Nakładem Instytutu Globalizacji, prywatnego ośrodka badawczego o profilu wolnorynkowym i katolickim, w serii poruszającej żywotne problemy społeczne Polski, ukazała się praca znanego z prasy prawicowej publicysty Tomasza Teluka. "Mitologia efektu cieplarnianego" jest niezwykle patriotyczną lekturą. Teluk obnaża w swojej książce, niezwykle merytorycznej i odwołującej się do wypowiedzi naukowców, szkodliwe dla Polski i Polaków wzajemne powiązania pseudoekologów z organizacjami międzynarodowymi i lewicowymi mediami.
Najważniejszymi kłamstwami pseudoekologów są nieprawdziwe tezy o istnieniu efektu cieplarnianego, globalnego ocieplenia, wpływie człowieka na zmiany klimatu (podczas gdy za emisję CO2 w 99,75 proc. odpowiada natura), szkodliwości substancji konserwujących w jedzeniu, odkładaniu się w organizmie substancji chemicznych, szkodliwości spalarni śmieci, szkodliwości nawozów sztucznych, zagrożeniu ze strony dziury ozonowej, szkodliwości elektromagnetycznej urządzeń elektrycznych.
Kłamstwa pseudoekologów służą lewicy do walki z wolnością gospodarczą. Za wprowadzone w życie kłamstwa zapłaciły miliony Murzynów, którzy zmarli w wyniku zakazu stosowania DDT, co zaowocowało epidemią malarii i innych chorób. Zapłaciły miliony robotników, których miejsca pracy zostały zlikwidowane. Ofiarami pseudoekologów stały się miliony konsumentów i obywateli państw, w których wprowadzono głupie ekoprzepisy i wymuszone ekoprzepisami centralne planowanie.
Tomasz Teluk w swej książce udowadnia, że naukowcy tworzący raporty wspierające propagandę pseudoekologów okazali się być płatnymi cynglami ekobiznesu i lewicowych władz. Celem propagandy okazało się być przekonanie zastraszonych społeczeństw do wyrażenia akceptacji na systematyczną eskalację zniewolenia i zinstytucjonalizowanej kradzieży zwanej opodatkowaniem ze strony lewicowych władz. Sabaty pseudoekologów, zwane konferencjami ekologicznymi, okazały się być okazją do gigantycznego bezwstydnego marnowania pieniędzy.
Propaganda pseudoekologów okazała się być bardzo skuteczna. Społeczeństwa poddane pseudoekotresurze nie zauważyły, że prognozy wieszczące eko-Armagedon okazały się nieprawdziwe. Mechanizm ekokłamstwa polegał na tym, że media agencji rządowych faszerowały społeczeństwa propagandą budującą fałszywe przekonanie o wyjątkowości współczesnych klęsk klimatycznych. Motywem działania lewicy było przekonanie, że należy anihilować rodzaj ludzki będący największym zagrożeniem dla planety Ziemia. Dlatego między innymi lewica promuje zabijanie dzieci zwane aborcją i zakazuje stosowania środków chemicznych likwidujących epidemie. Celem pseudoekologów nie jest dobro środowiska, ale osiąganie zysków z pisania za pieniądze ukradzione podatnikom bezpodstawnych raportów straszących ludzi katastrofami.
