Po trwającej prawie pięć godzin rozprawie brytyjski sąd odrzucił apelację rodziców niespełna dwuletniego Alfiego Evansa ws. decyzji sądu niższej instancji o zaprzestaniu podtrzymywania go przy życiu i braku zgody na przewiezienie chłopca do Włoch - poinformowała telewizja Sky News. Po wyroku szpital Alder Hay w Liverpoolu, w którym znajduje się dziecko wydał oświadczenie. Zapewnia w nim, że „dla lekarzy głównym priorytetem jest zapewnienie Alfiemu opieki, na którą zasługuje”.
Prawnik rodziny Evansów ujawnia najnowsze informacje nt. stanu Alfiego
Prawie dwuletni Alfie Evans „ma trudności” ponad 40 godzin po wyłączeniu maszyny podtrzymującej życie – powiedział na rozprawie w sądzie...
zobacz więcej
„Odnotowujemy dzisiejszy wyrok Trybunału Odwoławczego, który odrzucił oba wnioski dotyczące przeniesienia Alfiego do Włoch. Naszym głównym priorytetem pozostaje zapewnienie, że Alfie otrzymuje opiekę, na którą zasługuje, aby zapewnić zachowanie jego komfortu, godności i prywatności” – zaznaczono.
Alfie przebywa w Alder Hey od grudnia 2016 r. Cierpi na ciężką, niezdiagnozowaną dotąd chorobę neurologiczną.
Lekarze argumentowali przed sądami, że u chłopca doszło do nieodwracalnych zmian w mózgu, które pozbawiły go zmysłów wzroku, słuchu, smaku i czucia, a dalsza terapia ”nie jest w jego najlepszym interesie” i może być nie tylko „daremna”, ale także „nieludzka”.
#wieszwiecejPolub nas
Maskotki i świeczki pod ambasadą Wielkiej Brytanii. Polacy wspierają małego Alfiego
Przed ambasadą Wielkiej Brytanii w Warszawie pojawiły się kwiaty, świeczki i maskotki. To symboliczny gest i wyraz solidarności z dwuletnim Alfie...
zobacz więcej
Sąd odrzucił apelację złożoną przez ojca chłopca. Tym samym choremu dziecku po raz drugi odmówiono zgody na wyjazd do Włoch, w celu kontynuowania leczenia, argumentując to faktem, że "nie jest to w jego najlepszym interesie".
Alfie Evansw poniedziałek został odłączony od aparatury podtrzymującej życie, na polecenie sądu i wbrew woli jego rodziców. Po 11 godzinach chłopcu ponownie podano tlen, a władze szpitala poinformowały, że kontynuowane będzie leczenie paliatywne.
Rodzice chłopca walczyli o przetransportowanie go do należącego do Watykanu szpitala pediatrycznego Dzieciątka Jezus w Rzymie. Także dyrektor tego szpitala przybył do Liverpoolu, by osobiście porozmawiać z władzami placówki, w której przebywa chłopiec; nie został wysłuchany.
#wieszwiecej Polub nas
Apele o ratowanie chłopca ponawia wiele środowisk kościelnych i świeckich. Kilkukrotnie prosił o to papież Franciszek, wezwanie ponawiał także prezes papieskiej Akademii Życia abp Vicenzo Paglia.
Wiele instytucji zbiera podpisy pod petycjami o pomoc dla Alfiego. CitizenGo zebrała ponad 200 tys. podpisów pod apelem skierowanym do władz szpitala Alder Hey. Z kolei ojciec Alfiego Thomas Evans, prowadzi w internecie zbiórkę podpisów pod prośbą do królowej Elżbiety II i brytyjskiego Parlamentu.
źródło: IAR, PAP
– W Polsce i innych krajach Europy takie dzieci objęte są opieką paliatywną czy domową, czy też w hospicjach. Zapewnia się im komfort aż do naturalnej śmierci. Nie ma czegoś takiego, że dziecko zostaje odłączone na życzenie lekarzy. Jest to nie do przyjęcia – powiedziała o sprawie Alfiego Evansa polska lekarka, która badała dzielnego dwulatka z Liverpoolu.
Dr Izabela Pałgan z Bydgoszczy jakiś czas temu została poproszona przez rodziców Alfiego Evansa o zdiagnozowanie go. Jak przyznała, najbliżsi dziecka chcieli zweryfikować orzeczenia brytyjskich lekarzy u innych specjalistów, w tym spoza swojego kraju. Niespełna dwuletni dziś chłopiec trafił do Alder Hey z powodu drgawek, jako kilkumiesięczne niemowlę. Przebywa tam cały czas. Cierpi na wciąż nieokreśloną chorobę neurodegeneracyjną, która przyczyniła się do zniszczenia części jego mózgu. Lekarze z Liverpoolu wystąpili do sądu o zgodę na odłączenie Alfiego od aparatury medycznej tłumacząc to jego „najlepszym interesem”.
– To nie jest dziecko umierające, w skali pediatrycznej Glasgow ocenione zostało na 8-9 punktów, więc nie jest to stan śmierci mózgu. Dziecko reaguje na głos ojca, okresowo otwiera oczy i przy podawaniu smoczka zaciska usta. Ma więc różne reakcje. Rodzice twierdzą absolutnie, że nawiązuje z nimi kontakt (…). Z pewnością nie jest to dziecko umierające – powiedziała doktor nauk medycznych.
– W Polsce i innych krajach Europy takie dzieci objęte są opieką paliatywną czy domową – są przecież domowe respiratory – czy też w hospicjach. Można też jeszcze próbować diagnozować. Zapewnia się im komfort aż do naturalnej śmierci. Nie ma czegoś takiego, że dziecko zostaje odłączone na życzenie lekarzy. Jest to nie do przyjęcia – oceniła bydgoska pediatra, hematolog i onkolog.
Badanie pnia mózgu Alfiego nie wykazało, by był on (pień) uszkodzony. A to w tej części znajdują się ośrodki odpowiedzialne za oddychanie. To – w opinii dr Pałgan – również świadczy, że Alfie nie jest w stanie terminalnym. Gdyby tak było, umarłby w przeciągu dwóch, trzech godzin od odłączenia respiratora. – Ten fakt potwierdza, że lekarze się mylą i nie jest właściwe, by odmówić dziecku aparatury podtrzymującej życie.
– W dzisiejszym świecie dzieje się coś strasznego. Jesteśmy tego świadkami i trzeba się temu przeciwstawić – powiedziała dr Pałgan.
W opinii polskiej doktor, Alfie powinien trafić do ośrodka, który zaoferuje mu godną opiekę medyczną i podejmie próbę diagnozy, a przede wszystkim zapewni podtrzymywanie życia i funkcji organizmu.
Źródło: Radio Wnet
RoM
Read more: http://www.pch24.pl/polska-doktor-badala-alfiego--odlaczenie-go-od-aparatury-jest-nie-do-przyjecia-,59826,i.html#ixzz5DjQWJjBG