Pułkownik William Kilgore uwielbiał zapach napalmu o poranku. Jeśli ktoś mieniący się Polakiem uwielbia cudzą ślinę na własnych policzkach, koniecznie powinien obejrzeć najnowszy film twórcy "Psów".
Zacznijmy wszelako od przypomnienia, że każdy film jest filmem edukacyjnym, zależy tylko, czego uczy. Z tej perspektywy "Pokłosie" uczy Polaków pogardy do precyzyjnie określonej grupy etnicznej. Zarazem Pasikowski, prowadząc chwacko swój filmowy buldożer, rozjeżdża gąsienicami na miazgę tysiące polskich drzewek w Yad Vashem. Bez nadmiernego ryzyka popełnienia błędu można pokusić się również o następujące przybliżenie: oto reżyser gwałci dziesiątą muzę i głos mu nie drży, gdy publicznie przechwala się swym barbarzyństwem.
Sami zapłacą
Nie mam również najmniejszych wątpliwości, że Pasikowski nie czytał pracy historyka Andrzeja Nowaka zatytułowanej "Westerplatte czy Jedwabne". Nowak wykazał w niej, do jakiej dewastacji i do jakich braków w obszarze narodowej tożsamości prowadzi przemilczanie czynów chwalebnych, przy jednoczesnym ustawicznym akcentowaniu momentów narodowej hańby.
"Pokłosie" to propagandowa agitka, wręcz encyklopedyczny przejaw antypolonizmu, film upichcony przez ludzi z zaburzoną tożsamością. Przez figury o zatrutych sumieniach, owładniętych niepowstrzymanym tropizmem do komercji ergo szkatułki z pieniędzmi, a przy okazji do kariery bardzo poprawnej politycznie. To taki Tomasz Gross przeniesiony na duży ekran. Pornografia etniczna przebrana za kryminał. Albo inaczej: najnowsze osiągnięcie dekretowanej Polakom pedagogiki wstydu, kolejna z rzędu próba założenia polskości kagańca.
Ciekawe, że Rafał Wojaczek skomentował produkcję Pasikowskiego już przed wieloma laty, pisząc: "Knut w nasze głowy, sto pałek umyślnych / by nie powiedział kto, że sobie myśli".
Twórcy filmu wykładają widzom łopatologicznie: to prawda, że każda nacja ma swoich oprychów, ale tylko bandyci znad Wisły mają ów fascynujący reżysersko rys etniczny. Dlatego o mordercach żydowskich (niemieckich, rosyjskich etc.) filmów robić nie będziemy i nie będziemy ich Polakom pokazywać. Polakom pokażemy film o polskich mordercach. Niech tożsamość narodowa zgnije im do cna... Przy czym creme de la creme tej mefistofelicznej perfidii polega na tym, że za dezawuowanie oraz upokarzanie siebie i swojej nacji Polacy sami zapłacą.
Antypolski paszkwil
Anonimowa internautka: "Byłam na filmie Pasikowskiego. Wyszłam z kina z przekonaniem, że wyzuty z inwencji twórczej Pasikowski zwietrzył jedyną dostępną mu w takim stanie rzeczy szansę na zrobienie filmu. Tą szansą jest antypolski paszkwil sprzedawany jako rzekome rozliczenie Polaków z ich trudną przeszłością. Bowiem z polskich wyrobów tylko antypolski paszkwil może być towarem eksportowym, który da się dzisiaj sprzedać za granicę, szczególnie do Niemiec i do Rosji. Takie coś oni zawsze kupią i jeszcze jest szansa, że może się odwdzięczą jakoś? Należy teraz oczekiwać, że świetnie zorientowany w historii Pasikowski i nie gorzej od niego wyedukowani w tej dziedzinie aktorzy pójdą za ciosem i wyprodukują następne eksportowe hity o tym, jak Polacy napadli na radiostację w Gliwicach i co z tego wynikło, jak kilkanaście dni później napadli na ZSRS i co z tego wynikło, wreszcie jak pijana banda Polaków wsiadła do samolotu i zniszczyła ten drogocenny sprzęt w Smoleńsku, zabijając się przy okazji".
Bardzo dobrze ujęte sedno, cała prawda o filmie i jego twórcy. Lech Stępniewski powiedział kiedyś to samo odrobinę inaczej: "Dziś nie wolno już utrzymywać, że wszyscy Żydzi są odpowiedzialni za śmierć Chrystusa, ale jest rzeczą jak najbardziej właściwą czynić odpowiedzialnymi wszystkich Polaków za śmierć każdego polskiego Żyda".
Tylko świnie siedzą w kinie
Osobiście sądzę, że w obliczu jadu sączącego się z "Pokłosia" oraz w obliczu innych, podobnych w tonie czy intencji karaluszych wykwitów pedagogiki wstydu, człowiek rozsądny może chronić przyzwoitość odwołując się do dwóch postaw. Pierwsza wiąże się z refleksją natury historycznej, druga gloryfikuje zaniechanie i ostracyzm.
Otóż gdyby w latach 30. i 40. ubiegłego wieku Niemcy czy Francuzi byli równie antysemiccy co Polacy, wojnę przeżyłaby zapewne większość europejskich Żydów. Z jakich powodów tak wielu Żydów nie chce o tym pamiętać? I po drugie: tylko świnie siedzą w kinie.
To, że "Pokłosie" obraża i szczuje, że jest swoistym głazem umacniającym traumę fundowaną Polakom po to, by między ujściem Świny a szczytem Rozsypańca u zarania zniweczyć restytucję polskości, że film nie opowiada historii, aby historię wyjaśniać, leczby lansować prymitywne antypolskie schematy i antykatolickie stereotypy – to wszystko to jedna rzecz. Ale jednym z istotnych pięter odbioru tego "dzieła" jest również promocja antysemityzmu. Antysemityzm zaś jest rzeczą upiorną, podobnie jak każdy przejaw rasizmu. Dlatego prowokowanie do antysemityzmu także jest zbrodnią. Władysław Pasikowski, który "Pokłosie" wyreżyserował na podstawie własnego scenariusza, powinien o tym wiedzieć.
Cóż począć. Najwyraźniej wielgaśnemu polskiemu reżyseru wielkość tak bardzo uderzyła do głowy, że teraz nie tyle z kinem moralnego niepokoju mu się barować, co raczej z kozami na łące szczaw siorbać. I dość już o tym.
Krzysztof Ligęza
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!