Listy z nr. 33
Media Agory celowo zwalczają patriotyzm?
Witam Państwa,
Proszę uważnie śledzić media Agory w okolicach 15 sierpnia – ciekawe, czy i w tych dniach coś ciekawego wymyślą? A oto z czego wynikają czarne myśli:
I znowu ten sam scenariusz. Właśnie w dniu godziny "W" media Agory uderzają w narodową dumę i chlubę z Powstania Warszawskiego. Nie ma ważnej polskiej rocznicy, która ze strony mediów Agory nie spotkałaby się z podcinaniem, pomniejszaniem, relatywizowaniem. Nigdy Polacy nie mogą przeżyć danego dnia w spokoju, w powadze, w godności i dumie. Jeśli wspominamy 1 września, to dostaniemy szyderczy tekst o rzekomo nieprawdziwej obronie wieży spadochronowej przez harcerzy. Jeśli zakończenia II wojny – to każe nam się palić znicze na grobach sowieckich zdobywców. A jeśli Powstanie Warszawskie, to albo, jak w 1994 roku, czytamy oszczercze materiały o tym, iż Powstańcy rzekomo mordowali Żydów, albo – jak w tym roku – serwuje nam się opowieść o bezsensowności obchodów tej rocznicy.
I oto od bladego świtu Radio TOK FM budzi Polaków pierwszą informacją w dniu godziny "W": Jest coś niezdrowego w tonie tych celebracji. Myślę, że żałoba nie powinna być związana z triumfalizmem i samozadowoleniem – tak prof. Norman Davies oceniał w TOK FM uroczystości związane z Powstaniem Warszawskim. Wg historyka, "zbliżamy się chyba do tego momentu, kiedy te obchody powinny mieć swój naturalny kres" – dowodzi historyk, który sporo na opisywaniu Powstania zarobił. A dziś, kiedy Polacy na chwilę podnoszą głowy, przyłącza się do atakowania polskiej tożsamości. By narodowa duma nie była zbyt wielka. Może by tak w Anglii pouczyć obywateli o niestosowności świętowania np. królewskich rocznic i zapowiedzieć ich "naturalny kres"? W końcu to było tak dawno...
http://wpolityce.pl/artykuly/33238-i-znowu-ten-sam-scenariusz-wlasnie-w-dniu-godziny-w-media-agory-uderzaja-w-narodowa-dume-i-chlube-z-powstania-warszawskiego
Serdecznie pozdrawiam
Filip Stankiewicz
Od redakcji: Według zaplecza duchowego Agory, patriotyzm to nacjonalizm, a nacjonalizm to faszyzm...
•••
Dlaczego tolerujemy dewastację ziemi?
Z dużym zaciekawieniem przeczytałem album pt. "Park Krajobrazowy – Łuk Mużakowa", opracowany przez Ewę i Ryszarda Janowskich. Album wydała Agencja Fotograficzna z Zielonej Góry w 2005 roku. W albumie ujęto m.in. kilka zdjęć z okolic wsi Bronowice, na których pokazano hałdy piasku, pozostawione po kopalni odkrywkowej węgla brunatnego. Pod zdjęciami zamieszczono trafny podpis: "Taki księżycowy krajobraz możemy dostrzec w różnych miejscach Łuku Mużakowa". Szkoda, że w omawianym albumie nie ujęto głębokiego dołu (z agresywną wodą), który odwadnia i dewastuje okoliczne pola, kiedyś uprawne.
Za Nysą Łużycką, po stronie niemieckiej takie doły przystosowano na czynne kąpieliska, do których dojeżdżają m.in. mieszkańcy Bronowic i Łęknicy.
Prof. UZ Leszek Jerzak w przedmowie do albumu pisze: "Mieszkający tu od wieków Łużyczanie musieli poddać się szybkiej industrializacji, spowodowanej odkryciem w morenie bogatych pokładów węgla brunatnego i iłów ceramicznych, które przez ostatnie 200 lat eksploatowano metodami głębinowymi i odkrywkowymi".
Trzeba pamiętać, że w okolicy Nowych Czapli Niemcy pozostawili częściowo zdewastowane zakłady ceramiczne, w których wykorzystywano węgiel i iły do produkcji różnych wyrobów ceramicznych. Obecnie po tych zakładach pozostały tylko wspomnienia i nieużytki.
W latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych ubiegłego wieku w sposób rabunkowy, wyeksploatowano węgiel brunatny nie troszcząc się o iły i rekultywację oraz zagospodarowanie terenu.
Szkoda, że Dyrekcja Lasów Państwowych, której przekazano tereny pokopalniane, nie troszczy się o należyte wykorzystanie gruntów. Księżycowe hałdy piasku poryte są przez wody opadowe i mogą kiedyś zasypać jakiegoś dzieciaka bawiącego się na tych górkach.
Po zlikwidowaniu niebezpiecznych górek i znacznym spłyceniu głębokiego dołu, można będzie liczyć na oczyszczenie agresywnej (złożowej) wody oraz powstanie kąpieliska w leśnym otoczeniu. Może też nastąpić poprawa poziomu wód gruntowych, które teraz ściąga głęboki dół. Koszty jego spłycenia nie będą duże, ponieważ dół jest małych rozmiarów. Wszystko wskazuje na to, że można będzie ubiegać się o dofinansowanie prac zasypowych z funduszy unijnych, ponieważ Polska ma niedobór wód słodkich. Warto wziąć przykład z Tarnobrzega, gdzie spłycono kilkadziesiąt razy większy dół po odkrywkowej kopalni siarki i teraz jest tam kąpielisko z czystą wodą, mające duże powodzenie.
Z poważaniem i pozdrowieniami
W. Łęcki, Gdańsk
K. Adamkiewicz, Bronowice
Od redakcji: Odwzajemniamy pozdrowienia.
•••
Koń, który myśli, że myśli
Zacząć można od wszystkiego, ale polityka powinna wszystko zakończyć. Wiele spraw potrafi budzić zainteresowanie, nie jestem kinomanem, co wcale nie oznacza, że czasami czegoś nie obejrzę, mam nawet swoich ulubieńców, np. aktorkę Sandrę Bullock, jej rola w "Miss Congeniality" bardzo do mnie dociera. Film jest przeciętny, ale główna rola, jej wykonanie, naturalność postaci bardzo do mnie przemawia, znam nawet podobną osobę i bardzo cenię, mało powiedziane, ale cóż poradzisz, naturalność i wdzięk potrafią zachwycić, rozbudzić uczucie, co się sprawdziło. A gdy taka urocza, naturalna dziewczyna potrafi zaszokować swoimi bokserskimi umiejętnościami, to skóra cierpnie, a zainteresowanie wzrasta, gdy do tego chodzi jak bogini... (???). W dziwny bardzo sposób dotarło do mnie, że o takim naturalnym babsztylu marzyłem całe życie, a córeczka, taka z pierwszych sekwencji filmu, byłaby osłodą, czułbym się wspaniale.
W takich właśnie młodych latach, MO kilkakrotnie odstawiało mnie do domu, gdy z uporem stawałem w obronie przyjaciół. Jestem, jaki jestem, wiem, bo słyszałem od "poszkodowanych", że moje listy wzbudzają różne reakcje, to że jestem naturalny i nie wstydzę się poglądów nie wszystkim odpowiada (???), ale znalazło się kilka osób gotowych porozmawiać, mających często całkowicie odmienne zdanie, ale to im nie przeszkadza, zaczynają mówić, dyskutować i o to właśnie chodzi, tak być powinno.
Podobno myślenie ma przyszłość, ale bardzo często okazuje się to tylko frazesem, nic nie dającym gadaniem. Nie jest sztuką bezmyślna fizyczna praca, ale gdy ją podeprzemy myśleniem, to możemy spodziewać się efektów. To akurat przykład bardzo prosty, ale przed laty pracowałem jako dyspozytor w firmie mającej ponad 50 samochodów, pięć ramp kolejowych i kilku stałych klientów, mogę porównać tych myślących kierowców i resztę. Całymi dniami tyrający, ale mimo wielokrotnych pouczeń nie potrafiący rozpisać swojej karty, zarabiał 3 do 3,5 tys., ale ci myślący już 9 do 12 tys... za tę samą pracę można zarobić trzykrotnie mniej, ale tylko dlatego, że nie potrafiło się myśleć, to o czymś świadczy.
Podobnie bywa w rodzinie, tyrają oboje, łapią nadgodziny, wszelkie prace dodatkowe, ale efekty są bardzo znikome, od czeku do czeku, ale przecież można coś zmienić, postawić na zdolniejszego, wspólnym wysiłkiem zbudować swój biznes, zaryzykować, pomyśleć. Podobno lepszy gówniany handel niż złota robota – ale okazuje się, że rację mają ci "głupsi", gotowi zaryzykować... znowu odstajemy. Gdzieś wyczytałem – kupił szklanki, czajnik i otworzył herbaciarnię. Dzisiaj tak się nie da, ale bez ryzyka niewiele da się osiągnąć. Gdybym był młodszy i miał wybór, to na pewno nie pozwoliłbym żonie pracować na taśmie czy przy sprzątaniu, umiałbym ją do interesu przekonać, a koszty nie zawsze są wielkie, dlatego ponosi mnie, gdy słyszę, a zdarzyło się – z tobą biznes? Nawet nie staraj się o tym myśleć, jesteś do tego za głupia – w ten sposób wypowiadał się mąż do żony po studiach, a mieli trochę pieniędzy, bez problemu mogli zacząć coś wspólnie, niestety oboje nawzajem wmówili sobie głupotę. W tym momencie harują oboje, cały czas w stresie, bo pracę stracić można w każdej chwili, mimo całowania szefa po rękach, ale twierdzą i oni, że myślenie ma przyszłość, tak sobie gadają. Wygląda, że łatwiej jest zazdrościć, bo ryzykować potrafi tylko człowiek mający odrobinę inteligencji, ale niekoniecznie wykształcony.
Nie wszyscy mają szansę być wielkimi aktorami lub sportowcami, wiele innych profesji bez studiów, nauki, nie jest osiągalnych, ale w każdym wypadku potrzeba wiele wysiłku, samozaparcia, ponosi ryzyko, ale może się opłacać. Żyjący w ciągłym strachu przed utratą pracy, myślą, że myślą, zupełnie nie zdają sobie sprawy, że myślenia nie można ograniczać do "mieć jak najwięcej", są dużo ważniejsze problemy, bez uregulowania których szans na normalne życie brak, ciągła walka o naprawę, ulepszanie stanu prawa musi być priorytetem, inaczej nie damy szans sobie i następnym pokoleniom. Praca wokoło poprawy stosunków międzyludzkich, obrona dotychczasowego dorobku i wolności jest obowiązkiem nadrzędnym, ostatecznie dorobek kilku pracowitych i mądrych pokoleń może zostać roztrwoniony przez jedno głupsze pokolenie, dlatego prawo musi przewidywać, bronić przed takimi, którzy znowu mogą mieć chęć znacjonalizowania np. wielopokoleniowego dorobku pracowitych i myślących poprzedników.
Warto sobie uświadomić, że historia to nie tylko daty i bitwy, ale zjawiska bardzo różne, praca i myślenie ludów nad udoskonalaniem swoich państw. Właśnie dzięki myślącym przodkom mamy, co mamy, dobre i złe strony naszego życia, ale dopiero obserwując taką historię, możemy coś zrozumieć, zacząć prawidłowo myśleć, starać się stworzyć coś lepszego, poprawić, wiedząc, jakie błędy popełniono kiedyś. Jeśli zostawimy robienie polityki tym co do tej pory półgłówkom, to znaczy, że godzimy się na państwo rządzone przez aferzystów i złodziei, gdzie człowiek uczciwy nic nie ma do powiedzenia, a karnie wyrzucony ze stanowiska aferzysta dostanie w imieniu "prawa" milionowe odszkodowanie i nową synekurkę, bo swojakowi nic złego stać się nie może. Sytuacją normalną na świecie są kroki podobne do tych podejmowanych w Polsce, próby likwidacji TV Trwam powinny wszystkich zmuszać do zastanowienia, jest to następna już próba likwidacji wolnych mediów, a jeśli zgodzimy się z takim krokiem, to pozbawimy się resztek wiarygodnej informacji, nie będzie szansy usłyszeć o lawinowo następujących bankructwach i aferach trapiących kraj. W tym momencie dla wielu to żaden problem, zrozumieją, dopiero gdy wszystko legnie w gruzach... znowu po szkodzie.