Autor w swojej książce przytacza surrealistyczne raporty pseudoekologów o tym, jak to w Polsce dzieci trzymane są w kopalniach, by nie zatruwały się toksycznym powietrzem na powierzchni. Celem wprowadzenia ekoprzepisów było zniszczenie polskich przedsiębiorstw i ograbienie polskich podatników. Gigantyczne koszty ograniczeń emisji gazów cieplarnianych uderzyły szczególnie w biedne kraje. Integracja europejska wymusiła w pewnych dziedzinach powrót do zabójczego dla gospodarki centralnego planowania. Dostosowanie się do ekoprzepisów zrujnowało Polskę i doprowadziło do zniszczenia dużej części przemysłu i rolnictwa. Ekoprzepisy doprowadziły do wzrostu o 20 proc. cen energii. Wymuszona przez ekoprzepisy redukcja produkcji doprowadziła do wzrostu bezrobocia. Niskie limity emisji CO2 doprowadziły do braku energii w Polsce. Limity te uderzyły zresztą w całą gospodarkę Unii. Konkurenci gospodarczy spoza UE nie podpisali zobowiązań z Kioto i zarabiają pieniądze na samobójczej decyzji władz UE (która zaowocowała zniszczeniem przemysłu UE i wzrostem bezrobocia wśród Europejczyków). Ekopropaganda zadbała o interes gospodarek takich krajów, jak Chiny czy Indie, krajów ignorujących ekopropagandę. W wyniku protokołu z Kioto firmy zamiast inwestować w modernizację, musiały zacząć kupować limity emisji CO2. Limity niszczące polską gospodarkę zaakceptowali wspólnie politycy PiS i PO (w tym i nieżyjący prezydent Kaczyński).
Niszczenie gospodarki Polski jest zaplanowanym działaniem europejskiej lewicy żerującej na ekologii. Z czasem arbitralną decyzją biurokratów z Komisji Europejskiej limity emisji CO2 zostały zmniejszone o 33 proc. Skutkiem likwidacji limitów była podwyżka cen paliw (mniejsza sprzedaż wymusiła podwyżkę cen dla zachowania zysków), za co zapłacili polscy konsumenci. Unia Europejska zmniejszyła limity Polsce, pomimo że Polska zmniejszyła emisję CO2 od 1989 o 40 proc. podczas gdy kraje starej Unii Europejskiej zmniejszyły emisję CO2 od 1990 tylko o 1 proc.
Elity UE interesuje "wyłącznie ideologia i pielęgnowanie starego układu z Rosją". Jest to sprzeczne z interesem Polski i Polaków. Według elit Unii Europejskiej, interes sojuszu Moskwy i Brukseli ma być realizowany kosztem Polski i Polaków (tak jak to się dzieje w wypadku Gazociągu Północnego). UE uzależniła się energetycznie od Rosji. Instrumentem realizacji sojuszu jest interwencjonizm UE w gospodarkę, odebranie wolności i suwerenności Polakom. Nową zaś ideologią eurolewicy jest antyindustrializm. Polityka władz Unii Europejskiej doprowadziła do tego, że Europejczycy kupują najdroższą energię na świecie, równocześnie w USA dzięki liberalizacji rynku i dominacji sektora prywatnego prywatna energetyka inwestuje w przyjazne środowisku technologie (współczesna technologia umożliwiła zmniejszenie emisji CO2 o 90 proc.).
Zdaniem Tomasza Teluka, Polska powinna wybudować elektrownie atomowe. Pozwoliłoby to na uniezależnienie się energetyczne od Rosji. Na świecie istnieje ponad 400 elektrowni atomowych (151 w Europie, 124 w Ameryce Północnej, 92 na Dalekim Wschodzie). W Europie 59 reaktorów ma Francja, 19 Wielka Brytania, 17 Niemcy, 10 Szwecja, 8 Hiszpania. Złoża uranu są w Azji, Australii i Ameryce Północnej. Na świecie 16 proc. energii pochodzi z elektrowni atomowych, we Francji 80 proc. (Francja jest zresztą największym eksporterem energii na świecie), w Wielkiej Brytanii (gdzie elektrownie atomowe zostały po części sprywatyzowane) 20 proc. Prywatyzacja elektrowni atomowych prowadzi do ich dynamicznego rozwoju i modernizacji. Koszty walki z globalnym ociepleniem, jakie ponosi Polska, wystarczyły by na budowę 10 elektrowni atomowych. Za walkę z emisją CO2 Polacy zapłacili 10 miliardów dolarów. W najbliższych latach ceny energii wzrosną o 100 proc.
Jan Bodakowski
Warszawa