Rocznica powstania w getcie
Warszawa zaroiła się ludźmi noszącymi żółte papierowe „żonkile” jako pamiątkę 70. rocznicy powstania w getcie, a o 12 na minutę grały syreny, ale niewiele aut na ten sygnał do przerwania ruchu zareagowało.
Pod mym domem spotkałem czwórkę młodych, co rozdawali te kwiatki, i spytałem, czy Żydzi też tak czczą rocznicę powstania warszawskiego. Potem dałem im swą książkę i koniecznie chciałem dowiedzieć się, kto ich nakłonił do tej akcji. Okazało się, że „pani od religii”, i nie chcieli zdradzić, z jakiej szkoły są.
Zasadniczo nic złego obchodzić tę rocznicę, ale czy właśnie teraz, gdy idzie nawała szkalowania Polaków? Pytam, kiedy Żydzi zaczną w rewanżu czcić podobnie rocznicę powstania warszawskiego, w którym zginęło więcej Polaków i 22.500 Niemców, czyli 500 razy więcej niż w czasie ich powstania w getcie? Wojska Izraela wiele razy przyjeżdżały do Polski, może tego roku 1 sierpnia ich kompania honorowa zawita do Warszawy na rocznicę powstania? Oczywiście gotów jestem postawić, co tylko mam, na zakład, że tego nie będzie.
W Łodzi
W tym mieście na ulicy Tuwima jest księgarnia patriotyczna, która organizuje co dwa tygodnie spotkania z ciekawymi ludźmi. Wybrałem się więc, chcąc, by me książki tam były i by usłyszeć, co ma do powiedzenie pani dr Lucyna Kulińska o stosunkach polsko-ukraińskich.
Dotarłem szybką koleją na nowy wspaniały dworzec, gdzie było kilkanaście plansz Żydów, którzy wtedy z łaski Gomułki wybyli z Polski, co, jak wiadomo, było niemożliwe dla Polaków. Takiego dworca mogą pozazdrościć wszelkie metropolie, ale grzecznie mówiąc, dworzec jest co najmniej dwa razy za duży.
Księgarnia była jakoś zamknięta, ale odczyt pani dr Lucyny Kulińskiej był przedni nie tylko dlatego, że mówiła, co było 75 lat temu na Kresach, ale jak się władze wolnej Polski zachowują, liżąc nie tylko żydowskie zadeczki, ale również ukraińskie, białoruskie i litewskie. Problem w tym, że nie widać, by coś spowodowało, by nowi „władcy Polski” zaczęli naprawdę realizować polskie interesy.
Na pożegnanie dostałem książkę pani Kulińskiej „Dzieci Kresów” – i zacząłem czytać jedną makabryczną historię i drugiej strony już nie mogłem. Tych, co bronią banderowców, powinno się skazywać na wysłuchanie właśnie tych opowieści.
Kary za antysemityzm
W „Gazecie Koszernej” dziennikarka Agnieszka Markiewicz powiedziała: Nie było reakcji na antysemickie wypowiedzi Rafała Zienkiewicza, Krystyny Pawłowicz czy prof. Zybertowicza. Nie ponieśli żadnych konsekwencji.
Nie mogłem się jednak z tego tekstu dowiedzieć, co konkretnie te osoby powiedziały i jak konkretnie ta dama sugerowała, by je ukarać. Niestety, też nie mogłem dowiedzieć się, jak ta pani reaguje na mnożące się polakożerstwo.
Kongres Prawicy
W Warszawie odbył się kolejny Kongres Prawicy w Bibliotece Rolniczej na Krakowskim Przedmieściu.
Niestety, był to raczej kongresik. O 11 w sobotę były na dużej sali 92 osoby, potem trochę więcej. Następnego dnia jeszcze gorzej. Jedyna pozytywna uwaga, że było tam co najmniej 60 proc. młodzieży.
Nie przemawiał zapowiedziany Kukiz, a wystąpił tylko jego zastępca. Jedyną ważną ideą, jaką zanotowałem, było to, że powinny być nie tylko dla państwa, ale też plany powiatowe i wojewódzkie. W kuluarach dało się też słyszeć, że warto wrócić do programu ekonomicznego późnej komuny, czyli śp. Wilczka. Były też stoiska z książkami, gdzie prezentowano wiele wydawnictw, w tym książkę niedawno zmarłego prof. Wolniewicza. Nie dostałem jej do recenzji, więc jej nie opiszę. Amen. Drugiego dnia była prezentacja dwóch panów z ruchu 1. Polska. Nie widzę, jak dotrą do wyborców, a ich program nie zawiera dwóch istotnych rzeczy:
– ograniczenia finansów na kampanię wyborczą i zmniejszenia liczby posłów, jak to zrobiono we Francji.
W sanktuarium półprawdy
Z dużą reklamą pojawiła się dwutomowa „cegła” na temat stosunków polsko-żydowskich, a w głównych mediach twierdzono, że mówi o 200.000 Żydów zamordowanych przez Polaków podczas okupacji. Choć miałem w tym samym czasie być na koncercie Janka Pietrzaka, zmusiłem się do „zaszczycenia” tej prezentacji w Muzeum Historii Żydów Polskich. Był to zlot Żydów, szabesgojów i lemingów, którzy nawet nie mieścili się w głównej sali tej instytucji. Podczas prezentacji okazało się, że nie padły słowa o ponoć masowym mordowaniu Żydów przez Polaków. Zgromadzeni na scenie autorzy mówili o tym, co się działo w kilku powiatach okupowanej przez Niemców Polski.
Potem im zadałem pytanie:
– ile na terenie powiatu Nowy Targ zmordowano Żydów, a ilu Polacy uratowali, na co nie dostałem odpowiedzi, – choć w 388 domach zakonnych przechowywano dzieci żydowskie, a tylko 65 księży i zakonnic ma medale Yad Vashem – na to pytanie nie było też odpowiedzi,
– czemu tylko 11 z 151 członków Klubu Dzieci Holokaustu zadało sobie fatygę załatwienia swym wybawcom medalu „Sprawiedliwych”.
Prezeska Klubu zaczęła twierdzić, że starają się, by dobroczyńcom medale zostały nadane. Na jej słowa podałem przykład członka klubu śp. pana Bieńka, który złożył dwa razy wniosek o nadanie medalu mej ciotce, która go uratowała, i dwa razy został on słownie odrzucony, bo przedstawiciel Yad Vashem stwierdził, że on, obrzezany, pół-Żyd, nie był... zagrożony.
W końcu ktoś powiedział, że pewna Żydówka z Toronto przez lata przesyłała swej wybawczyni, a potem jej krewnym 50 dolarów miesięcznie. Tak, warto o niej pisać, ją chwalić, ale gdzie są inni uratowani? No cóż, byłem na tej sali „kanarkiem” między wróblami.
Aleksander Pruszyński
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!