110 tys. złotych ma otrzymywać na swojej nowej synekurce były min. skarbu Aleksander Grad... tym razem jako fachowiec od budowy elektrowni atomowych (???). Wielu jest takich, co przed nimi drzwi się same otwierają, utalentowanych wyjątkowo, a na pewno mających jakieś bardzo mocne poparcie środowisk, o których wiemy bardzo niewiele. Jeśli nie zrozumiemy, że takim działaniom trzeba się przeciwstawić, walczyć z nimi... to bardzo niedobrze.
Rola, od której zacząłem tekst, ma ze mną wspólną cechę, pomijając urodę, to niektóre frazy śmiechu są identyczne i to mnie zadowala.
Janusz Sierzputowski
4 sierpnia 2012
PS Znowu głupie wypowiedzi na temat o. Rydzyka, cytowane przez rozgłośnię wyspecjalizowaną w rozpowszechnianiu pomówień, o geotermii i szkole w Toruniu nawet nie wspomina, widocznie wolno tylko oczerniać, prawda może być trochę niebezpieczna?
Od redakcji: Dziękujemy za stały komentarz.
Listy GONIEC nr 32
Eliminując złodzieja,
dajesz sobie szansę
I pomyśleć, że jeszcze kilkadziesiąt lat wstecz wystarczało, gdy pracował ojciec rodziny. Tę prawdę przypomniała mi bardzo miła Pani (za swoje teksty zasługująca na Nobla z ekonomii), ale na tym dyskurs się zakończył, na wnioski już nie było chęci, mimo że wiem, że Ona wie, jakie są powody zmian, dlaczego kobiety też muszą pracować poza domem – bo brakuje – to jej słowa, ale dlaczego się tak pogorszyło? Wie, ale powiedzieć nie potrafi, musiałaby przyznać się do swojego błędu, ostatecznie od długiego już czasu popiera te różne nowinki, zmiany i w ogóle głupoty w rodzaju "równouprawnienia", zmuszające kobiety do roboty, do zarabiania. Tak było dobrze, ale idziemy z postępem. Fenicjanie wymyślili pieniądze, ale trochę za mało – w tym twierdzeniu jest błąd, pieniądze są potrzebne, ale rządzi nimi sekta, wymuszając niewolnictwo innych, całej prawie reszty (bez Irańczyków).
Wykombinowano feministki i równouprawnienie, nie w celu poprawy statusu kobiet, ale aby je zapędzić do roboty, i to na gorszych warunkach, aby móc bez przerwy wmawiać, że są źle traktowane, wykorzystywane, a tym samym inspirować feministki do ciągłego wygadywania głupot, rozbijania rodziny. Feministki, zwolenniczki aborcji, ekolodzy, w trochę innych sprawach, ale mają mieszać, rozbijać, protestować, wywierać i w ogóle buntować... ale to że te wszystkie grupy są sowicie opłacane przez różne rządy, instytucje, zależnie od potrzeb, to tylko taka słodka tajemnica. Jedna Pani drugiej Pani chwaliła się, jakiego dobrego ma męża, po urodzeniu córeczek nie pozwolił mi pracować, pracował sam... ale zapomniała dodać, że i w PRL obowiązywał urlop macierzyński i praca podczas tego urlopu wiązała się z ostracyzmem, sąsiadki mogły być zdegustowane. Było ciężko, ale wegetacja była zapewniona, zresztą i tutaj żyje się od czeku do czeku, na styk, a banki tylko czyhają... niewolnictwo że hej.
Każdy z nas ma przyzwyczajenia i nawyki wyniesione z rodzinnego domu, ale po zmianie otoczenia, m.in. małżeństwie, przyjmujemy jakieś nowe zasady, coś się zmienia, przystosowujemy się do partnera i nierzadko, po latach orientujemy się, że wiele straciliśmy, często żal zmiany ideałów, poprzednie okazują się jakieś mądrzejsze, warte kontynuacji... ale trzeba się pogodzić, odwrót nie jest możliwy... (???). Podobnie jest w dzisiejszej szkole, nauczyciel zamiast budzić szacunek, przekazywać wiedzę i wartości, zmuszony jest ulegać zachciankom podopiecznych, bać się, bo podejmowane próby zrobienia czegoś z sensem grożą konsekwencjami, poprawność polityczna wymusza podporządkowanie się liberalnym nakazom.
Po ostatnich kilku strzelaninach ci bardzo przemądrzali, narzucający swoje teorie, zastanawiają się, co było i jest powodem, promuje się różne recepty, ale o tym, aby przywrócić szkole możliwość nauczania i wychowania, propozycje nie padną. Będą za to nowe zakazy i przepisy niczego w gruncie rzeczy niepotrafiące zmienić, tych metod już od lat używa się w walce z narkomanią, prostytucją, alkoholizmem, bez skutku.
Wiąże mi się to wszystko z opiniami dla mnie dziwnymi – a co my możemy zrobić, wszyscy tacy sami złodzieje i zmienić czegokolwiek nie jesteśmy w stanie... (???). Często słychać takie dykteryjki od osób, które wiedzą lepiej... mają zadłużony, a nawet spłacony dom i samochód, potrzebują tylko świętego spokoju. A może jednak lepiej zaryzykować i wymieniać, złodziei wyeliminować, może wreszcie się uda? My już się nawalczyliśmy, uciekliśmy z komuny, daliśmy sobie szansę, teraz niech walczą inni. W ten właśnie sposób komunistyczna, i nie tylko, propaganda wyprała wiele mózgów, wmawiają nam cały czas, że powinniśmy głosować, ale do powiedzenia nie mamy nic, wielu przyjęło to za prawdę i posłusznie się zgadza. Warto jednak wziąć pod uwagą, że tej walczącej reszcie może się udać i może coś zmienią... będzie głupio, samo o sobie będziemy musieli pomyśleć brzydko.
Inteligentna osoba powinna sama sobie zadawać pytania, jeśli tego nie potrafi, godzi się z narzucaną rzeczywistością, to powinna się nad sobą zastanowić i może skorygować swoje dobre samopoczucie, opinię na swój temat.
A dzisiejsza rzeczywistość to ciągłe podwyżki podatków, różne regulacje boleśnie bijące po kieszeni, pleniące się ostatnio odbieranie rodzicom dzieci przez nowo powołane bandyckie urzędy, rządzący chcą coraz więcej, a przy okazji chcą być nietykalni... warto zacząć myśleć. Musimy wyciągać wnioski z historii, sytuacje się powtarzają, po rozbiorach i wojnach udało się odzyskać niepodległość, ale po międzywojennym dwudziestoleciu znowu były okupacje, obaj okupanci grabili na potęgę, zwalczali polskość, mordowali z uzgodnionym planem, Polska jak zwykle była wrogiem wspólnym. Następnie zostaliśmy zdradzeni, sprzedani przez "sojuszników", a potem była nacjonalizacja tego, co jeszcze pozostało.
Historia Solidarności to rzecz znana, zdrajcy przechwycili organizację, walczono tak, aby nie zmienić niczego, w tym momencie jest jeszcze gorzej, działają POpłuczyny po komunie, czyli wnuki komunistów i ubowców, też wierzą, że są nietykalni. Uwłaszczenie "państwowego" majątku nie wchodzi w rachubę, oni muszą wszystko zagrabić, rozprzedać, zniszczyć. Ale polityka zmienną jest, historia się toczy, wygląda, że między Putinem i Obamą zaczyna iskrzyć, coś się zmienia, USA zmieniły w Warszawie ambasadora, poprzedni z rodowodem został zamieniony na fachowca reaganowca. Z tego powodu, bardzo możliwe jest, że np. nastąpią jakieś przecieki w temacie katastrofy smoleńskiej, może wiele się zmienić i święte krowy będą się musiały mieć na baczności. Może nawet wuwuzele zmieniać zaczną front... wszystko jest możliwe.
27 lipca ukazał się list z Winnipegu pełen dobrych rad, była podana prosta recepta na dobrą gazetę, wystarczy trochę złych wiadomości na temat Kościoła i zgadzać się z poczynaniami tych wybranych w demokratycznych wyborach. Recepta prosta, ale ja np. powinienem w takim wypadku wyrzec się swoich poglądów i wzorem reżimowych wuwuzele wypisywać zgodnie z poprawnością polityczną i oczekiwaniami srulonu.
Takie stawianie sprawy do mnie akurat nie przemawia... o ile dobrze zrozumiałem, jakieś poglądy powinni mieć wszyscy, dobrze by było, gdybyśmy się nimi dzielili, dali sobie szansę intelektualnego rozwoju, a więc piszmy, dyskutujmy i starajmy się rozwijać.
Janusz Sierzputowski
Cambridge, 28 lipca 2012
Od redakcji: Podpisujemy się pod ostatnią sentencją oburącz.
•••
Kryzys świata? Jaki kryzys. Banki i bankierzy mają się jeszcze nieźle. Nagromadzili tak dużo srebrników, że nie wiedzą, co z nimi robić. Obniżyli procenty jak nigdy, bo nie mieliby komu pożyczać, a nawet pożyczali na oślep, bez pewności spłat. Najwięcej pożyczają rządy, szczególnie na zbrojenia. W końcu i one nie mają czym spłacać tych długów, narobionych przez bankrutów. Banki postraszyły zamykaniem banków. Rządy postanowiły obniżać standardy życia podatników. Goje mogą paść, ale nie milionerzy i bankowcy.
Zaciskanie obroży powoduje upadek gospodarczy i bezrobocie, i tu się koło zamyka. Jeśli pan zabije swego niewolnika, to i on musi zginąć i jego srebrniki. Jeśli chamy stracą złote rogi, pozostają im tylko sznury i powrozy!
Stanisław Wojtowicz
Mississauga
Od redakcji: Złote rogi dawno już są zastawione pod kredyt.
•••
Witam Państwa,
To naprawdę niesmaczne. Bronisław Komorowski próbuje wykorzystać Powstańców Warszawskich do kradzieży Marszu Niepodległości. Ktoś tam w obozie władzy wyraźnie zaniepokoił się wzrastającą popularnością niezależnego Marszu Niepodległości, organizowanego co roku 11 listopada. Oto bowiem z apelem zainicjowania "wspólnego narodowego" marszu 11 listopada prezydent Bronisław Komorowski zwrócił się do powstańców uczestniczących we wtorkowych uroczystościach przed pomnikiem Powstania Warszawskiego.
– Jesteście dla nas wzorem i drogowskazem – mówił prezydent. Święta prawda. Ale czy żołnierze Armii Krajowej mają teraz stać się narzędziem władzy, która źle reaguje na wszelkie niezależne inicjatywy?
Proponujemy, by wspólnie z ministrem kultury Bogdanem Zdrojewskim zaprosili panowie jeszcze niemieckich bojówkarzy, którzy owe burdy wywołali. A wśród zapraszających tych bojowników była hojnie finansowana za rządów PO przez polskiego podatnika, milionami złotych, "Krytyka Polityczna". Czy Powstańcy Warszawscy dadzą się wciągnąć w nieciekawą intrygę władzy? Wezmą udział w projekcie "kradzieży" Marszu Niepodległości? Oby nie!
