Akuratnie była Wielkanoc roku 1943, kiedy usłyszeliśmy detonacje w śródmieściu Warszawy. Mój brat powiedział – „To Żydzi nareszcie nie chcą umierać jak barany prowadzone na rzeź”. AK-owcy już wiedzieli wcześniej o zamiarach bojowników żydowskich, a nawet przerzucali im broń.
Przypomniałam sobie wówczas mroźną zimę i dwóch małych chłopców żydowskich pod murem, oddzielającym getto od strony aryjskiej. Któregoś zimowego dnia wracałam z Żoliborza – naturalnie na piechotę dla bezpieczeństwa, chociaż nie niosłam nic zakazanego.
Przechodząc koło tego wysokiego muru, ujrzałam dwóch małych chłopców – w wieku 6 i 8 lat. Mróz i śnieg, a oni w łachmanach i tenisówkach na bosych nogach. Obaj uśmiechnięci i nieświadomi zagrożenia – przytupywali nogami i obracali się w kółko, niby tańcząc, co chwila wyciągając zmarznięte rączęta – po jałmużnę od przechodniów. Gdyby było lato – nie byłoby tego kontrastu – wprost krzyczącego ze zgrozy na widok tych dzieci. Ludzie dawali ukradkiem w te zmarznięte rączyny, co mogli, bo przecież za pomoc Żydom groziła śmierć. Jakaś kobieta szepnęła: „Gdzie jest Bóg?”. Nawet ujrzałam dwóch oficerów niemieckich, którzy odwrócili głowy, rozmawiając ze sobą, udając, że nic nie widzą.
Z tajnych gazet drukowanych w podziemiu dowiadywaliśmy się o zaciętych walkach w getcie – skazanych na przegraną. Straszne to były opisy – codziennego dnia w getcie. Zrozpaczone matki żydowskie wyrzucały zawinięte w szmaty czy pierzyny swoje niemowlęta przez okna z płonących domów. Polskie organizacje pomagały powstańcom żydowskim – dostarczając broń i środki opatrunkowe różnymi kanałami, ale Zachód, nawet Ameryka, gdzie żyło tylu bogatych Żydów, milczały.
Samotni straceńcy ulegli po trzech czy czterech tygodniach i nastąpiła całkowita likwidacja getta żydowskiego. Straszliwy nalot bombowy na Warszawę przydałby się w kwietniu, gdy wybuchło powstanie żydowskie. Spóźniony był o cały miesiąc prawie, 13 maja 1943 roku samoloty sowieckie chyba całą godzinę rzucały race oświetlające nocne ciemności, a bomby spadały bez przerwy. Te race zaczepione były na małych kolorowych spadochronach, więc wyglądały na fajerwerki. Śliczny to był widok – jak na pokazach samolotowych, więc mój brat nie chciał skryć się przed bombardowaniem i cały czas stał zaciekawiony w ogródku. A tymczasem bomby padały z hukiem. Następnego dnia gazety niemieckie pisały o zniszczeniach – naturalnie zatajając prawdę. Niestety. dużo domów runęło tej nocy, grzebiąc polskich mieszkańców, a getto żydowskie też dogorywało.
Po nalotach 13 maja 43 roku, ludzie brali motyki, grabie. Biegli wydobywać spod gruzów poranionych ludzi. Januszek tez pobiegł, nasz ojciec również. Niemcy nie chcieli pożyczać sprzętu do podnoszenia gruzów.
To koniec tekstu mojej mamy. Mama ma 95 lat, a w czasie wojny była młodą dziewczyną.
Tego widoku dwóch małych chłopców żydowskich mama nie może zapomnieć. Tym bardziej że nie miała nic, aby im dać w te zmarznięte rączki.
Mama dopowiada, prawie płacząc, że po zamachu na Kutscherę, złapano grupę jej brata Januszka i rozstrzelano ich w murach zniszczonego getta. Tam było małe krematorium... Do tej pory mówiła, że jej brat został zabity na Pawiaku. Tam był więziony, ale... Od lutego 44, od zamachu na Kutscherę, Niemcy zabijali już nie na ulicy, dla postrachu. Zabijali ich na terenie ruin getta, skrycie.
– Po wojnie chciałam tam pójść, ale teren był zaminowany. Chciałam zobaczyć miejsce, gdzie został rozstrzelany Januszek – mówi mama.
– Mamo, ale jak urodził się twój syn, a babci wnuk, to ona przestała już chyba rozpaczać po Januszku.
– Tak. Ona chyba wierzyła w reinkarnację. Tym bardziej że Janek też interesował się historią. Lubił robić zdjęcia, jak Januszek.
Czytamy w Internecie, że w nalotach sowieckich zginęło mało Niemców, a dużo Polaków... że bomby miały trafić w lotnisko, w węzeł kolejowy. A tymczasem zniszczyły wiele kamienic warszawskich i dlatego bomby, których użyto, nazwano niszczycielami kamienic. Bomby trafiły też w dogorywające getto.
Napisane przez: wandarat
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Polska,
24 kwietnia 2018
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!