Bezprawnie zmieniono treść tablicy
Szanowny Panie Redaktorze!
Na wstępie przytoczę motto gen. Andersa "Odrzućmy to, co nas dzieli, zostawmy to, co nas łączy". Równie piękne hasło jak "Silni wiarą!". Jeszcze dopiszę od siebie "Zależy jeszcze, kto i w co wierzy?".
Minął 11 listopada 2014. Pięć lat temu wysłałem faksem apel do pięciu polskich gazet, ukazał się nawet w jednej, w "Wiadomościach" – doceniam tu czyny, nie hasła, którymi można by wybrukować drogę do Marsa albo i dalej.
Dlatego bez zbędnych komentarzy przesyłam treść tego apelu do Polaków, aby przypomnieć, komu Polska może zawdzięczać te 20 lat niepodległości.
Z góry dziękuję Panu redaktorowi, iż docenił moje pięcioletnie cierpliwe wyczekiwanie.
"Apel! Polacy! Rodacy! Augustowiacy!
Apeluję do waszych serc, nie o pieniądze, lecz o »Duch Narodowy«.
Co to jest? Nie znajdziecie tego określenia w najgrubszym słowniku Webstera. Jest to coś, co prowadziło czwórkami do nieba tych z Westerplatte, Obrońców Wilna, Grodna i Lwowa 70 lat temu. Brakowało im wodza – takiego jakim był wskrzesiciel państwa – Marszałek Józef Piłsudski.
Właśnie jemu funduję pomnik, który stanie w Augustowie przy ul. Młyńskiej 60, gdzie mieści się gimnazjum im. Marszałka Piłsudskiego. Zapraszam gorąco do oddania hołdu temu, któremu zawdzięczamy to, że językiem narodowym w Polsce jest polski – nie rosyjski, nie niemiecki...
Będą mile widziani przedstawiciele wszystkich opcji politycznych. Każdy przywódca państwa niezależnie od systemu ma swoich zwolenników i wrogów.
Marszałek miał ich również – byli to endecy, a ich wysłannik malarz Niewiadomski został sparaliżowany osobowością marszałka tak, że nie mógł wykonać zleconego zamachu. Dobrze, że się tak stało. Wystarczyła plama krwi prezydenta Narutowicza na honorze narodowym Polaków. Przed II wojną światową stał w augustowskim parku pomnik Marszałka Piłsudskiego, lecz został skrzętnie rozebrany po wkroczeniu sowieckiej armii na tereny Augustowa.
Musimy przekazać następnym pokoleniom tę pałeczkę historii przemilczanej i wykoślawianej przez pseudohistoryków przez ostatnie 70 lat! »Żeby Polska była Polską« – Pietrzak ma rację! Do zobaczenia w dniu 11 listopada 2009 roku o godz. 11 w Augustowie na rogu ul. Młyńskiej i Hożej.
PS Kto nie zdąży w tym terminie, może składać Marszałkowi hołd przez cały rok, niezależnie od pogody i przekonań politycznych."
A historia tego pomnika zaczęła się tak...
Kiedy zetknąłem się po raz pierwszy z wizerunkiem Marszałka Piłsudskiego? Przypominam sobie lata 50. Kiedy miałem dziewięć lat, "kupiłem" za kanapki drugiego śniadania (przygotowane przez moją matkę) od kolegi szkolnego srebrną monetę pięciozłotową z wizerunkiem Marszałka.
Był to niby martwy przedmiot, jednak stanowcze spojrzenie świadczyło, że jest to człowiek nieugięty, silny duchem, trudny do pokonania. Moje przekonania potwierdzała matka, która jako siedmioletnia dziewczynka widziała naocznie odwrót bolszewickiej hołoty.
Mając lat dziesięć, zacząłem czytać przedwojenną książkę "My Pierwsza Brygada".
Dreszcz emocji i ogromnego zdziwienia przeżyłem w roku 1974, kiedy ujrzałem w warszawskiej "Desie" na Starym Mieście popiersie Marszałka Piłsudskiego dłuta Wittiga. Zmobilizowałem wszystkie środki i zakupiłem je za sumę 51 500 złotych polskich.
Po kilku dekadach rządów bolszewicko-stalinowskich dekadentów i kolaborantów wydawało mi się, że teraz mogę zademonstrować swoją patriotyczną postawę Polaka. Sprzedałem dom rodzinny w Augustowie (z łezką w oku – ale trzeba iść na całość!).
Zbliżała się 70. rocznica najazdu Rosji sowieckiej na Polskę! Była świetna okazja do wyprostowania historii, że to tylko Niemcy i Hitler byli naszymi wrogami.
Zamówiłem u warszawskiego grawera tablicę, która ściśle i dobitnie mówiła o najeździe Rosji sowieckiej. Nie wiem, na ile lokalne czynniki: burmistrz, przewodniczący Rady Miejskiej, przestraszyły się Putina, czy też ducha bezdusznego Stalina.
Dowiedziałem się, będąc w Warszawie, że treść mojej tablicy została bez mojej wiedzy zamieniona na: "W 90. rocznicę przyłączenia ziemi augustowskiej do Macierzy, pomnik ten ufundowali bracia Zawistowscy".
W jakich czasach my żyjemy? W wolnej niepodległej Polsce, czy ciągle w cieniu Stalina i Katynia?
por. nawigator rezerwy
Bogie Zawistowski
PS Na zakończenie dodam, że będąc podchorążym Oficerskiej Szkoły Lotniczej w Radomiu, spotkałem przedwojennego komunistę w kawiarni, który był świadkiem zjawiska, jak niektórzy więźniowie w Berezie Kartuskiej autentycznie płakali na wieść o śmierci Marszałka Piłsudskiego! Oni też byli "Silni wiarą".