Bronisław Komorowski powinien faktycznie zorganizować marsz. Ale z Palikotem. Propozycja prezydenta Bronisława Komorowskiego, aby "wspólnie zorganizować" Marsz Niepodległości 11 listopada, czyli tak naprawdę pod jego auspicjami, nosi znamiona politycznej prowokacji. Szczególnie przykre jest to, że próbuje zasłonić się kombatantami, którzy będąc ludźmi wielkiego honoru, nie chcą bawić się w prezydenckie przepychanki i gierki polityczne. Są ponad to. Plan Komorowskiego jest prosty. Po pierwsze, ma jątrzyć. To podobnie jak z jego pierwszą po wyborach deklaracją, że "krzyż musi zniknąć". To był jak sygnał do ataku.
Każde rozgrzanie atmosfery politycznej (podobieństwo z jego sławetnymi "rozgrzanymi sądami", które też mu się przysłużyły, nieprzypadkowe) pomiędzy opozycją a rządem zdaje mu się sprzyjać. Ma wtedy okazję wystąpić z "pacyfistycznymi" pomysłami typu putinowskiego, jak ostatni projekt ograniczenia wolności do demonstrowania, oprotestowany przez bardzo wiele organizacji obrony demokracji i praw człowieka. Strojenie się w piórka gołąbka pokoju to ulubiona gra obecnej głowy państwa. Po drugie, prezydent Komorowski chce zniszczyć ideę Marszu Niepodległości, jego obywatelską spontaniczność. Oczywiście pod pretekstem dbania o spokój.
Bronisław Komorowski kiedyś faktycznie był bliżej tych spraw, które reprezentuje sobą Marsz. Ale odkąd wszedł na początku lat 90. w komitywę z "długim ramieniem Moskwy", czyli z ludźmi WSI, można śmiało uznać, że zmienił stronę barykady. Zaproszenie Wojciecha Jaruzelskiego jako "eksperta" przed wizytą rosyjskiego prezydenta było jak kopniak w twarz tych samych kombatantów, do których od czasu do czasu Komorowski się przymila. Od prezydenta-patrioty można się było spodziewać zabrania głosu w sprawie planowanego powrotu pomnika sowieckiej chwały, czyli "Czterech śpiących" na warszawskiej Pradze. W końcu Hanna Gronkiewicz-Waltz, prezydent Warszawy, to jego koleżanka. Komorowski jednak milczy. Milczy, bo nic go to tak naprawdę nie obchodzi. A przecież ten pomnik też jest ważną sprawą dla wielu Polaków, także dla tych kombatantów, do których prezydent puścił oko pierwszego sierpnia. Czyżby w sprawie sowieckiego pomnika głos ostateczny miało "długie ramię Moskwy"?
Z patriotyzmem Bronisława Komorowskiego jest być może jak z jego konserwatyzmem, który ciekawie zdefiniował swego czasu jego dawny partyjny kolega – Jan Rokita: "Konserwatyzm Bronka to makatka na stole, kolędy, żona w kuchni, i niewiele więcej". A więc wszystko na pokaz, pod publiczkę. Rzecz chyba najważniejsza. Bronisław Komorowski nie pasuje na organizatora Marszu Niepodległości, bo ma za przyjaciela człowieka, któremu obce są sprawy patriotyzmu, suwerennej Polski itd., i który otwarcie to głosi. Może więc uczciwiej by było, gdyby Bronisław Komorowski stanął na czele marszu w obronie "wolnych konopi" organizowanego przez szefa "naćpanej hołoty"? Polacy tęsknią za ładem naturalnym. Znudziło im się patrzenie na teatr.
Serdecznie pozdrawiam
Filip Stankiewicz
Od redakcji: Miejmy nadzieję, że się znudziło, najwyższy czas.
Listy: Goniec nr 30
Panie Redaktorze Kumor,
Wiem, że jest Pan betonem, z którym nie da się dyskutować merytorycznie. Na krytykę reaguje Pan agresywnie, często wręcz obraźliwie. Ale proszę zastanowić się nad tym, co Pan robi. Goniec jest pismem publikowanym w formie "hard copy" i Internecie, dociera więc do wielu naszych rodaków. Zatem to, co publikujecie, nie jest i nie może być waszą prywatną sprawą.
A publikuje Pan stale teksty pełne buntu, słownej agresji i pretensji, nie tylko do demokratycznie wybranych władz Polski, lecz do całej Europy i wielu innych części świata. Nie kryjecie swojej wrogości wobec rządzącej Platformy i uważacie współczesną Polskę za kraj jeszcze gorszy od PRL-u. Demokratycznie wybrany rząd i polityków mieszacie z błotem, a za wzór stawiacie Radio Maryja, Telewizję Trwam, a także, choć w mniejszym stopniu, PiS. Stali publicyści Pańskiego pisma to ludzie o bardzo radykalnych poglądach. Na przykład, p. Ligęza szerzy od lat paranoję polityczną, a p. Wyrzykowski, który dał się poznać jako zagorzały radiomaryjca i antysemita już wcześniej, w okresie gdy pisał regularnie dla "Gazety", wietrzy do dzisiaj spisek masoński, mający na celu zniszczenie wartości i fundamentów chrześcijańskiej cywilizacji. Komu i czemu to służy?
Od kilku lat czytam Gońca okazyjnie w wersji elektronicznej, ale nie znalazłem w nim dotąd ani słowa krytyki pod adresem Kościoła katolickiego. A szkoda, bo Kościół wcale nie ma dobrej prasy. W złym, niepochlebnym świetle przedstawia go dość często, nie jakiś tam brukowiec "Nie" lub "Fakty i Mity", lecz najpopularniejszy polski portal Onet. A wy zachowujecie się tak, jakbyście o tym nie wiedzieli lub nie chcieli wiedzieć. Wniosek z tego taki, że jest to instytucja grzeszna, uzurpująca sobie prawo do kupczenia ludzkimi sumieniami, a świetnym rynkiem jest dla niego właśnie Polska. Wy ten rynek wytrwale i chyba nie bezinteresownie, reklamujecie. Czerwony totalitaryzm już przeszedł do historii. Dlaczego próbujecie zastąpić go teraz czarnym? Każdą nawet najbardziej rzeczową krytykę Kościoła uważacie, wzorem o. Rydzyka, za atak na niego. Skąd u was to przekonanie, że wszystko co najlepsze płynie z wiary katolickiej, a wszystko co najgorsze z peerelowskich PO-płuczyn i zlaicyzowanej Europy? Zajrzyjcie wreszcie do historii Kościoła. Tej waszej czołobitnej postawie wobec niego towarzyszy chorobliwa wprost nienawiść do PO i SLD. Dla was Polska nie istnieje, istnieje tylko jakiś dziwny twór stworzony przez PO-płuczyny.
Gdyby pojeździł Pan samochodem po polskich wsiach, zobaczył, ile tam biednych gospodarstw i jak to kontrastuje na tle pięknych, bogatych kościołów (a stale ich przybywa), to może zmieniłby nieco zdanie, przestałby każdą krytykę Kościoła uważać za atak na niego.
A przecież Radio Maryja, które wy tak chwalicie, to jawnie wojujący klerykalizm, dążący do tego, aby Polska stała się satelitą i kolonią Watykanu. Co ciekawe, poprzedni prymas Glemp wiele razy mówił, że Radio Maryja nie jest katolickie, a obecny prymas Kowalczyk stawia tę polityczną rozgłośnię za wzór dla całej Polski. A kto powiedział, że "Rydzyk to niebezpieczny polityk, siejący zamęt w głowach prostych ludzi"? Urban, Kotliński? Nie. Naczelny redaktor prawicowo-nacjonalistycznej Gazety Polskiej. Na szczęście są jeszcze publicyści, także o prawicowych poglądach, którzy umieją odróżnić realne zagrożenia od urojonych, wyimaginowanych.
Pozdrawiam,
Witold Lisiecki
Winnipeg
Od redakcji: Serdecznie dziękuję, bardzo mnie Pan rozweselił...
OTĘPIENIE? POLSKA POCZTA W NIEMIECKIM RĘKU?
Wielokrotnie bulwersowało mnie to, iż wysłane do Polski listy nie dochodziły do nadawców. Doszło do tego, że parę kontaktów zostało zerwanych, bo: "to co innego otrzymywać list do rąk, a co innego komunikować się przez Internet" (której to ostatniej formy nie wyklucza się zwłaszcza kiedy czas nagli).
Jak się dowiedziałam... listy i inne przesyłki w samej Polsce też nie dochodzą, tak że... wiele osób korzysta tam z droższych, ale sprawnych usług kurierskich. Co więcej... niemiecka poczta szykuje się na wejście do Polski!... a znękani nieuczciwością rodacy... nawet czekają na ten moment!
Nieuczciwość pewnej grupy pracowników Poczty Polskiej to jak podcinanie gałęzi, na której się siedzi. Zdrowy rozsądek podpowiada, by trzymać Polskę w polskich rękach i również zapobiegać bezrobociu. Czyż opisana sytuacja jest przejawem bezmyślności, czy też może i... sabotażem?
Małgorzata Kossowska
Toronto
Od redakcji: I jednym, i drugim.
Wyimaginowany świat
Wmawianie, że sport jest najważniejszy, działa, jest bardzo wiele osób, które mając co zjeść i wypić, potrafią zajmować się tylko pracą i kibicować, reszta odchodzi na plan dalszy, nawet całkiem odległy. Przyszłość się nie liczy, ważne jest dziś, spłaty kredytu, zakupy, nowy dom lub samochód... jeśli w tym momencie dają sobie radę, to bez obaw zajmują się kibicowaniem, nie widzą, że życie upływa, że gdzieś tam wśród "nadludzi" ustalane są jakieś nowe ograniczenia, podatki i prawa, właśnie przez tych przekonujących, że polityka nie jest ważna. Wmówiono, że czytanie można bez problemu zastąpić oglądaniem, że film też jest sztuką nie odbiegającą od dzieł klasycznej filozofii... No i wielu uwierzyło i efekty widać coraz żałośniejsze.
Ci uważający, że mają patent na rozum, wiedzą, jak sterować tą rzeszą ignorantów zapatrzonych w telewizor, brak wiadomości jest dobrany bardzo przemyślnie, niby coś się dzieje, ale to same mało ważne sprawy, propaganda potrafi sprzedawać swoją wersję wydarzeń, a naiwniaki to kupują. Wydarzenia sportowe, wojenka jakaś gdzieś daleko i nas niedotycząca, gala jakaś gdzie w swojej sitwie przyznaje się swoim nagrody, ale propagandowego wrzasku wokoło tego jest co niemiara, a teraz od lat kilku eksploatuje się bez przerwy terroryzm, ale jakoś trudno przychodzi przyznać się, kto i w jakim celu tych ludzi szkolił, uzbroił i za czyje to zrobiono pieniądze. Walka z terroryzmem i islamem, jakoś w dziwny bardzo sposób najmocniej uderza w cywilizację łacińską, katolicyzm. Kto ten terroryzm finansuje, bez pieniędzy nawet bardzo tajne organizacje funkcjonować nie potrafią.
Kaligula mianował senatorem konia, ale Tusk z Komorowskim niczego innego nie robią, otaczają się osobami wyciągniętymi z bardzo podejrzanego kapelusza poprzedniej epoki, przeważają TW o ciekawych pseudonimach i jeszcze ciekawszych życiorysach, Anna Grodzka jest bardzo ciekawym przykładem, w jaki sposób przygotowuje się kadry na przyszłość, jak preparuje się życiorysy... no i mamy cud posłankę. Nie oglądam TV, wiadomości czerpię z radia, "Gońca", polskich tygodników i obserwacji, lubię słuchać, a wnioski jakoś tak same się wykluwają. Nigdy nie byłem kibicem, ale od lat kilku obserwuję, jak robi się z nich bandytów, tylko dlatego że potrafią mieć swoje odmienne od rządowego zdanie, okazują się patriotami i społecznikami, potrafią wytykać głupoty, przypominać o ważnych sprawach i wyśmiewać głupców... i tylko dlatego są tępieni przez reżimowe media, spolegliwe srulonowi i rządowi...
