Dorobek Stowarzyszenia w służbie sprawie polskiej imponuje. Oznacza to, że ten wielki dorobek – wymienimy tu tylko jeden przykład: nabycie Domu Polskiego przy Riddiford Street, jego przebudowa i dostosowanie do potrzeb Stowarzyszenia, jego utrzymanie w tym znakomitym stanie i wreszcie kompletne spłacenie długu hipotecznego w bieżącym roku – to wszystko zawdzięczamy garstce ludzi dobrej woli. Ludzie Ci, członkowie, przez lata całe ofiarnie poświęcali swoje umiejętności, siły, często ciężką pracę i czas dla Stowarzyszenia.
Ku nim, tej garstce ludzi, którym w tym ćwierćwieczu Stowarzyszenie tyle zawdzięcza, biegnie nasza myśl i im przede wszystkim należą się słowa serdecznej podzięki.
A co z przyszłością? Autorowi tych uwag wydaje się, jakby patrzył w kryształową kulę z bajki, starając się odgadnąć to, co przyszłość ma w zanadrzu dla Stowarzyszenia, to znaczy też i dla nas wszystkich, którzy to Stowarzyszenie tworzą.
Wydaje mi się, że jeden z pierwszych i najpilniejszych celów, jakie istniały przy założeniu Stowarzyszenia – dopomożenie swoim członkom w osiedlaniu, przystosowaniu się i zorganizowaniu życia w Nowej Zelandii, w dużym stopniu osiągnęliśmy.
Oby nasz Dom Polski, pozostał w przyszłości nadal tym żywym ogniskiem i ośrodkiem naszego życia kulturalnego i towarzyskiego, jak jest obecnie.
Drugi cel istnienia Stowarzyszenia – to jest służba Sprawie Polskiej, pozostanie z nami tak długo, jak długo żyć będą i będą należeć do Stowarzyszenia Polacy. Do tego celu dochodzą nowe. Przede wszystkim powinniśmy przechować pośród nas jak najwięcej ze skarbca naszej, polskiej kultury i tradycji, i to nie tylko wśród nas, ale, co jest jeszcze ważniejsze, choć może w zmienionej formie, przechowanie tych wartości przez nasze dzieci i wnuki. Również w miarę upływu lat naszego pobytu w Nowej Zelandii, starać się powinniśmy, by nasza kultura coraz więcej przenikała i wzbogacała kulturę tego kraju, w którym nam żyć wypadło.
Były też próby oceny dokonań Stowarzyszenia w okresie pierwszych czterdziestu lat jego istnienia. Może niezbyt śmiałe, ale jednak choć trochę krytyczne. Ich autorzy nie bardzo chcieli się pod nimi podpisywać, choć wydawcy zawsze znali autorów tekstu. W artykule: "Stowarzyszenie Polaków w Nowej Zelandii. Czy stracone projekty?" z dopiskiem: artykuł dyskusyjny – znalazło się wiele pytań pod adresem kierownictwa Stowarzyszenia, które nie potrafiło w pełni spojrzeć w przyszłość i zapewnić organizacji pełną niezależność finansową, choć takie możliwości były.
Znacznie trudniej przychodził rozwój finansowo-gospodarczy Organizacji. Pierwszy, skromny Dom Polski przy ul. 25, Kenwyn Terrace, z trudem zdobyty i urządzony w roku 1951, służył nam aż do roku 1965, kiedy to większością głosów na Walnym Zgromadzeniu zdecydowaliśmy kupić gmach byłej piekarni (obecny Dom Polski) przy ul. Riddiford 257. Spłata długów i przeróbki tego pokaźnego obiektu pochłonęły masę czasu, wysiłków i ofiar pieniężnych. To był bodajże najpiękniejszy dotychczas wyczyn zorganizowanej Polonii w stolicy tego kraju.
