Ponieważ okręg 7 obejmuje m.in. Forest Glade – dzielnicę zamieszkaną przez liczną grupę naszych rodaków, uważam, że dr Kuśmierczyk stoi przed szansą zdobycia mandatu. Oczywiście liczą się głosy nie tylko Polaków, tych bowiem byłoby zbyt mało, ale biorąc pod uwagę, że są to wybory uzupełniające, frekwencja na pewno nie będzie zbyt wysoka. Dlatego tak ważna jest nasza mobilizacja.
Kiedy przejechałem się ulicami, mogłem się przekonać, że tabliczek z napisem "Irek for city council" jest naprawdę dużo, co świadczyć może nie tylko o poparciu, ale i o tym, że kandydat na radnego stara się dotrzeć do każdego mieszkańca okręgu. Nazwiska innych kandydatów, oprócz Marignani, nie są tak licznie reprezentowane – a więc może to być polsko-włoski pojedynek.
Mówiąc o poparciu kandydatury naszego rodaka musimy zdawać sobie sprawę, że chociaż jest nasz w Windsor przeszło 10 tys. nie mamy naszych reprezentantów we władzach miasta, można dodać, że nasz potencjał nie jest wykorzystywany, że jesteśmy w stanie osiągnąć znacznie więcej. Okazyjne zapraszanie polityków na imprezy polonijne to jedno, a posiadanie własnego przedstawiciela to zupełnie inna historia.
Dlaczego nas nie widać? Może to wynikać chociażby z tego, że brakuje nam pewności siebie, że obawiamy się, iż wytkną nam jakąś narodową plamę... może się mylę, ale ostatecznie musimy pamiętać, że tysiące Polaków zmieniło nazwiska, aby ukryć swoje pochodzenie. Jest to prosty przykład, jak traktowano naszych poprzedników na amerykańskiej ziemi.
Współcześnie nie mamy się czego wstydzić, nasze dzieci kończą studia, robią kariery zawodowe – ale na gruncie służby publicznej tylu nas, jakoby nas wcale nie było.
W Toronto jest pod tym względem lepiej, ale też i siła Polonii w metropolii jest znacznie większa. Niemniej jednak trzeba raz jeszcze podkreślić, że nie mamy w genach zakodowanej potrzeby robienia kariery w polityce.
Na przestrzeni przeszło stu lat, bowiem pierwsi Polacy osiedlili się tutaj znacznie wcześniej niż niektórzy przekonują, upierając się i udając, że tak nie jest: otóż na przestrzeni stu lat ilu było Polaków, którzy w Windsor się wybili? Mogę się mylić, ale tylko Bernard Newman, czyli Nowosielski, urodzony w 1914 r.
Jest to zresztą przykład polskiej rodziny, która zmieniła nazwisko. Nowosielscy zmienili nazwisko na Newman w roku 1922, a więc Bernard urodził się jeszcze jako Nowosielski. Inny przykład podała mi żona, która poznała w pracy gościa o nazwisku Andrews, a kiedy ten dowiedział się, że żona jest Polką, opowiedział rodzinną historię, jak to Andrzejewscy stali się Andrewsami.
Bernard Newman był nie tylko działaczem społecznym i sportowym, ale także radnym miejskim i posłem do parlamentu Ontario w latach 1959–1987.
O B. Newmanie bardzo pozytywnie wypowiada się ks. prałat Piotr Sanczenko, były proboszcz parafii p.w. Trójcy Świętej. Ks. Piotr podkreślił, że był to bardzo przyzwoity człowiek, bezpośredni, szczery i bardzo życzliwy, który spieszył z pomocą rodakom.
Oczywiście można na temat B. Newmana napisać znacznie więcej, był bowiem także lekkoatletą, trenerem itd. itp., ale mówimy o zbliżających się wyborach do rady miasta i o tym, że jednym z kandydatów jest dr Kuśmierczyk.
Osoby zainteresowane pogłębieniem wiedzy na jego temat zachęcam do wpisania w wyszukiwarce hasła "Godna postawa Irka Kuśmierczyka", jest to bowiem tekst o tym, jak doktorant Kuśmierczyk polemizował na łamach prasy z antypolskimi opiniami. Zwróćmy uwagę, że stawanie w obronie dobrego imienia Polski może mieć trudne do przewidzenia konsekwencje, niemniej jednak Kuśmierczyk nie zawahał się i podjął polemikę.
W jego curriculum vitae znajdziemy informację, że w okresie studiów (uwieńczonych doktoratem Vanderbilt University) otrzymał w sumie 250 tys. dol. stypendiów, dzięki czemu studiował w Ottawie, Krakowie, Londynie i Nashville (Tennessee). Czy jego potencjał zostanie wykorzystany – zależy także od nas, od naszego poparcia w dniu 9 grudnia.
Przekonany jestem, że warto na niego oddać głos, pomóc postawić pierwszy krok, a ten, jak wiemy, zawsze jest najtrudniejszy. Mając nasze poparcie, może zaistnieć na lokalnej scenie politycznej, a później, kto wie – może pójdzie w ślady Bernarda Nowosielskiego-Newmana?
Ja, w każdym bądź razie, trzymam za niego kciuki. Powodzenia!
Leszek Wyrzykowski