Często słyszę głosy, że nie wolno mieszać sportu z polityką, coś na kształt, że Kościół ma zajmować się tylko krzewieniem wiary, a politykę zostawić wybrańcom bez kultury i zasad. Z tym że te sportowe zmagania służą właściwie tylko politycznym celom, polityka jest wszędzie i dlatego ci, co jej nie obserwują, swój los oddają w ręce myślących inaczej i jak do tej pory wychodzą na tym dosyć kiepsko. Sieczka wciskana tym kibicom bez swojego zdania ma ich uodpornić na myślenie, zdegradować moralnie, pozbawić instynktu samozachowawczego, uzależnić.
Co chwila nowe przychodzące z UE przepisy, zresztą (jeśli to możliwe) coraz głupsze, doprowadziły do upadku naszego rybołóstwa, a teraz coraz cieplej robi się koło rolnictwa. Ten sam kierunek, który przetestowano ze stoczniami i kopalniami, naszych stoczni nie ma już od dawna, ale niemieckie kwitną i pracują pełną parą, węgla też mamy dość dużo, ale wydobycie ograniczono i musimy miliony ton sprowadzać, czyli kupić... (???). Cukier też kupujemy. Następne w kolejności jest rolnictwo, już w tym momencie bardzo ograniczane, ale już niedługo przyjdą czasy, że nawet polskiej truskawki nie zobaczymy. Od lat brakuje Polsce dobrego gospodarza i patrioty na stanowisku, bo te chwile, gdy była szansa, zostały wspólnymi siłami sprzedawczyków i "autorytetów" zlikwidowane, srulon swoich interesów pilnuje i dziwne, że te ichnie interesy są różne od narodowych, ostatecznie to jeszcze jest Polska.
Zastanawia mnie całkowite milczenie członków komisji Millera w sprawie smoleńskiej katastrofy, pod dokumentem się podpisali, a teraz gdy wychodzą fałszerstwa i przekłamania, gdy niezależni eksperci ogłaszają swoje przemyślenia, to członkowie rządowej komisji chowają się bardzo głęboko, boją się konfrontacji, coś pozorują... jaki rząd, taka komisja.
Bardzo wiele osób, nawet takie mające o sobie dobre zdanie, np. prowadzące radiowe audycje, swoje wiadomości czerpią z tygodnika "Angora", powtarzają głupoty, które pełnymi garściami czerpią z tego plociucha, a gazetka jest ustawiona poprawnie, nastawiona na zysk, prawda liczy się nie bardzo, byle było ciekawie, i dlatego jest rozchwytywana przez osoby nie mające swojego zdania, zagubione, idące po najmniejszej linii oporu, szukające potwierdzenia swoich wpojonych przez propagandę "przemyśleń". PiS i Radio Maryja są winne wszystkiemu... Takich szukających potwierdzenia tych wiadomości jest multum wśród czytelników tego czasopisma, ale reszta tego, co się w Polsce wyczynia, jest wspaniała, mury się pną do góry i w ogóle jest dobrze.
W "Gońcu" z 6 lipca ukazał się "Hebrajski drugim językiem urzędowym w Polsce?"... Można się tylko dziwić żydowskiej pazerności, Izraela im za mało, widać, że apetyty zgodnie ze wskazaniami religii mają ogromne, im się należy i już, a że następnie dziwią się antysemityzmowi, który sami prowokują, dokładnie zresztą wiedzą, o co im chodzi, ale ta ich artystka musi być naprawdę wielkiego żydowskiego formatu. Spodziewam się, że w redakcji na ul. Czerskiej od dawna są przygotowani do druku z prawej strony do lewej... Oni zawsze są poinformowani, może dlatego że sami są animatorami różnych wygłupów.
Janusz Sierzputowski
11 lipca 2012
Od redakcji: To był tylko balonik próbny...
LISTY: Goniec nr 29/2012
Kpiny
Cytat z pracy Ginsberga – Kolektywizm stanowi jawne pogwałcenie praw najważniejszych natury... Jeżeli byliśmy zdolni doprowadzić ich (gojów) do takiego szalonego zaślepienia, czyż nie dowodzi to z całą zadziwiającą wyrazistością, do jakiego stopnia umysł gojów nie jest po ludzku rozwinięty, w porównaniu z umysłem naszym. Okoliczność ta jest dla nas główną gwarancją powodzenia.
Walka z kibicami, a z drugiej strony stadiony i "Orliki", kupy się to może i trzyma, ale sensu nie ma, jak wiele "osiągnięć" tego rządu. Wspomina wielu, że za komuny i wcześniej takich osiągnięć nie było, ale jakoś zapominają dodać, że nie było TV, telefonów, komputerów, elektryczność nie wszędzie, samochód widywano sporadycznie jako niebywały zbytek i w związku z tym stadiony i "Orliki" żadnym osiągnięciem nie są, cały czas jesteśmy w ogonie, a może pod ogonem Europy. W okresie międzywojennym, po odzyskaniu niepodległości i wojnach, potrafiliśmy pobudować Gdynię, porty, Marynarkę Wojenną, armię, ale w tym momencie akurat te sprawy kompletnie zaprzepaszczono... sukces... (???). Porównując armię, Marynarkę Wojenną i kolej, to staczamy się z szybkością na pewno kosmiczną, na pewno bijemy rekordy, po prostu cuda. Do osiągnięć śmiało można zaliczyć stan szkolnictwa i służby zdrowia, zresztą wiele innych dziedzin, to co się dzieje w tych dziedzinach woła o pomstę, dobrze by było znowu wziąć władzę w swoje ręce, całkowicie wykreślić tę bandę uważających się za polityków i mających patent na rozum zaprzańców.
Afery, autostrady, superdrogie stadiony, drożyzna to są osiągnięcia POpłuczyn pod wodzą cudaka w trampkach, popieranego przez srulon. Berlin, Moskwę, międzynarodową finansjerę oraz resztę sprzedawczyków. Od jakieś czasu nawet w polonijnych wiadomościach bije się pianę, zachłystując sukcesami i zachwyca sukcesem Euro, podobno cała Europa zmieniła na nasz temat zdanie, ale Tusk i Drzewiecki nawet nie myślą wycofać się ze swoich wcześniejszych opinii, a wypowiadali się o Polsce bardzo nieładnie. Sprowadzana żywność drożeje na potęgę, ale naszym rolnikom rozwijać się nie można, są bariery coraz większe, przemysł rozkradziono i zrujnowano, takiego wzrostu podatków nigdy nie było, a podobno jeszcze wiek temu w USA podatek był na poziomie 5 proc., okupacja za Hitlera podobnie, a dzisiaj 53 proc., faktycznie postęp jest wyraźny, czyżby znowu sukces.
W najgorszym okresie, chłop pańszczyźniany musiał odpracować sto dni, a dzisiaj trzeba na podatki pracować ponad pół roku.... (???) nie ma co, sukces. Na obiecywaną od lat emeryturę następne pokolenia Polaków będą musiały pracować 67 lat, ale Francuz wyeksploatowany jest już po 36 latach pracy i na emeryturę zasługuje w wieku lat 60... ale Polacy są podobno z innej gliny, jeszcze Francuzom będziemy paczki żywnościowe posyłać, stać nas na to, ostatecznie międzynarodowym finansistom już "pomaga" podatnik na całym świecie. W jednej ze swoich wyjątkowo mądrych wypowiedzi min. MSZ ogłosił odstąpienie od "polityki jagiellońskiej", czyli że mamy gdzieś współpracę z sąsiadami, za to stawiają mądrale na Rosję i Niemcy... Wygląda, że i z "polityki piastowskiej" też zrezygnowano, zaprzepaszczono wszelkie dotychczasowe osiągnięcia, Polska się już nie liczy, stajemy się zakładnikiem mocarstw, których gliniane nogi widać coraz bardziej.
Istniało grono, raczej malutkie gronko, z którym mogłem porozmawiać, wymienić poglądy, tak normalnie podzielić się poglądami. W pewnym momencie dostrzegłem objawy zaczęto się mnie wstydzić lub coś podobnego, dotarło do mnie, że osoby z czytaniem mają problemy, a w dyskusjach preferują podlizywanie i oglądanie "dzieł" ambitnych. Jestem zaskoczony, choć rozumiem, że milczenie jest złotem... wygląda, że potrzeba poczekać do Wigilii, podobno tego wieczora nawet oni będą mieli szansę się wypowiedzieć.
Najłatwiej jest wierzyć, że to wszystko, ta degrengolada jest z winy PiS-u, Radia Maryja i patriotów, to oni są winni wszelkiemu złu, ale taki odbiór rzeczywistości może odbić się wszystkim czkawką, ostatecznie to tylko propaganda, czyli bujda na resorach. Zasypywani jesteśmy informacjami o sukcesach, mamy stadiony, wygrzebane drogi, kolej i służbę zdrowia w stanie wskazującym na upadek, widocznie wielu woli się cieszyć z wmawianych sukcesów, ale czy to mądra postawa, wątpię. Rozbudowa "Domu Polskiego 2000" jest dobrym przykładem, ostatecznie można go było budować i pięć lat, rozkraść materiały, obłowić się... ale zrobiono to w ciągu roku, bez większych problemów i zrobiono cacko, można było. Gdyby autostrady w Polsce budować w ten sposób, byłoby ich 3000 km, a nie 600, więc usprawiedliwianie tego nie ma sensu, to nonsens, szansa była, ale ją zaprzepaszczono w imię partyjniackich i prywatnych interesów kolegów z partyjki.
Robienie kpin ze swojego życia jest bardzo mocno rozpowszechnione, propaganda działa i życie na kredyt jest modne, ale zastanawiające jest, że wszyscy są zadłużeni, państwa, osoby prywatne, banki, finansiści, dlatego zastanawia, skąd się biorą, kto daje te pożyczki... ktoś te pieniądze chyba ma, ale kto... (???).
Janusz Sierzputowski
Cambridge, 8 lipca 2012
PS Mamy w tym miesiącu rocznicę Grunwaldu, jest o czym pamiętać, ale 17 lipca 1399 zmarła młodziutka nasza królowa, żona Jagiełły i sponsorka UJ Jadwiga.
Od redakcji: Dziękujemy za komentarz.
Rozbrykani Żydzi,
czy ich tupet będzie miał jakieś granice? Takie pytanie nasuwa się po ogłoszeniu nowego absurdu, "Ruchu Odrodzenia Żydowskiego w Polsce". Żydom trzeba zadać pytanie, jak to możliwe, że do kraju, Polski, gdzie wg ICH opinii panuje wielki antysemityzm i każdy Polak ma to w swych genach, Żydzi na siłę pchają się do Polski drzwiami i oknami?
Normalnie, z kraju, gdzie jest się prześladowanym, ludzie uciekają, tu spotykamy się z odwrotnym zjawiskiem. Obserwuje się jakąś zbiorową histerię – epidemię. Zatracenie poczucia rzeczywistości. Całkiem pomylili, kto ich w ostatniej wojnie gnębił, a kto ratował.
Wydaje się, mamy jedno wyjście – apel do Żydów – dla naszego wspólnego interesu – spokoju, odczepcie się od Polski. Nie zbezczeszczajcie godła Polski. Nie ogłupiajmy się. Z tej mąki chleba nie będzie. Sto razy NIE! Wara od Polski!
Z poważaniem
M. Bodnar
Harriston, ON
Od redakcji: Unikajmy generalizacji. Silna Polska może współpracować z silnym Izraelem, ale najpierw trzeba ją zbudować również wbrew obcym interesom.
***
Artykuł w "Gońcu" "Duch PRL-u w konsulacie" przypomniał mi podobną sytuację z paszportami siedem lat temu. Była to droga przez mękę. Nawet biurokracja za PRL-u chyba była mniejsza niż dziś za UE.
