznych.
O czym można się domyślać choćby sądząc po po obecnych praktykach polskiego prawodawstwa.
Tak więc idą czasy trudniejsze i układ władzy buduje linie obrony – kanalizowania niezadowolenia społecznego, rozbicia, ewentualnych ruchów zorganizowanego protestu i postawienia barier próbom przejmowania inicjatywy politycznej przez przeciwników.
Na ile będą to działania skuteczne, zależy od nas wszystkich – Polaków – bo jak głosi przysłowie, i Herkules dupa, kiedy ludzi kupa. Ludzie muszą mieć tylko autentycznych przywódców, a nie tych podrzuconych.
A więc, różaniec za Polskę i do dzieła!
Andrzej Kumor
Mississauga
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!