Wielokrotnie byłem zaszokowany, oglądając wystawy klasycznego malarstwa europejskiego. Nie samym malarstwem, a reakcją widzów. Ich wykorzenieniem. Jeżeli coś przykuwało uwagę oglądających, była to tylko forma i styl. Znaczenie, treść i temat płócien dla większości widzów nie istniały. Oglądający nie czuli potrzeby zrozumienia dzieł, ich symbolicznego znaczenia. Perspektywa ikonograficzna (zrozumienia tego, co autor napisał na płótnie) była widzom obca. Obrazy były dla oglądających tylko elementem inkrustacji pozbawionych treści. Do mnie obrazy mówiły. Krzyczały treściami z Biblii, nauczania Kościoła, mitów, i co mnie najbardziej zaskoczyło, apokryfów (co pokazuje, jak były one przez wieki popularne). To, co było dla innych pustą ładną stronicą, dla mnie było pełnym treści przesłaniem.
Zakorzenienie w kulturze zachodniej było przez wieki normą. Czymś naturalnym dla elit i dla prostego ludu. Dzięki niemu przekupki doskonale wiedziały, co przedstawiają dzieła sztuki zdobiące ich kościoły.
Niestety, środowisko od wieków walczące z Kościołem postanowiło zniszczyć zachodnią cywilizację, wykorzeniając Europejczyków z ich tożsamości, kultury i historii. Wyalienowane jednostki nie były już dla tyranów tak niebezpieczne jak zorganizowane społeczności, zakorzenione w swojej wierze, kulturze, tożsamości i narodowości. Ostatnim przykładem takiego wykorzeniania jest działalność Muzeum Narodowego w Warszawie, które tak zmieniło ekspozycję, by wykastrować ją z wszelkich treści religijnych i narodowych. By wmówić ludziom, że sztuka przez wieki była ateistyczna i kosmopolityczna. Patologia ta przejawia się też we wmawianiu ludziom treści nieobecnych w sztuce (każdy nagi mężczyzna na obrazie ma być dowodem na homoseksualny przekaz dzieła – pewnie za parę lat kiedy każda owca na obrazie będzie dowodem na przekaz propagujący zoofilię).
Formą oporu wobec tych patologii, wobec procesu ograbiania nas z naszego dziedzictwa, rozbijania naszej wspólnoty, by było nas łatwo zniewalać, jest samokształcenie. Pomocą tym, którzy chcieliby zachować swoją zachodnią europejską katolicką tożsamość, jest tłumaczony z niemieckiego "Leksykon sztuki chrześcijańskiej – tematy, postacie, symbole" autorstwa Jutta Seiberta wydany nakładem wydawnictwa Jedność.
Na kartach leksykonu czytelnicy znajdą symboliczne znaczenie w sztuce chrześcijańskiej: liter, znaków, anagramów, postaci biblijnych i historycznych, postaci świętych, miejsc i wydarzeń z nimi związanych, czynności, uczynków, stanów, znaczeń imion, roślin, pokarmów, zwierząt, pór roku i dnia, przesłania Apokalipsy, zawodów, przedmiotów, elementów architektury, części ciała, graficznych wyrażeń pojęć etycznych, dogmatycznych i teologicznych, różnych przedstawień Chrystusa. "Leksykon sztuki chrześcijańskiej" jest doskonałym dekoderem do przesłania zawartego w sztuce zachodniej cywilizacji.
Jan Bodakowski