Przyjechaliśmy za Gierka, kiedy trochę odpuścił komunizm. W krótkim czasie jako już małżeństwo zawarte w Kanadzie, dostaliśmy paszporty konsularne, a następnie "Rzeczpospolita Polska". Przed upływem ważności tych paszportów zaczęliśmy się starać o nowe. Wtedy zaczęła się gehenna, z paszportem żony, nie wiadomo dlaczego uznali, że to wszystko, co było w poprzednich paszportach, było nieważne. Zażądali wszystkich dokumentów od nowa. Nawet potwierdzenia związku małżeństwa potwierdzonego przez urząd stanu cywilnego w Polsce, a związek zawarliśmy w Kanadzie, i to było zapisane w poprzednich paszportach przez ponad 30 lat. Nawet trzeba było zapisać od nowa kolor oczu.
Ta paranoja trwała ponad pół roku. Dziesiątki pism, dokumentów, tłumaczeń z Polski i Kanady, doprowadzało nas do szału. W końcu wydali paszport "Unia Europejska Rzeczpospolita Polska". Polska Unia traktuje Polaków jak terrorystów. Pytanie, czy to idiotyzm, arogancja, czy bezlitosna buta. Przecież to miał być kraj miłości. Może dla niektórych wybranych jest, ale nie dla Polaków. Dla Polaków to kraj "kochaj bliźniego aż koszula spadnie z niego" dokonywany przez ten rząd. Współczuję tym, co muszą coś załatwiać w tej piwnicznej izbie.
Stanisław Wójtowicz
Mississauga
Od redakcji: Odwykliśmy, Polacy w Polsce mają w urzędach jeszcze gorzej.
LISTY: Goniec nr 27/2012
Canada Day
Szanowny Panie Kumor. Siedzę sobie na balkonie i popijam piwko. Mija już druga godzina, jak w niebo lecą tzw. Fire Works. Starałem się przeliczyć to na dolary, jak w powietrze lecą ich miliony w całej Kanadzie. Ręce i spodnie opadają. Bez komentarza.
Henryk Z.
Od redakcji: Szanowny Panie, to przecież państwo dba o Pana wrażenia artystyczne i inne, fundując je Panu za Pana własne pieniądze.
Rosną na drzewach?
22 czerwca został opublikowany mój list "Przewrotność przemilczeń", poruszyłem w nim, jak zwykle, różne sprawy, podpierałem się historią i jak zwykle, naiwnie liczyłem na odzew. No i odzew był, dostałem dwa telefony, ale akurat w temacie, który poruszyłem jako ostrzeżenie i ciekawostkę... odezwały się osoby, którym wmawia się spadek, ale traktujące tę wiadomość z zastrzeżeniami. Wielu jest na pewno takich, co się nie przyznają, może nawet wierzą w szczęśliwy los, może nawet nawiązują kontakt... a więc powinienem być zadowolony, że bywają mający wątpliwości. Dobrze pamiętam, gdy nasi rodacy trafili główną wygraną, "Gońca" z tą wiadomością jak nigdy sprzedano w kilka godzin. Byłem zdziwiony, ale liczba grających na pewno wzrosła, szczęściu trzeba pomagać... widocznie inne możliwości się nie sprawdzają.
Do tej pory, w ciągu pół roku dostałem jeszcze jeden list, mam już sześć propozycji odebrania spadku (pod pewnymi warunkami) i tak sobie myślę, mimo że tego kroku nie uznaję za właściwy, ale będę musiał powiadomić policję, ostatecznie za coś pieniądze biorą. Wiem, że to krok bez sensu, ale co zrobić, może w Ontario jest choć jeden zajmujący się takimi sprawami... (???). Spadki na pewno się zdarzają, ale takie niespodziewane rzadko, a jeżeli taka wielka liczba milionerów ginie podczas tsunami, to może lepiej nie ryzykować posiadania tych fatalnych milionów, może to jakieś złe fatum... ale jest zawsze szansa, że znajdą się naiwni, na tym opierają się oszuści. Wiedzą, że naiwnych jest spora gromadka, takich chętnych na pieniądze rosnące na drzewach.
Zdarzają się podobne sprawy od dawna, kupowano okazyjnie działki jako świetną lokatę, ale gdy okazało się, że są na dnie jeziora, to wszyscy naciągnięci zamilkli, nie chwalą się, nawet nie próbują odzyskać straconych pieniędzy. Ludzie nie lubią chwalić się swoimi sukcesami, dlatego pewny jestem, że na spadek niejeden chytrusek dał się złapać.
Cambridge, 25 czerwca 2012
PS Wyraźnie w tym momencie widać, że tzw. międzynarodowa finansjera działa, a wtyki ma wszędzie, każdy grosz jest dobry, a metody przy tych cywilizacyjnych różnicach są po prostu różne.
***
Życie jest krótkie i...
Właśnie w związku z tym może warto wreszcie myśleć nie tylko o sobie, ale o wszystkich, ojczyźnie, kraju zamieszkania, następnych pokoleniach. Na pewno dobrze by było, aby nasze wnuki nie myślały o przodkach jak o jakichś głupich nieudacznikach, którzy pozwolili doprowadzić wszystko do ruiny i zaprząc się w kierat. Warto pamiętać, z jaką sympatią wspominamy postacie historyczne, które zrobiły dla Polski coś mądrego... Bolesław Chrobry, Krzywousty, Łokietek, Kazimierz Wielki, Sobieski, Kościuszko, Piłsudski, Paderewski, Dmowski, mają zapewnione miejsce w panteonie, ale oni sami nie byli w stanie stworzyć niczego, musieli mieć poparcie w narodzie i o to właśnie chodzi, musimy wspólnie walczyć z przeciwnościami, które są nam szykowane... aby nie wyjść na idiotów.
Warto się zastanowić, w czyim interesie zadłużenie całego świata następuje w takim tempie, co do tego stanu doprowadza i kto te długi ma spłacać, czy dzisiejszy konsumpcjonizm ma rację bytu i sens.
Wyraźnie widać, że Ameryka Północna ledwie dyszy, UE jest na skraju bankructwa, Polska na pewno nie jest zieloną wyspą, bezpiecznym na ziemi punktem, a nawet Chiny zaczynają tracić grunt pod nogami... to nie jest tylko moje zdanie i naprawdę warto się nad tym zastanowić, im wcześniej, tym na pewno lepiej. Ideały, jakie panują dzisiaj, już kilka cywilizacji puściły z torbami, zapewniły im niebyt, a dzisiejszy światowy kryzys wygląda dużo poważniej niż dotychczasowe, jest lepiej przygotowany i dlatego wyjście z tego bałaganu proste nie będzie.
Najlepszą obroną jest atak, inaczej obudzimy się z rączką w nocniku, a następne pokolenia szanse będą miały całkiem małe. Tylko broniąc podstawowych wartości, mamy szansę przetrwać, dać szansę następcom; mamy szansę przetrwać, ale musimy być Polakami, nie niewolnikami cwaniaczków "finansistów".
Wmawia się nam grupy wpływów, lobbystów inaczej, ale czy ta grupa w przedrozbiorowej Polsce nie nosiła nazwy sztandlanów, czy to całkiem przypadkiem nie jest to samo, jeśli tak, to bardzo brzydko to wania... jak każde łapówkarstwo w imieniu prawa.
Od czasu, gdy Marks z Engelsem wykoncypowali komunizm i walkę proletariatu z kapitałem, minęło sporo czasu, wyrżnięto kułaków, czyli ludzi z inicjatywą, zlikwidowano u nas kapitalizm, ale podążamy w przyszłość i w tym momencie nic nie słychać o tematach zastępczych, proletariat posłusznie płaci podatki, przymusowe ubezpieczenia i podobne, dobrze reaguje na propagandę i reklamy, ale pomocy coraz częściej potrzebuje międzynarodowa finansjera, czyli najbogatsi... (???), robol powinien by dumny, że może i pomaga, zgodnie z poprawnością polityczną wmawianą nam codziennie. Z wielu względów nie czuję się predestynowany do pouczania kogokolwiek, moje życie nie nadaje się na przykład do naśladowania, ale może te kilka słów spowoduje, że mądrzejsi, godni szacunku, po prostu wartościowi, zabiorą głos, zdecydują się na podjęcie dyskusji, najwyższy czas zacząć coś robić, bo później to może być za późno.
Poza bardzo oczywiście ważną ekonomią, są i inne nauki, teorie, bez których ekonomia jest niczym... właśnie dlatego zwalczana jest nasza cywilizacja i wiara. Nie można zgodzić się na zwalczanie religii, rodziny, narodów, trzeba walczyć o miejsce dla TV "Trwam", nie pozwolić na eliminację Radia "Maryja", musimy znów się podnieść, stać patriotami. Będą jak zwykle osoby, do których te kilka słów nie dotrze... trudno, ale to jest moje zdanie płynące z głębi serca i resztek rozumu.
Janusz Sierzputowski
Cambridge
Od redakcji: Szanowny Panie, życzymy wspaniałych refleksji na wakacje.
Forum - Goniec nr 27
EUROPA WOLNYCH OJCZYZN
Apeluję o podjęcie debaty nad zmianą zasad integracji w ramach Unii Europejskiej.
Obserwując niską konkurencyjność gospodarczą krajów członkowskich Unii Europejskiej, w znacznym stopniu upośledzaną nadmiarem biurokratycznych regulacji, które narzucane są w trybie wspólnotowym – Europa Wolnych Ojczyzn postuluje rozpoczęcie debaty nad zmianą zasad, na których powinny integrować się demokratyczne państwa Starego Kontynentu.
Spektakularne fiasko tzw. strategii lizbońskiej z 2000 r., która zakładała osiągnięcie przez gospodarkę unijną prymatu w wymiarze globalnym do roku 2010, powszechny wzrost zadłużenia i kryzys finansów publicznych w wielu państwach członkowskich, a wreszcie niepewny los strefy euro, to tylko niektóre z kolejnych niepowodzeń oraz utrzymujących się niekorzystnych trendów.
Zjawiska destrukcji zawsze towarzyszą budowie socjalistycznych wspólnot, gdzie rzeczywistą koncyliację i demokratyczny mechanizm zastępują biurokratyczne zabiegi prowadzone ponad głowami zainteresowanych narodów, a gospodarka podobnie jak inne dziedziny życia obywateli poddawana jest wielu zbytecznym regulacjom.
Szczególne znaczenie dla odnowy ducha oraz zwiększenia efektywności integracji byłoby, zdaniem EWO, ograniczenie kompetencyjne oraz ilościowe unijnej biurokracji, która na drodze forsowania kolejnych traktatów zawłaszczyła zbyt wielką część suwerenności państw narodowych.
Redukcja kosztów utrzymania ogromnej i de facto zbędnej struktury biurokratycznej UE byłaby zaledwie ułamkiem korzyści powstałych w wyniku uwolnienia naturalnie zróżnicowanych potencjałów narodowych, lepszego wykorzystania mechanizmów rynkowych oraz idącej za postulowaną reformą – obniżki obciążeń o charakterze fiskalnym.
Przepisy wymuszające dziś niekorzystne zachowania podmiotów są przeważnie forsowane przez hegemonów wspólnoty, którzy w ten sposób realizują swoje partykularne interesy oraz grasujące w przerośniętych strukturach rozmaite pasożytnicze lobby.
Państwa członkowskie zatem powinny więcej decyzji podejmować we własnym zakresie, mniej łożyć do wspólnej kasy, a za swoje działania odpowiadać na ogólnych zasadach.
Jednoczesnej poprawie ulec powinna także sytuacja obywateli państw członkowskich, w których zakres wolności także nie powinny ingerować władze unijne w sposób bezpośredni i władczy.
Nowa jakościowo integracja powinna zakładać zachowanie faktycznej równości suwerennych państw w procesie podejmowania wspólnych decyzji, których ograniczony zakres nie będzie sprowadzał potrzeby dokonywania większościowego gwałtu ani technicznych manipulacji.
