Rzeczywistość nam przyspiesza. Okazuje się, że dzisiaj samo kwestionowanie nielegalnej imigracji do Kanady poprzez otwartą zieloną granicę jest „niekanadyjskie” i ludzie, którzy to czynią, „nie należą do Kanady”. Oznacza to, że podobnie jak w czasach komunistycznych w Europie, kwestionowanie „linii partii” może się dla kwestionującego źle skończyć.
Jednocześnie jesteśmy świadkami konstruowania nowej kanadyjskiej tożsamości. Jednym z jej elementów jest rewizjonizm historyczny; wyburza się pomniki kolonizatorów, podkreśla znaczenie marginalnych faktów, po to by stworzyć nową historię kraju. Jak to nam uświadomił George Orwell, kto kontroluje teraźniejszość, kontroluje przeszłość, a kto kontroluje przeszłość, ten panuje nad przyszłością. Według promowanej obecnie „historii multikulti”, Kanadę budowali ludzie „ze wszystkich zakątków globu”. Rozumiem, że w wieku XIX budowali ten kraj Hindusi, Pakistańczycy, Arabowie i Rosjanie… Nowa przeinaczona historia tego kraju całkowicie pomija rolę i znaczenie misji chrześcijańskich i zapoznaje brytyjski czy francuski charakter instytucji tworzonych na tych ziemiach. Oczywiste, że Kanadę wybudowali imigranci z Niemiec, Irlandii, Polski i wielu innych krajów europejskich. Kanada została skolonizowana przez Europejczyków; podobnie zresztą jak Stany Zjednoczone. Europejczycy stworzyli tutaj instytucje polityczne, system sądownictwa, wprowadzili demokrację, zbudowali drogi, kolej i porty. Owszem, również przy pomocy innych nacji – na przykład sprowadzanych z Chin pracowników fizycznych, jak to miało miejsce na początku XX wieku – nie zmienia to jednak faktu, że Kanada jest krajem ukształtowanym przez wartości zachodnioeuropejskiej cywilizacji.
Dzisiejsi bolszewicy kulturowi, którzy mają przemożny wpływ na władze tego kraju, usiłują ten fakt przeinaczyć i piszą nową historię, by ukształtować nową kanadyjską tożsamość. Jak zawsze, pierwszą ofiarą rewolucji jest wolność słowa; zamyka się ludziom usta polityczną poprawnością i przestaje się debatować o ważnych dla kraju sprawach.
Jest to działalność prowadząca do pogłębiania podziałów i radykalizacji części społeczeństwa. Ci, którym odbiera się głos, których stawia się poza debatą publiczną, mogą jedynie działać radykalnie i pozasystemowo.
Imigracja jest tematem kluczowym, bo właśnie jesteśmy świadkami otwarcia granic kraju dla niekontrolowanej nielegalnej imigracji dokonywanej pod pozorem uchodźstwa. Owi „uchodźcy” przedostają się do Kanady przez granicę ze... Stanami Zjednoczonymi. Jeśli więc – teoretycznie – uznajemy Stany Zjednoczone za kraj „niebezpieczny”, w którym gwałci się prawa człowieka i obywatela, to czemu z nim handlujemy? Czemu nie napominamy Waszyngtonu, jak to miało miejsce, na przykład, wobec Arabii Saudyjskiej?
Jakie jest więc wytłumaczenie tego szaleństwa? Otóż globaliści, wyznawcy ideologii „zrównoważonego rozwoju” i wszelkiej maści budowniczowie „nowego Jeruzalem”, postrzegają przemieszanie narodów, ras i kultur jako taran, który rozbija stare struktury społeczne, dekonstruuje stary porządek; który pomaga w tworzeniu nowego społeczeństwa postnarodowego (jak to kiedyś powiedział wprost premier Kanady Justin Trudeau), wyrównując napięcia demograficzne.
Kanada od lat 70. jest poletkiem doświadczalnym starszych i mądrzejszych. Dzisiaj, coraz bardziej wytresowani, liżemy bramy przyszłego świata…
Andrzej Kumor
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!