Około 30 proc. Polaków, z tych czy innych względów, nie poparło tej inicjatywy i wstrzymało się od udziału w akcji Domu Polskiego. Od tego czasu, przed i po zakończeniu przeróbek i spłaty długów Domu Polskiego, nadarzyło się kilka dalszych okazji-projektów, które po nabyciu ich rozszerzyłyby wybitnie stan posiadania i tym samym zwiększyłyby majątek i znaczenie Organizacji. I tak kolejno, od roku 1965 istniała okazja i możliwość kupna dużej sekcji rogowej przylegającej od strony północnej do Domu Polskiego, za cenę 13.000. W roku 1973 druga atrakcyjna okazja kupna: trzech domów drewnianych i małej murowanej piekarni, z gruntem dookoła położonych od wschodniej strony Domu Polskiego, za cenę 115.000. W tym wypadku była już nawet uzgodniona sprawa uzyskania pożyczki "ovedraft" z banku.
16 października 1986 roku, na wspólnym zebraniu zarządów Stowarzyszenia Polaków i Stowarzyszenia Polskich Kombatantów w Nowej Zelandii, podniesiona została przez Zarząd SPK propozycja wspólnego nabycia gruntów, w pobliżu miasta Otaki: 5 akrów w dogodnym miejscu niedaleko morza i ujścia rzeki, za cenę 83.000. Tym razem Zarząd Stowarzyszenia Polaków uznał ten projekt za niewskazany.
Tak więc patrząc na te okazje i sądząc je z perspektywy czasu, widzimy, że w ciągu tych parędziesięciu lat Organizacja nasza straciła szereg korzystnych projektów. I nie tylko jeden z nich, ale wszystkie razem moglibyśmy po kolei zrealizować. Stać nas było na to. Dziś bylibyśmy potęgą finansową i gospodarczą, podobnie do Organizacji Żydowskiej.
Zabrakło większości z nas śmiałego spojrzenia w przyszłość, zabrakło zapału, dobrej woli i odwagi. A rozbudowane gospodarczo Stowarzyszenie Polaków pozwoliłoby nam dzisiaj na szereg dobrodziejstw, jak:
– wprowadzenie symbolicznej składki członkowskiej jednego dolara rocznie,
– finansowanie Polskiej Szkoły Sobotniej i młodzieżowych zespołów artystycznych,
– samopomoc Rodakom w potrzebie i polskiemu duszpasterstwu; nawet można byłoby już pomyśleć o budowie polskiego kościoła w Wellington, który obok plebanii chrystusowców, nabytej dzięki dalekowzrocznej polityce przełożonego ks. Wojciecha Kani, przy poparciu wiernych, przy ul. 1 Stanley Street, na Berhampore, stanowiłby ostoję religijną Polaków w Nowej Zelandii. Dotychczas nabożeństwa w języku polskim odbywają się w kościołach nowozelandzkich, udostępnianych nam przez lokalnych proboszczów, za zgodą hierarchii kościelnej.
Każdego roku Zarząd Stowarzyszenia Polaków w Nowej Zelandii składał sprawozdanie ze swojej działalności. Rok sprawozdawczy obejmował czas od wyboru nowego zarządu do chwili upływu jego rocznej kadencji. I tak np. zarząd kierowany przez prezesa Polikarpa Wilczewskiego rozliczał się przed Walnym Zebraniem Stowarzyszenia Polaków w Nowej Zelandii za okres od 15 sierpnia 1972 do 5 sierpnia 1973 roku. W rocznej kadencji zarząd uczestniczył w 12 zaprotokołowanych zebraniach, w tym w jednym międzyorganizacyjnym, na którym ustalano roczny program pracy.
W miarę też swoich możliwości zarząd starał się jak najściślej współpracować ze wszystkimi bratnimi organizacjami na terenie Wellingtonu. Wspólnie np. z zarządem SPK jego przedstawiciele uczestniczyli w uroczystościach ANZC Day, jak też przy składaniu wspólnych wieńców w dniach 1 i 17 września 1972 roku.
W sprawozdaniu zarządu wyliczone zostały też imprezy rozrywkowe, których organizatorem był zarząd: tradycyjna "majówka" odbywająca się w czasie nowozelandzkiej wiosny (21 stycznia 1973), 2 bale: "sylwestrowy" (11 grudnia 1972) i "reprezentacyjny" (2 czerwca 1973) oraz wieczór towarzyski zorganizowany w 25. rocznicę założenia Stowarzyszenia (październik 1972).
W okresie sprawozdawczym do kancelarii Stowarzyszenia wpłynęło ponad 160 listów. Kancelaria wysłała ich natomiast 80 i rozesłała 4 edycje "Wiadomości Polskich".