Oparłszy się na uzgodnionym minimum wspólnych dla Europy wartości, państwa te zgodzą się na nieskrępowane przemieszczanie się obywateli, swobodny przepływ towarów i usług oraz wolne prezentowanie przekonań religijnych oraz poglądów politycznych.
Naszym zdaniem, należy odejść definitywnie od forsowania modelu superpaństwa i skupić się na działaniach realnie wzmacniających Unię Europejską, jako wspólnotę suwerennych państw i wolnych narodów.
Na wstępie w trybie pilnym rozważyć należy powrót do walut narodowych, przy zarzuceniu realizacji strefy euro na zasadach ideologicznych.
Do podjęcia dyskusji nad przyszłym kształtem Unii Europejskiej, nowymi zasadami integracji oraz sposobem przeprowadzenia koniecznych zmian wzywamy zarówno partie, których przedstawiciele reprezentują obecnie Polskę w strukturach unijnych, jak i środowiska z różnych powodów politycznie wykluczone, które chciałyby na nowo zabrać glos w sprawie renegocjacji zasad członkostwa Polski w UE.
W publicznej debacie powinni jednak brać udział sami obywatele, dla których ważna jest przyszłość tak kraju, jak kontynentu w obliczu nowych wyzwań globalnych – przy pełnej świadomości, że im większa sfera wolność i bardziej określona odpowiedzialność za podejmowane decyzje, tym większe szanse na rzeczywisty rozwój, dostatek i bezpieczeństwa w każdym z pożądanych wymiarów.
Kraków, 30 czerwca 2012 r. Przewodniczący EWO – PP
Jan Szczepankiewicz
Wiceprzewodniczący EWO - PP
Marek Kramarski
www.partiapolska.eu
***
Witam Państwa,
Kolejne historyczne budynki Stoczni Gdańskiej są burzone. Na razie nic nie powstanie w ich miejsce. We wtorek wyburzono budynek dawnej modelarni na terenie Stoczni Gdańskiej. Do 20 lipca zniknie stojący przy ul. Jana z Kolna budynek dawnego stoczniowego biura projektowego. To kolejny z etapów przygotowania terenu do budowy Młodego Miasta, do którego budowy na razie nikt się nie pali. Jak na ironię, w tym samym czasie Stocznia Gdańska została nominowana do konkursu "7 Nowych Cudów Polski".
List otwarty
Forum Rozwoju Aglomeracji Gdańskiej w sprawie planowanego wyburzenia zabytkowych zabudowań Stoczni Gdańskiej. Mamy świadomość, że budynek nie podlega żadnej ochronie prawnej. Nie znajduje się ani w rejestrze, ani w ewidencji zabytków, jego ochrony nie przewiduje też miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego. Apelujemy jednak do firmy Drewnica Development o to, co organy władzy rządowej i samorządowej zignorowały; o dostrzeżenie wartości tej zabytkowej budowli oraz otoczenia jej ochroną, na jaką zasługuje. Wnosimy o rezygnację z planów rozbiórki, o rewitalizację obiektu, o jego należyte wkomponowanie w nowoczesną tkankę powstającego centrum biznesowego Aglomeracji Gdańskiej. Takie przykłady jak Canary Wharf w Londynie, HafenCity w Hamburgu czy Titanic Quarter w Belfaście pokazują, iż zrewitalizowane obiekty postoczniowe, osadzone wśród nowoczesnej zabudowy, podnoszą jej prestiż i atrakcyjność, wpływają na niepowtarzalność założenia urbanistycznego, tworząc z dzielnicy unikatową wizytówkę miasta i regionu.
Tylko nagłośnienie sprawy może zmobilizować ekipy Tuska i Adamowicza do działania, nie pozwólmy nieodwracalnie barbarzyńsko zniszczyć tych cennych dla historii Polski budynków. Przypomnę, że wcześniej platformerskie władze zburzyły budynek stoczniowej stołówki, w której miały miejsce historyczne rozmowy, a na jej miejscu zbudowały kosztowny bunkier o nazwie Europejskie Centrum Solidarności, który pasuje w tym miejscu jak pięść do nosa.
Pozdrawiam
Filip Stankiewicz
LISTY: Goniec nr 26/2012
A GDZIE GAJOWY MARUCHA SIĘ PODZIAŁ?
W dniu 26 bm., słuchając obrad Komisji Środków Przekazu, która przyjęła sprawozdanie KRRiT za 2011 rok, większością PO-głosów, skojarzyłam wystąpienie Pani przewodniczącej... ze starym, radiowym cyklem kabaretowym "Z pamiętnika młodej lekarki" z czasów komuny – ta sama błyskotliwość i zaradność, intonacja głosu, no i tłumaczenie pana Dworaka z adoracją godną pani Elizy bezkrytycznie wielbiącej (non stop) pana Sułka (cokolwiek by on zrobił lub nie zrobił). Ciach jak skalpelem i "nieważne czyje co je, ważne to je co je moje"... fakty i odmienna opinia?! ...ciach i po kłopocie i PO myśli POprawności POlitycznej.
Różnica w tym, że kabaret śmieszył, a posiedzenie to... raczej powoduje zgrozę, jako że prawdziwe i godzące w praworządność i demokrację, wolność słowa i wyznania etc.
Brakowało tam gajowego Maruchy, który by biorąc wszystko "na chłopski rozum", gruchnął, przywołując "towarzystwo wzajemnej adoracji" do służby ojczyźnie z poszanowaniem katolickiego narodu.
Małgorzata Kossowska
Toronto
Od redakcji: Problem z tym kabaretem polega tylko na tym, że 38 milionom Polaków trudno jest opuścić widownię.
Kanado, pomóż nam,
uratować Telewizję "Trwam"
Polacy zawsze są w pierwszym szeregu niosących pomoc, gdy coś złego dzieje się na świecie. Mam tu na myśli nie tylko trzęsienia ziemi, powodzie, susze i inne kataklizmy pogodowe, ale również i prześladowania, wojny i tragedie losowe. Myślę, że tym razem, my powinniśmy się zwrócić o taką solidarnościową pomoc do innych narodów, gdy nam, Polakom, dzieje się krzywda. A dzieje się nam wielka krzywda, bo we własnym kraju "demokratycznie wybrane władze" traktują swoich obywateli jak niewolników.
Nie będę wymieniał tu całej listy problemów, ale ograniczę się tylko do jednego problemu – dyskryminacji katolików, wolności słowa. W wielu krajach mamy do czynienia z podobnymi problemami, ale Polska jest chyba tutaj krajem wyjątkowym. Przeszło 90 proc. Polaków deklaruje się jako ludzie wierzący. Polska przez społeczność międzynarodową uznawana jest za kraj demokratyczny. A "demokratycznie wybrane władze" doszły do wniosku, że na drodze "postępu", "ku któremu wiodą nasz kraj", nie ma miejsca dla katolików polskich, nie ma też miejsca dla wartości katolickich w naszym życiu i ponadto, nie ma też miejsca w życiu społecznym i politycznym dla prawdy i sprawiedliwości. Jeśli Polacy chcą pracować, to muszą sobie znaleźć pracę poza granicami kraju. A jeśli chcą jeszcze prawdy i sprawiedliwości oraz równego traktowania wszystkich obywateli, to… muszą o tym zapomnieć.
Taką postawę przyjmują "demokratycznie wybrane władze" wobec swoich obywateli.
Telewizja "Trwam" należy do tych nielicznych niekomercyjnych mediów w Polsce, które służą w prawdzie i szacunku dla odbiorców, nie tylko katolikom, ale wszystkim ludziom dobrej woli, służą Polakom w kraju, ale również i Polakom mieszkającym poza krajem. Jest to jedyna katolicka i prawdziwie polska telewizja w Polsce. I dla tej telewizji nie ma miejsca na multipleksie cyfrowym, chociaż jest miejsce, i to nawet kilka, dla "mniejszości kulturowych", które interesuje np. muzyka rozrywkowa specjalnego smaku.
Oczywiście, i Polacy w kraju, i Polacy poza krajem organizują masowe protesty, podpisują milionowe petycje do "demokratycznie wybranych władz" w Polsce, aby zaprzestały dyskryminacji katolików w Polsce. Jest to jednak właściwie walka z wiatrakami, bo nasze protesty i petycje kierujemy do tych, którzy dokonują tej dyskryminacji, którzy łamią prawo, które często sami opracowywali, którzy dążą do pozbawienia nas wszelkich praw, do odsunięcia na margines życia społecznego i politycznego przeszło 90 proc. narodu polskiego.
W tej walce potrzebujemy wsparcia, solidarnościowej pomocy i gorącej modlitwy od katolików innych krajów, od Episkopatów innych krajów, od ludzi dobrej woli na całym świecie.
Zapewne świat cały nie jest należycie i prawdziwie poinformowany o tym, co się dzieje w Polsce. To jest ważne zadanie dla nas, dla każdego Polaka mieszkającego poza krajem.
Niedawno odbyło się takie wołanie o zainteresowanie się tymi problemami na forum Unii Europejskiej w Brukseli. Ale wydaje mi się, że jest to wszystko za mało. Przecież chyba w każdym kraju na świecie mieszkają Polacy. Przecież większość z nas to katolicy, ludzie wierzący, a więc należący do parafii w swoich miejscach zamieszkania. Do parafii polskich, etnicznych, ale również i do parafii niepolskich. Przecież nikt z naszych przyjaciół nie będzie nas pytał – słuchajcie, a może możemy wam w czymś pomóc? To my musimy zwrócić się do naszych współbraci w parafiach, do naszych księży proboszczów, do naszych biskupów w miejscach, gdzie żyjemy, i poinformować ich o tym, co się dzieje w Polsce, że dzieje się źle i że tym razem my prosimy o wsparcie naszej walki, dzisiaj my prosimy o poinformowanie świata całego, że w katolickiej Polsce nie ma wolności słowa, nie ma sprawiedliwości, łamane są podstawowe prawa, dzisiaj my prosimy o modlitwy w intencji ratowania katolickiej jeszcze Polski.
W naszych protestach i petycjach biorą najczęściej udział członkowie Rodziny Radia Maryja i nieliczni księża polscy. A przecież np. w Toronto, i nawet w całej Kanadzie, mamy wiele polskich parafii etnicznych, mamy wielu polskich księży, którzy są proboszczami w parafiach kanadyjskich. Przecież wielu z nas należy do parafii kanadyjskich. To naszym zadaniem powinno być zwrócenie się z prośbą do księży proboszczów czy zwrócenie się z prośbą do parafian Kanadyjczyków, aby oni zainteresowali się sami i zainteresowali całą parafię tymi problemami i przyszli nam z pomocą. Mam nadzieję, że gdy zajmiemy się tymi sprawami na poziomie parafii, to zostanie to również zauważone przez biskupów. Biskupi polscy często wspierają katolików i diecezje w wielu krajach, więc możemy chyba też liczyć na ich solidarnościową pomoc, kiedy w Polsce dzieje się źle, kiedy w Polsce toczy się otwarta walka z Kościołem i z katolickim narodem.
Bo gdy zginie katolicka Polska, zginie cała Europa.
Myślę, że nadeszła już pora, aby Polacy mieszkający przecież we wszystkich krajach świata, a przede wszystkim w państwach europejskich, zwrócili się z gorącą prośbą do katolików w tych państwach, w których mieszkają, o gorącą modlitwę i wszelką możliwą pomoc dla narodu polskiego i wspólnie z nami ostro zaprotestowali przeciwko łamaniu podstawowych praw człowieka w Polsce.
Europo, pomóż nam,
uratować
Telewizję "Trwam"
Emanuel Czyżo
Toronto
Od redakcji: To jest mrzonka. Europa ma nas w nosie – Polacy, pomóżmy sobie sami. Nikt nam na odsiecz nie przyjdzie.
