Londyn Wielka Brytania może nałożyć nowe podatki na firmy internetowe, takie jak Google i Facebook jeśli nie będą czyniły więcej dla zwalczania ekstremizmu w sieci i nie zdejmowały szybko materiałów radykalizujących ludzi lub też wspomagających ich w przygotowaniu ataków - zapowiedział brytyjski minister spraw wewnętrznych Ben Wallace oskarżył firmy internetowe o zarabianie pieniędzy na sprzedaży danych użytkowników, ale jednocześnie odmawiających tych danych rządowi, który jest zmuszony wydawać olbrzymie sumy na programy deradykalizację monitorowanie i inne działania antyterrorystyczne.
- Jeśli nadal będą stronić od współpracy powinniśmy rozważyć takie rzeczy, jak podatek który by ich nakłonił do tego i zrekompensował nam brak współpracy z ich strony - powiedział Wallace w wywiadzie dla Sunday Times Cytowane słowa nie pozwalają poznać szczegółów nowych planów podatkowych. Zdaniem gazety podatek taki może przypominać nałożone na prywatyzowane przedsiębiorstwa użyteczności publicznej przez rząd Tony'ego Blaira w 1997 roku. Wallace oskarżył giganty sieci internetowej o przedkładanie zysków nad bezpieczeństwo publiczne; musimy przestać udawać że ponieważ mamy do czynienia z ludźmi w t-shirtach nie są skłonni do ordynarnego powiększania zysków; bez żadnych zasad sprzedadzą nasze dane firmom soft-porn albo finansowym ale nie udostępnią ich demokratycznie wybranym urzędowi - narzekał
Dyrektor Facebooka Simon Miller odrzuca tę krytykę. Pan Wallace myli się kiedy mówi, że przedkładamy zysk nad bezpieczeństwo zwłaszcza gdy chodzi o walkę przeciwko terroryzmowi - stwierdził w przesłanym e-mailem oświadczeniu - zainwestowaliśmy miliony w ludzi i technologię, aby identyfikować i usuwać treści terrorystyczne.
YouTube, którego właścicielem jest Google, również stwierdza że każdego dnia czyni coraz więcej dla zwalczania ekstremizmu; W ciągu 2017 roku osiągnęliśmy znaczący postęp, zwłaszcza dzięki inwestowaniu w technologię maszynowego uczenia się, rekrutację nowych pracowników monitoringu, a także budowanie partnerstwa z ekspertami oraz współpracy z innymi firmami - stwierdza rzeczniczka YouTube.
- Jesteśmy dzisiaj bardziej narażeni niż w jakimkolwiek okresie minionych 100 lat - mówił tymczasen Wallace wskazując że materiały ekstremistyczne na tablicach mediów społecznościowych, jak również aplikacje enkryptujące, jak whatsup ułatwiają zadanie napastnikom. - Ponieważ zawarte w sieci treści nie są usuwane tak szybko jak mogłyby być musimy deradykalizować ludzi którzy zostają przez nie zradykalizowani to zaś kosztuje miliony. Firmy internetowe nie powinny móc się z tego wywijać i powinniśmy popatrzeć na wszystkie opcje w tym podatkowe.
Facebook zapewnia że usuwa 83% ładowanych do sieci treści terrorystycznych w ciągu godziny, a ma plany podwojenia liczby pracowników zatrudnionych w zespołach do spraw bezpieczeństwa do 20 000 osób 2018 roku. YouTube twierdzi że postępy w uczeniu maszynowym oznaczają iż 83% ekstremistycznych treści jest usuwanych bez potrzeby wskazywania na nie przez użytkowników.