Świat pełen jest ludzi, których przekonania bywają znacznie mniej irytujące niż podłość ich charakterów.
Zresztą powyższe daje się znieść bez specjalnego uszczerbku dla własnego zdrowia psychicznego, wszakże pod warunkiem zachowania, w kontaktach z ludźmi nikczemnej reputacji, daleko posuniętej ostrożności. Co z różnych względów nie zawsze jest możliwe, zaś niemożliwe staje się tym bardziej, gdy persona o nadto wyrafinowanym poziomie intelektualnym, przez co w dzisiejszych czasach należy rozumieć jednostki odpowiednio nowoczesne i należycie postępowe, gdy taka persona, powtarzam, zechce błysnąć inteligencją – dla świata i ludzi nie ma wówczas ratunku.
Wziął i bryknął
Niedawno postanowił zabłysnąć sam Wojciech Sadurski. Człowiek, któremu Stanisław Michalkiewicz przypiął kiedyś łatkę "swoistej ozdoby rodzaju ludzkiego". No ja dziękuję bardzo za taką ozdobę, nawet swoistą. Możecie sobie państwo wyobrazić rodzaj ludzki z butonierką uwalaną fekaliami?
Wszelako Sadurski nie wypadł sroce spod ogona. Zaiste jest on człowiekiem odpowiednio nowoczesnym i należycie postępowym. Zdroworozsądkowo zastrzegłbym nawet: postępowym oraz nowoczesnym aż do przesady. Prawnik, profesor Europejskiego Instytutu Uniwersyteckiego z Florencji, profesor nadzwyczajny Uniwersytetu Warszawskiego. Mało tego, bo jest także Sadurski publicystą. Niedawno szanowny pan profesor-publicysta wziął i bryknął sobie figlarnie: "To Tusk nie dopilnował, by każdy kawałeczek zwłok po masakrze, jaką był wypadek tupolewa, znalazł się we właściwej trumnie? No rzeczywiście, musi zrezygnować".
Tusk nie dopilnował? No skąd, panie profesorze! Putin nie dopilnował. Obama nie dopilnował. Sadurski nie dopilnował. Przytyprztycki nie dopilnował. Każdy, byle tylko nie Tusk. Wiadomo: chociaż ogólnie rzecz ujmując, Donald Tusk jako premier odpowiedzialny jest za wszystko, to w szczególności nie odpowiada za nic. Wychodzi na to, że zdaniem profesora Sadurskiego, najlepiej byłoby, gdyby o właściwe trumny zadbały same Ofiary.
Gdyby nie dramatyczne okoliczności, można byłoby odwołać się do porzekadła: takich mamy profesorów, jakich nam wychowała III RP, ufajdana w aksjologiczne błoto moralnych niejednoznaczności. Takich profesorów i takich polityków. To wszystko nieodrodne dzieci III RP, można powiedzieć. Czy dlatego tyle w tych ludziach nagromadziło się nieprzyzwoitości? Bo ludzie z aspiracjami do elit, ludzie rządzący dziś Polską, przyzwoici w istocie nie są, i to nie są w bardzo wielu kontekstach.
Grupa przestępcza
Na przykład w kontekście Katastrofy Smoleńskiej przyzwoitości brakuje im wręcz na poziomie elementarnym. Po pierwsze dlatego, że w śledztwie mającym wyjaśnić przyczyny i okoliczności śmierci głowy państwa, zamiast pozycji wymagającego partnera, milcząco przyjęli rolę petenta wyzutego z podmiotowości (o serwilizmie biorącym się z innych źródeł niż niedojrzałość polityczna, strach nawet myśleć). A po drugie, ponieważ rezygnując z międzynarodowej pomocy, zaakceptowali fakt, by los polskiej delegacji wyjaśniali potomkowie oprawców z Katyńskiego Lasu. Czyli figury ludzkie równie wiarygodne, co tamci zwyrodnialcy. Bronisław Wildstein: "rząd polski świadomie dokonał ograniczenia naszej państwowej suwerenności, oddając badanie nagłej śmierci polskich najwyższych dostojników w ręce ościennego mocarstwa, które dąży do – co najmniej – ograniczenia polskiej niezależności w sferze polityki międzynarodowej".
Mało tego, boć Rosja – dla której, przypomnę, upadek Związku Sowieckiego to największy dramat w historii nowożytnej – to już nie tyle państwo, co raczej mafia przebrana w szaty państwa. Znawca rosyjskiej myśli politycznej, profesor Włodzimierz Marciniak, nazywa rzeczy po imieniu: "Rosja to grupa przestępcza, która próbuje przekonać świat zewnętrzny, że jest państwem".
Z odrobinę innej perspektywy ten sam problem naświetla Jan Filip Staniłko z Instytutu Sobieskiego: "rosyjskie elity polityczne i finansowe w 70 proc. składają się z dawnych lub obecnych pracowników KGB i GRU". Dalej Staniłko mówi wprost: "działania Lecha Kaczyńskiego uderzały praktycznie we wszystkie istotne punkty rosyjskiej strategii odbudowy wpływów po rozpadzie ZSRS". Sapienti sat, albo mądrej głowie dość dwie słowie.
• • •
Ludzie rozumni powiadają, że współczesna Rzeczpospolita przypomina musującą pastylkę wrzuconą do szklanki z ciepłą wodą (Gabriel Maciejewski). Nie ma wątpliwości, że z tak wyrażonym poglądem można ewentualnie polemizować wyłącznie z pozycji człowieka obrażonego na współczesność i plecami odwróconego do rzeczywistości. Przeto ową szklankę goryczy uwarzoną nam przez nieprzyjaciół należy wypić do dna, po czym przestać negocjować z diabłem na temat jakiegokolwiek rozwiązania czegokolwiek. Albowiem coś trwalszego niż byle pastylka uda się nam zbudować dopiero wtedy, gdy idee i treści czerpać zaczniemy ze źródła polskości. Zanurzywszy się bez reszty tam, gdzie bije serce naszej tożsamości.
Do tego jednak niezbędna nam wiedza, kto nas oszukuje i na czym polega oszustwo. Tymczasem sądząc po tłumach na najnowszym filmie Pasikowskiego, do tej wiedzy niektórym jeszcze bardzo, bardzo daleko.
Krzysztof Ligęza
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!