Katastralny rozbój
Rząd jak zwykle się wypiera, ale ten krok jest bardzo prawdopodobny, biorąc pod uwagę dotychczasowe osiągnięcia. Pozbawić Polaków wszelkiej własności, a przy okazji ściągnąć haracz, taki plan jest realizowany od dawna. Oni dokładnie wiedzą, że naród pozbawiony jakiejkolwiek własności staje się niewolnikiem dużo łatwiejszym do sterowania i tu jest geneza tych poczynań, bardzo popieranych przez koła tzw. międzynarodowej finansjery, do spółki z Berlinem, Moskwą, Brukselą, i tych, co to podobno zostali przez nas wymordowani i ograbieni... (???) Towarzystwo doborowe znowu się skumało i tworzy nową wersję historii.
Nie zawsze, ale miewaliśmy władców potrafiących sobie w tym szambie dawać radę, ale w tym momencie ta dzisiejsza wersja targowicy nieudolnie próbuje nas rozprzedać, ograbić, wyeliminować... Na szczęście, jak uczy historia, Polska nie z takich zagrożeń potrafiła się wykaraskać, a nawet wybić na niepodległość. Od lat, różne cwane wuwuzele z wydawanych w Polsce dziwnych gazet, przekonują, że patriotyzm, naród są przeżytkami, które powinno się wyeliminować, tzn. że my, Polacy, powinniśmy taki krok uczynić i nie pamiętać, że cała nasza historia była związana z walką o Śląsk i Pomorze. Wyraźnie widać, że te tematy znowu wracają... Straciliśmy Kresy, ale i inne części też kolą w oczęta, bez problemów znaleziono głupców mających toto firmować.
Tutaj, czyli w Kanadzie, też bardzo podobnie się dzieje, są np. Polacy dbający i rozbudowujący swój "Dom Polski 2000", starają się coś zbudować, pielęgnują, poświęcają swój czas. Ale istnieje i druga strona, są nieudacznicy, co to im nigdy i nic nie wychodzi, ale bez przerwy krytykują innych, wytykają zmyślone błędy i mają wielką chęć wetknąć swój patyk w szprychy. Jedni z zaangażowaniem budują, starają się coś dla Polonii zrobić, ale są inni, tacy, którym takie stawianie sprawy w ogóle nie odpowiada, oni wierzą propagandzie, patriotyzm, wolność kraju, narodu, się nie liczy, wierzą, że bez tego można się obejść, zupełnie tak samo dzieje się w kraju... propaganda działa.
Bardzo takie myślenie pasuje do tego, co wyczynia się w Polsce, jak zwykle wielu jest chcących Polskę odbudowywać po najazdach hord różnych, chcą zapobiec nowemu dzielnicowemu rozdrobnieniu, co już kilkakrotnie przechodziliśmy, ale dzięki postawie przodków radę dawaliśmy... ale są i gromady innych, takich, do których głoszone przez propagandę głupoty trafiają, bez problemu robią wodę z mózgu, którzy stale kombinują tylko, jakby coś podgrandzić, opluć kogoś, zniszczyć, co budowali przodkowie.
Po "Dziejach Polski", w tym momencie chłonąc "Dzieje Rosji" prof. Feliksa Konecznego, nasuwają się ciekawe skojarzenia z tym, co dzieje się w Europie, Rosji, ale i w dzisiejszej Polsce, historia lubi się powtarzać, a porównania nasuwają się same i naprawdę śmiać się nie ma z czego... robimy i powtarzamy te same błędy i głupoty, żyjemy dniem dzisiejszym, przyszłość następnych pokoleń mamy w dolnej części pleców. Dzisiejsi polscy politycy poza propagandą i sprzedawaniem się na wszystkie strony nie potrafią niczego, ale wygląda, że wszystko robią z premedytacją, są wyszkoleni na różnych kursokonferencjach w np. Jerozolimie i podobnych... Ostatnio minister polskich finansów uczestniczył w utajnionej naradzie nadludzi... (???), wygląda to na najnormalniejszą zdradę... Ale co to kogo obchodzi, zdrajców jest na pęczki, a więc sensu nie ma przejmować się akurat tym. Kilku po kursach historyków, wzięło władzę w Polsce w swoje ręce, ale nawet wykonywanie rozkazów im nie bardzo wychodzi... Tyle poleceń napływa z różnych kierunków, że naprawdę dogodzić wszystkim nie jest rzeczą prostą, ale się starają. Wielka liczba samobójstw i zwykłych morderstw, w historii była już przerabiana, a z tego wynika, że wiek XXI nic a nic nie odbiega od czasów tak wyśmiewanych, nic się nie zmieniło.
Mistrzostwa Europy w piłce bardzo kopanej, Polsce pod wieloma względami nie wypaliły, no i Tusk znowu zmienia front, Lato i Smuda grają role koziołków ofiarnych, o winnych reszty zaniedbań nawet się nie wspomina. Teraz trzeba wszystko zagmatwać, znaleźć winowajców, aby samemu wyjść z twarzą; Tusk liczy na to, że nie zostanie wwieziony na taczkach jak inne matołki, coś musi zrobić i jak zwykle szuka winnych.
Okazuje się, że można, na początku ACTA było podpisane bez konsultacji, jako osiągnięcie światowych cw...lebrytów niedościgłe, ale po protestach zwykłych ludzi okazało się, że można dojść do zupełnie odmiennych wniosków i UE ma zamiar się z tego wycofać... (???), więc można i ludzie jeszcze są w stanie szarpnąć za uzdę, czyli są jeszcze skuteczne metody na ukrócenie bezprawia.
Janusz Sierzputowski
Cambridge
Od redakcji: Nec Hercules contra plures. Dlatego tak ważne są środki przekazu!
LISTY: Goniec nr 24/2012
Dotyczy tekstu "20 lat temu trzymali tetetki po sejfach"
Panie Andrzeju, oby Pan miał rację, jak w tytule. Obawiam się, że to są tylko pobożne życzenia. Moim zdaniem jest znacznie gorzej, klapki dawno opadły i nic. Jeśli jeszcze do tego "nic" dodać powszechną obojętność na sprawy Polski, to co nas czeka? Jeszcze jeden marsz, jakaś demonstracja niemocy, z której władza sobie kpi i się tym nie przejmuje?
Nazwę to otumanieniem i niestety współudziałem wcale niemałych grup obywateli, którzy w kolejnym już pokoleniu kombinują, jakby tu wyjść "na swoje". Komuna wychowała liczną grupę zdemoralizowanych, pozbawionych zasad cwaniaków, którzy w kolejnym pokoleniu trzymają się razem, pilnując swoich interesów, najczęściej szemranych. I to jest ten gorset, który z jednej strony ściska nasz kraj, a z drugiej został nobilitowany do kategorii sukcesu do którego trzeba dążyć, żeby być cool.
My wiemy, co należy zrobić, trzeba najpierw coś poświęcić a może nawet stracić, kiedy się "klapki otworzą". Czy znajdą się chętni? Wątpię.
Marian 44
Od redakcji: Trzeba sobie uporządkować w głowie, co ważne , co mnie ważne i co mało ważne.
Szanowni Panstwo,
Wycinając nazwiska bohaterów z posiadanego dokumentu, zgubiłam pierwsze, które było na liście dwunastu. Bardzo proszę dodać na samym początku, albo jeśli już artykuł się ukazał, to zamieścić je w następnym numerze i wtedy byłabym wdzięczna za umieszczenie jednego z załączonych zdjęć z Dębem Pamięci dla tego Bohatera.
Dziękuję i przepraszam,
Krystyna Sroczyńska
Od redakcji: Niestety, ukazał się, zdjęcie poniżej
http://www.goniec24.com/nieruchomosci/itemlist/tag/Listy%20do%20redakcji?start=340#sigProId8e44caa544
Porucznik Feliks Rączka - opiekunami są Polska Inicjatywa Studentów w Kanadzie oraz
Państwo Elżbieta i Janusz Jegierowie.
W SOBOTĘ IDŹMY POD KONSULAT
Jak słyszę: w najbliższą sobotę tj. 16 CZERWCA O GODZ.14.00, będzie pokojowa manifestacja przed Konsulatem RP przy Lakeshore w TORONTO. Już po raz drugi w tym roku, będziemy demonstrować jak ważne są dla Polaków: Bóg, Honor i Ojczyzna, w związku z tłumieniem WOLNOŚCI SŁOWA, ewangelizacji etc, domagając się ponownie: natychmiastowego przyznania TV TRWAM miejsca na cyfrowym multipleksie. Każdemu wiadomo, że zasięg telewizji cyfrowej jest ogromny i że w miarę wprowadzania takiej zanika ta analogowa. Prawie 2 i 1/4 miliona, zebranych już w tej sprawie, podpisów, jest ignorowanych przez decydentów a prawda ukrywana przez publiczne media - które np. kwietniowy, ponad 100-tysięczny protest w Warszawiem "nie zauważyly jako taki". W Toronto w lutym mieliśmy siarczysty mróz w dzień protestu, jeśli teraz ktoś boi się słońca ... niech uzbroi się w parasol, który osłoni i przed słońcem i deszczem - gdyby zaczął padać. TEMIDZIE WYSTARCZY OPASKA NA OCZACH... KNEBEL NA USTA TO ZBYT WIELE.
Małgorzata Kossowska
Toronto
Od redakcji: Idziemy!
Witam Państwa,
Nie udało się uniknąć zamieszek. Co zawiodło w przygotowaniach? Dopiero kiedy na ulicach Warszawy rozgorzała bitwa pseudokibiców z policją, zapadła decyzja o ściągnięciu posiłków z Bydgoszczy, Łodzi i Krakowa. To nieoficjalne informacje, do których dotarł reporter śledczy RMF FM. Z każdego miasta przyjechało po dwustu policjantów. Oficjalnie policja twierdzi, że posiłki wezwano o godzinie 14.00. Tymczasem minister spraw wewnętrznych Jacek Cichocki i premier Donald Tusk twierdzą, że lepiej nie można było zabezpieczyć meczu Polska - Rosja w Warszawie. Czy oni nas mają za durniów?
Za przyzwoleniem władz Warszawy kilka tysięcy Rosjan przeszło przez stolicę Polski. Miało nie być politycznie - był sierp i młot. Miał być spokojny marsz - były awantury. Po drodze doszło do poważnych bijatyk, policja użyła armatek wodnych, gazu i broni gładkolufowej - relacjonują obecni na miejscu reporterzy Niezależnej.pl. Na Moście Poniatowskiego pobity przez rosyjskich kibiców został m.in. Wojciech Mucha, dziennikarz "Gazety Polskiej Codziennie".
Rosyjscy kibice prowokowali Polaków: Ogromny transparent z napisem "This is Russia" i portretem rosyjskiego bohatera walk z Polakami z XVII wieku rozpostarli rosyjscy polityce w czasie odgrywania hymny na Stadionie Narodowym w Warszawie. Wnoszenie flag, na których umieszczane są treści nie związane z meczem, nawiązujące do kwestii politycznych jest zakazane. UEFA zapewne przeprowadzi postępowanie dyscyplinarne przeciwko rosyjskiej federacji i może ją ukarać. Kto dopuścił na wniesienie takiego
transparentu na stadion?
Dzielnie broniąc sierpa i młota. Według publicysty "Gazety Wyborczej" na symbole komunistyczne powinniśmy patrzyć z większym pobłażaniem niż na swastykę, bo "komunizm jako ideologia jest martwy", w przeciwieństwie do nazizmu. Tymczasem jest dokładnie odwrotnie.
Nie milkną echa wczorajszego meczu reprezentacji Polski ze "sborną" Rosji, a także poprzedzających go starć między kibicami obu drużyn. Co ciekawe, rosyjskie media relacjonują wydarzenia w dość obiektywny sposób: "Zapomnieliśmy, że jesteśmy gośćmi". Zachowanie Rosjan skrytykował także prezydent Ukraińskiej Federacji Piłki Nożnej Hryhorij Surkis.
