W Polsce wielki podniósł się rwetes, bo oto Sejm skierował do dalszych prac projekt ustawy zaostrzającej zakaz abortowania – czytaj zabijania ludzi nieurodzonych, tak by obejmował również tych niepełnosprawnych.
O tym, na ile sprawni są niepełnosprawni, nie będę nikogo przekonywał, odsyłam do prac podopiecznych Fundacji Brata Alberta – wkrótce do zobaczenia i KUPIENIA w Kanadzie – proszę popatrzeć w "Gońcu" (str. 17), gdzie i kiedy. Ponoć samo rozprawianie nad ustawą cofa Polskę do czasów średniowiecza. Znów nie chce mi się rozprawiać o tym, gdzie są "cofnięci" ci, którzy tak sądzą, zaś samo uznanie, że to my decydujemy o tym, kto zasługuje, by żyć, jest tak wielkim nadużyciem, iż woła o pomstę do nieba. No bo jak raz weźmiemy się za takie decydowanie, to nic nie stoi na przeszkodzie, byśmy sprawę doprowadzili do końca i decydowali również później.
Argumentacje o tym, że "śmieci ludzkie" na życie nie zasługują, obijają się od dawna po ścianach słoika naszej cywilizacji, co mundrzejsi nawet uważali, że na życie nie zasługują ludzie nawet długo po urodzeniu, ponieważ pochodzą z określonych warstw społecznych, ras czy grup etnicznych.
Oczywiście, w tym miejscu wypada przypomnieć, że w Kanadzie eugenika jest praktykowana bez żadnych oporów i finansowana z kasy państwa, a więc również z twoich kieszeni, Drogi Czytelniku. Kanada dopuszcza bowiem aborcję bez żadnych ograniczeń, na skinienie dłoni.
Problem nie tkwi jednak wyłącznie w przepisach, lecz głównie w głowach – chodzi o to, co ludzie myślą i jak.
Dlatego rzeczą najważniejszą jest to, byśmy nie chowali głowy w piasek i głośno głosili poglądy, rozmawiali, dyskutowali. Zabijanie ludzi to nie jest sprawa prywatna. Po prostu, nasza cywilizacja śmierci trwa dlatego, że ją tolerujemy. A wystarczy tylko żyć z podniesioną głową, nie bać się własnego cienia i nie przeglądać w oczach idiotów. Trzeba być wolnym, pewnym swego człowiekiem; namawiajmy się wzajemnie do takiego rycerstwa. Każde życie jest cenne, każde życie jest nową ścieżką. Dlatego kochana przyszła matko, nie bądź głupia i nie słuchaj kretynek. Zdobądź się na odwagę, a Pan Bóg w dzieciach Ci to stokrotnie wynagrodzi.
• • •
Bankiet dla patriotów (chyba tak to się nazywało) udał się doskonale, mimo że nie wszystkim był w smak. Mnie zaskoczyło wiele rzeczy – po pierwsze, pełna sala, po drugie, kreacja p. Stankiewicz, po trzecie, pamiętliwość p. Pietrzaka (jak tam "Goniec" sobie radzi bez moich felietonów?), po czwarte, brak o. Jacka Cydzika z Rodziny Radia Maryja, po piąte, obecność posła Władysława Lizonia. Mógłbym wymieniać dłużej.
Osobiście nie lubię patosu, wolę, gdy ludzie mówią o patriotyzmie, nie unosząc się 1,5 cm nad ziemią, bo w końcu patriotyzm to prosta sprawa – dobrze pojęty interes własny, czyli rzecz wynikająca z mądrości i przezorności rodzin. Ojczyznę kocha się dlatego, żeby zachować własną wolność i zabezpieczyć wolność dzieci i wnuków. Polska to cudowna sprawa i dla tej sprawy jestem w stanie znieść nawet takich Polaków, których własne słowa wprawiają w lewitację.
• • •
Nasz stały felietonista p. Krzysztof Ligęza wydał książkę – zachęcam. Jeden mały cytacik: "Jesteśmy tym, co pamiętamy – dlatego hołubimy pomniki. Potrzebujemy również wieńców i zniczy płonących na grobach Ofiar. Ale przede wszystkim potrzebujemy zemsty. A to, ponieważ dopiero zemsta porządkuje rozpękły świat, nadając sprawiedliwości stosowny kształt, godziwą treść oraz należne znaczenie (...) ". No można się nie zgadzać, a brak zgody zawsze zachęci do myślenia...
Andrzej Kumor, Mississauga
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!