Polityka, życie, miłość, tworzą konglomerat bardzo podobnie złożonych problemów, człowiek działa, robi coś, ale do końca nie jest pewny, że podąża we właściwym kierunku, czy myśli rozsądnie, są wątpliwości.
Trwająca olimpiada przywołała wspomnienia o tej w Berlinie, naoczni świadkowie pamiętają postawę Niemców, ich uwielbienie Wodza, reakcję na zwycięstwa ich zawodników... Ale okazuje się, że te wspomnienia nie są na rękę dzisiejszym Niemcom, oni starają się o tym nie pamiętać, wręcz zaprzeczają, robią z siebie ofiary.
Samo życie, byle wiatr z innej strony, w kilka sekund potrafi pozrywać dachy domów, a kochana malutka kruszynka może raptem okazać się zołzą, małym prowokatorem... wiedziałeś, ale w dalszym ciągu brniesz. Czas goi rany, dom się jakimś sposobem odbuduje, z zołzą widzisz szansę się dogadać, ale polityka działa na dużo większych obszarach, za dużo interesów, zmieniają się sojusze, przyjaciele i wrogowie, za dużo osób, społeczeństw, cywilizacji, ludzi porządnych i głupich. Lata rozpasania w Polsce różnych cywilizacji, przyniosły rozbiory i okupacje trwające prawie 200 lat, narzucili nam siłą poglądy zupełnie niezgodne z naszą łacińską cywilizacją, wiele środowisk się z tym pogodziło i czerpie korzyści. Od dawna, ścieranie się różnych poglądów, opinii i interesów środowisk różnych, pozwalało nam budować, odbudowywać kraj, stworzyć Naród. Były oczywiście okresy różne, wiele cywilizacji i państw nie było zadowolonych, gdy udawało się nam tworzyć państwo silne gospodarczo i militarnie z dobrze rozwiniętym szkolnictwem, organizowane przy pomocy patriotycznego społeczeństwa... Dlatego wrogów mieliśmy zawsze, mamy i teraz.
Kilkakrotnie już wspominałem o zdradzie "sojuszników" w czasie II w. światowej, ale jakoś zapominałem dodać, że takie decyzje były powodowane działaniami komunistycznej agentury umocowanej w doradczych kręgach "wielkich" tego okresu. Bardzo ładnie przypomina o tym książka "DUPES" Paula Kengora, a ten scenariusz działa do tej pory. Ostatnio odwiedziłem kilka miast, Poznań, Wrocław, Wągrowiec, Toruń, ale dla mnie najładniejsza jest Warszawa, gdzie się urodziłem i wychowałem, jestem w tej samej sytuacji co urodzeni np. w Wągrowcu, dla nich to stare, historyczne miasteczko powinno znaczyć najwięcej, podobać się mimo kolejowego dworca w rozsypce, a podobać się powinno, śliczne. Warszawa też ma wady, PKiN i kilka innych budowli razi, ale na razie rządzą tacy odnawiający pomniki poświęcone okupantom, więc nie można liczyć, że rozbiorą ten dar Stalina, a trzeba.
Poznałem kiedyś, a czemu nie, wnuczkę przedwojennego komucha, córkę ubeka, i wiem, co planowała jeszcze w podstawowej szkole... Ukończę jakąkolwiek wojskową szkołę i droga do interesów w wojsku stoi otworem, dziadek i tatuś przygotowywali grunt od dziecka, wyjaśnili, gdzie i dlaczego warto się wkręcić, z której strony chlebek jest posmarowany... mamy takich ukierunkowanych rodaków całe watahy. masz rację, mówisz prawdę, czy kłamiesz wyuczonymi tekstami, dla wielu takie dylematy nie mają znaczenia, to żaden problem, byle ich było na wierzchu. Kapitaliści wykształceni na "Kapitale", społeczeństwo zaprzężone w kierat, niewiele mające wspólnego z wolnymi ludźmi, wszyscy są zadowoleni, nawet ta Pani wspominająca: Jeszcze kilkadziesiąt lat temu pracował tylko ojciec rodziny – ciężko tyra i nawet czasami udaje zadowoloną... (???), jak możliwy jest taki myślowy dziwoląg. Jeżeli "kapitalista", właściciel firmy, rozwiązanie jej kłopotów widzi przede wszystkim w ograniczaniu stawki swoim pracownikom, a to przykład nagminny, jeżeli nie potrafi wybrnąć z tarapatów bez walenia w rogi swoich niewolników, to jest bezmyślny i nieprzygotowany do tej roli, nie rozumie, że to on robi błędy, że naprawdę powinien zacząć od siebie. Obrót jest podstawą, ale biedni kupować więcej nie są w stanie, wszystkim trzeba dać szansę godziwego zarobku, aby koło się zamknęło, a metod naprawy swojego biznesu jest wiele, ale w tym wypadku trzeba myśleć, do tego niestety nie wszyscy się nadają. Grabie działają tylko w jedną stronę, ale to są tylko grabie, człowiek podobno potrafi myśleć i dokonywać wyborów, pracować nad sobą.
Nasi serdeczni przyjaciele położyli rurociąg blokujący wpływanie do Świnoujścia i Szczecina statków o zanurzeniu ponad 13 m, ale sami pogłębiają swoje porty w Rostoku i Hamburgu, przyjaźń w tym wypadku kieruje się dziwnymi prawami. Przejęli produkcję stoczniową, zdegradowali porty, a rząd reprezentujący Polskę, na kolanach i bez protestu zgadza się ze wszystkich.
Wraku samolotu też raczej nie dostaniemy, jeszcze go nie pocięli do końca i kilka razy musi zostać wymyty, taka następna przyjacielska przysługa, ale czego można się było spodziewać. Na powązkowskiej "Łączce" znaleziono już ponad 50 szkieletów, w większości strzał w tył głowy był przyczyną, wyrok wykonywano na Rakowieckiej przez przedstawicieli obrońców i wyzwolicieli, wyroki wydawali dotąd bezkarni sędziowie, a ich następcy panoszą się do tej pory, też spodziewają się bezkarności. Ilość głupot wyczynianych w tym momencie przekracza wyobrażenie, obiecują budowę tarczy, MSZ promuje książkę bardzo antypolską... ale w radiu "Pryzmat" o tych sprawach nic nie wiedzą, powtarzają komentarze Ciupak-Środy, Pieronka, Lisa... widocznie wierzą w to, co opowiadają, albo są tylko taśmociągiem w układzie propagandy.
Bardzo nie lubię być przykry, ale życie jest, jakie jest, i czasami nie ma wyjścia... Od kochanych osób wymagam więcej, co nie powinno budzić zdziwienia, myślę, że nie warto nikogo zagłaskać, nawet z miłości. Widziałem ostatnio bezgranicznie zdziwioną twarz, ja też byłem zdziwiony swoją reakcję, ale cierpliwość ma granice, szczególnie gdy jest mocno przeciągana.
Bardzo podobną sytuację formuje się w Polsce, wyraźnie widać, że nawet najgłupsi mają dość POpłuczyn i PSL... Polak dużo wytrzyma, ale wreszcie zareaguje, może to być bolesne i skuteczne. Popierający do tej pory rząd, zaczynają się wstydzić, a wielu nie widzi już szansy na dopchnięcie się do koryta, w którym widać dno.
Janusz Sierzputowski
Cambridge, 12 sierpnia 2012
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!