Trudno pozbyć się wrażenia, że wszystko układa się tak, jak wymyślono w Moskwie. Najpierw zapowiedzi marszu przez Warszawę w dniu rosyjskiego święta narodowego, potem obrona komunistycznych symboli, buńczuczne zapowiedzi rosyjskich kibiców i ministrów (!) o polskich prowokacjach, pobicie stewardów we Wrocławiu i obrona rosyjskich bandytów, a wreszcie wybielanie obywateli Rosji po tym, jak 25 z nich zostało zatrzymanych. Sprytne, klasyczne, mało zaskakujące. Wołkow się kłania. (...) Też bym
wolał, aby żadna z tych scen nie miały miejsca na ulicach mojego miasta (ani jakiegokolwiek innego), ale wiem, że jeśli kilkusetosobowe grupy chuliganów planują wielką zadymę, to czasem jest tak, że można tylko ją zneutralizować, a nie zapobiec. Internauci przepraszają rosyjskich przyjaciół, prezydent Warszawy też ich przeprasza, minister sportu w czasie codziennego lansu na konferencji prasowej ubolewa, premier zapowiada walkę z naszymi chuliganami. A czy któryś z rosyjskich dziennikarzy lub polityków przeprosił Polaków za zachowanie swoich rodaków? Choćby za tych 25 zatrzymanych przez policję? Czy ktoś słyszał przeprosiny za specnazowca i jego kumpli, którzy bili ochronę stadionu we Wrocławiu? Ja nie. Rozumiem, że mamy dawać Rosjanom dobry przykład...A przecież - jak podała "Wyborcza" - nawet "Moskiewskie Nowości" nazwały rosyjski marsz "genialną prowokacją"!Oczywiście nikt nie może zamykać oczu na to, że są w Polsce bandyci nazywający siebie kibicami, ale trzeba konteksty widzieć szerzej i nie dawać się rozgrywać naszym przyjaciołom ze Wschodu. Znów daliśmy się ograć jak dzieci.
Jak do tej pory żaden z polskich polityków nie zareagował adekwatnie, pokazując również rosyjskie winy w eskalacji tego napięcia i doprowadzeniu do burd. Minister Sikorski mógłby i powinien to zrobić, ale wtedy musiałby nas wyjątkowo zaskoczyć pokazując - jak mawia Kuba Błaszczykowski - co ma w spodenkach.
Serdecznie pozdrawiam
Filip Stankiewicz
Od redakcji: My tam nie będziemy zaglądać
LISTY: Goniec nr 23/2012
Panie Redaktorze
Dziwi mnie że tylu Polaków jest tak śmiertelnie obrażonych na prezydenta USA za użycie wyrażenia “polskie obozy śmierci”. Przecież to była zwykła wpadka za którą przeprosił już listownie. Obrażonym można być tylko w wypadku gdy ktoś celowo wypowie złe słowa pod naszym adresem. Ale gdy ktoś palnie głupstwo w towarzystwie, to czy warto podnosić raban z tego powodu? Facet ma tyle spraw na głowie, że po prostu zapomniał się.
Działa tutaj niewątpliwie pewien czynnik zwany wpływem środowiska. W prasie amerykańskiej często pojawiało się wyrażenie “polskie obozy śmierci” bo komuś zależało na tym, aby część winy za Holocaust zrzucić na Polaków. Obama po prostu bez zastanowienia użył wyrażenia używanego w jego ojczystym języku przez długi czas. My też czesto powtarzamy różne obiegowe opinie i frazesy, nie zastanawiając się zbytnio nad ich słusznością. Ja też kiedyś używałem określenia “klasa społeczna” którego często używali peerelowscy dziennikarze. Potem powiedziano mi że to jest stare komunistyczne wyrażenie, dlatego przestałem go używać. Chyba nikt rozsądny nie wierzy że Obama chciał w ten sposób uczynić Polaków współwinnymi za te zbrodnie na Żydach. Dlatego czy jest sens żądać teraz od niego skruchy, upokorzenia i oficjalnych publicznych przeprosin. Przejdźmy do porządku dziennego i zajmijmy się ważniejszymi sprawami.
Pozdrawiam
Witold Lisiecki, Winnipeg
Od redakcji: Rzeczywiście, lepiej byłoby, gdyby zajął się Pan innymi sprawami...
Szanowny Panie Redaktorze
"Goniec" jest dla mnie czasopismem, które czytam "od deski do deski". W kartkach z kalendarza w wydarzeniach z dnia 25-31 maja 2012 r, str. 35, cytuję: - W 1940 r. na Atlantyku, po kilkudniowym pościgu niszczyciel brytyjskiej floty dokonał zatopienia pancernika "Bismarck".
Jak do tego doszło i kto się do tego przyczynił? Dam krótką odpowiedź. Przyczynił się do tego polski okręt ORP "Piorun", który dostrzegł go i zawiadomił angielskie dowództwo.
Okręty, które znajdowały się w tym samym rejonie trzymały go pod kontrolą, a niszczyciel go zatopił.
Z weterańskim pozdrowieniem dla Pana i Pracowników.
Mieczysław Lutczyk
Od redakcji: Dziękujemy za przypomnienie. Oczywiście, rola ORP "Piorun" była duża, a polski okręt przez pewien czas koncentrował na sobie ogień "Bismarcka".
LISTY: Goniec nr 22/2012
ZRÓBMY COŚ DLA POLSKI: BĄDŹMY JAK TEN KOMAR NAD RANEM NON STOP BRZĘCZĄCY NAD UCHEM
Właśnie otrzymałam telefon z biura Pana Lizonia z zapytaniem, czy chcę się z nim spotkać w celu przedstawienia osobiście zgłoszonej już sprawy: mianowicie dyskryminowania katolików, zasad demokracji i wolności słowa w Polsce w związku ze sprawą TV TRWAM oraz następnie domaganiem się międzynarodowej komisji dochodzeniowej w sprawie Smoleńska.
Piszę o tym, aby więcej osób starało się o takie spotkanie z Panem Posłem (oraz dodatkowo w "swoim" rejonie, kimkolwiek by oni byli), umawiając się na konkretny termin.
Myślę tu również o polonijnych organizacjach, które może nie zdają sobie sprawy, jak wielką mają moc... jeśli występują jako grupa zorganizowana = wielkie pole do działania.
W Kanadzie każdy może zgłosić się do każdego posła, a więc nie zrażajmy się tym, jeśli rezydujemy w innym dystrykcie wyborczym, zwłaszcza że niewielu mamy Polaków w polityce.
Przypominam, jak najlepiej skontaktować się z Panem Władysławem Lizoniem MP:
905-566-0009 to telefon w Mississaudze,
613-996-0420 to telefon w Ottawie,
e-mailowy adres: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript. ,
pocztowy adres: 918 Dundas St.E., Mississauga, On L4Y 2B8.
Małgorzata Kossowska
Toronto
Od redakcji: Szanowna Pani, z tym komarem to już ktoś robił i chyba nawet mu wyszło.
***
Moja odpowiedź na list ustosunkowujący się do moich uwag na temat Marszu Życia w Ottawie, w obronie dzieci nienarodzonych, z "Gońca" nr 20.
Pochwalony Jezus Chrystus.
(Ponownie proszę o niełączenie moich rozważań z nikim i z niczym. To są moje prywatne odczucia.)
Drogie Panie, co człowiek, to inne spojrzenie, inna wrażliwość, inne priorytety... tak jak przypomniałem – każdy z nas jest inny. Bóg nie kopiuje. Mnie stworzył takim. Sprawa byłaby nie tylko warta polemiki, ale wręcz konieczna, gdybym napisał coś, co nie było prawdą, ale nie zauważyłem takich oskarżeń.
Napisałem prawdę i zinterpretowałem ją tak, jak to odczułem. Mam do tego prawo od Prawodawcy i tak długo, jak długo posługuję się prawdą i robię to w dobrej intencji, a to chyba widać, nie rozumiem, dlaczego Panie próbują (to się nie uda) odebrać mi to prawo. Już niejeden system totalitarny wolnych ludzi do tego zmuszał, z różnymi skutkami, a teraz zostało to łagodniej nazwane "poprawnością" myślenia, pisania, działania. Ja nie jestem i nie będę "poprawny". To tyle tytułem wstępu i w zasadzie mógłbym na tym zakończyć, ale byłoby to niegrzeczne w stosunku do Pań, gdybym nie odniósł się chociaż do kilku Waszych uwag.
Ja napisałem o swoich wrażeniach tego konkretnego, jednego dnia, a Panie piszą, że to był trzydniowy program obejmujący m.in.: "wspólne modlitwy uczestników, codzienne Msze św. w kilku kościołach Ottawy, całonocną Adorację Najświętszego Sakramentu, »Candelight Vigil«, konferencje, świadectwa". Przepraszam, ale cóż ma jedno do drugiego?
Wspaniały program, ale dlaczego nie było wspólnej modlitwy tych 20.000 osób, dlaczego nie było wspólnej Mszy św. dla tych ludzi przed parlamentem (przecież od czasu Jana Pawła II są odprawiane Msze św. nawet dla setek tysięcy wiernych), dlaczego tak poruszające świadectwa przeżyć kobiet i mężczyzn, którzy przeszli tragedię "aborcji", były składane w zbiorowej atmosferze niemalże kończącego się pikniku, przy hałaśliwie rozchodzącym się tłumie, pozostawiając na "placu boju" słuchających tych tragedii, może 100 – 150 osób?
Są Panie na mnie oburzone tymi słowami? Ja tam stałem, trzymając z jednej strony nasz piękny baner, i Ci z nas, którzy tam również stali (garstka), a również nie są "poprawni", ze spuszczoną głową, mogą to potwierdzić.
Nie pojmując tego, poprosiłem kogoś o zamienienie mnie w tej funkcji i podszedłem do jednej z tych grup "pątników" i grzecznie zwróciłem Im uwagę. Pomogło na trzy minuty, a później wraz z tłumem odeszli, tłum się szybko "kurczył". Co mogli czuć ci ludzie wyznający publicznie tak ciężkie przewinienia i bóle, widząc coraz większą pustkę "pątników".
Dlaczego miałem być częścią, widzem nabożeństwa "ekumenicznego", który to trend skutecznie rozmywa fundamenty Kościoła katolickiego, jeżeli było bodajże czterech Ojców (OMI) i mogliśmy stając odpowiednio daleko, żeby nie przeszkadzać braciom grekokatolikom, albo udając się wspólnie do Katedry, odmówić wspólnie np. Litanię do Miłosierdzia Bożego?
O filmach pisałem i podtrzymuję swoją opinię: jeżeli "aborcja" musi być rozważana na podstawach historycznego holokaustu, to proponuję film o ludobójstwie w Katyniu lub na Wołyniu. Zupełnie nie rozumiem, dlaczego przywołany fakt, że kierowca dostarczył film o holokauście Żydów "specjalnie dla naszej Pielgrzymki", ma podnosić wartość tego filmu...
Oczywiście i mnie "dobrze się jechało", była modlitwa, był śpiew, była przyjacielska atmosfera, ale wszak nie jechaliśmy do kasyna na ruletkę, tylko na pielgrzymkę "pro life". Po co udowadniać, że tort jest słodki.
Bardzo dziękuję za adres organizatorów "Marszu dla Życia", zabezpieczyłem go sobie wcześniej w tym właśnie celu, żeby zaproponować pewne zmiany, i jestem pełen nadziei, że za rok zostaną one wprowadzone. A może poprawność będzie jeszcze silniejsza niż jest i nic z tego nie przejdzie przez sito "poprawności".
Wstyd mi bardzo, że w swoim reportażu zapomniałem podziękować Ojcom Oblatom za to, że podjęli się współorganizacji "Marszu dla Życia". Bóg zapłać. Jednak za mało modlitwy.
Szczęść Boże,
Roman Dorna
Mississauga
PS Mam nadzieję, że nasza wymiana korespondencji na tym się zakończy, ja na pewno nie będę jej kontynuował. Do zobaczenia za rok.
Od redakcji: No właśnie, pomódlmy się wspólnie i do pracy.