Obok urządzenia szatni, wykończenia półek w bibliotece, zainstalowania trzech grzejników ściennych żadnych innych poważniejszych robót nie wykonano.
Największym natomiast osiągnięciem kadencji było spłacenie ostatniej raty długu ciążącego na hipotece Stowarzyszenia oraz odebranie tytułów własności od adwokatów.
Przez okres 12 miesięcy do Stowarzyszenia wstąpiło 6 nowych członków, w tym jeden dożywotni, oraz 6 fundatorów Domu Polskiego. Szeregi Stowarzyszenia opuściło natomiast, na skutek śmierci, także 6 członków. Wyłoniono też komitet do rozwiązania problemu niszczejącej kapliczki w Pahiatua i ustalono datę Walnego Zebrania członków Stowarzyszenia Polaków w Nowej Zelandii i Fundatorów Domu Polskiego na dzień 5 sierpnia 1973 roku. W archiwum Domu Polskiego w Wellingtonie zachowało się również inne sprawozdanie z działalności Zarządu Stowarzyszenia Polaków w Nowej Zelandii za rok sprawozdawczy 1982/1983. Aktywność tego zarządu była zdecydowanie większa niż zarządu wcześniej omawianego.
W okresie swej kadencji zorganizował on bowiem 13 posiedzeń zwyczajnych i 4 nadzwyczajne. Odbyło się również w tym czasie, w dniu 13 marca 1983 roku, Nadzwyczajne Walne Zebranie Stowarzyszenia poświęcone sprawie dalszej rozbudowy Domu Polskiego. W omawianym okresie wpłynęło do kancelarii Stowarzyszenia 257 pism, listów i przesyłek różnego typu, a wyszły 132. Przesłano też za pośrednictwem członków zarządu 17 zamówień na wysłanie do Polski 70 paczek z artykułami żywnościowo-przemysłowymi oraz 28 przesyłek pieniężnych na ogólną kwotę ponad 15 tys. dolarów nowozelandzkich.
Zrealizowano też, głównie w Londynie, 10 zamówień na paczki z książkami do biblioteki Domu Polskiego w Wellingtonie oraz osób prywatnych. Wydano ponadto 10 numerów "Wiadomości Polskich" o objętości 28 stron, w których znajdowały się aktualne wiadomości z Polski, świata i Nowej Zelandii. Biblioteka Domu Polskiego była otwarta dwa razy w miesiącu – w pierwszą i trzecią niedzielę miesiąca. W każdy poniedziałek, o godzinie 19.00, były nadawane regularnie polskie audycje radiowe ze stacji 2YB – Access Radio w Wellingtonie, przygotowywane przez Teresę Czochańską, Bernarda Bogackiego i Polikarpa Wilczewskiego. Wszystkie koszty emisji programu pokrywała Broadcasting Corporation of New Zealand.
W czasie rocznej kadencji przyjęto 25 nowych członków, a dwóch ubyło z powodu śmierci. Sekcja charytatywna nie była zbyt aktywna ze względu na brak chętnych do pracy społecznej.
Zarząd zorganizował dwie zabawy dochodowe: bal sylwestrowy i bal w rocznicę otwarcia Domu Polskiego oraz w styczniu 1983 roku piknik dla polskiej społeczności. Dużą pomocą w finansowaniu wydatków Domu Polskiego było prowadzenie własnego sklepiku.
Dziś Stowarzyszenie Polaków w Nowej Zelandii, formalny właściciel Domu Polskiego, jest organizacją apolityczną, demokratyczną i charytatywną. Najważniejszymi jej celami są: promocja zrozumienia i przyjaźni pomiędzy Polakami i Nowozelandczykami; budowanie odpowiednich warunków do uprawiania działalności rekreacyjnej, sportowej i kulturalnej; organizowanie i zachęcanie członków uczestniczących w społecznych programach poparcia dla osób samotnych i starszych; promowanie polskiej kultury (literatury i historii) oraz troska o poznanie wielokulturowości; uczestniczenie w pracy charytatywnej przez pomoc innym organizacjom i osobom – w trosce o emerytów i ludzi chorych; utrzymywanie kontaktu z Polską i innymi podobnymi organizacjami w Nowej Zelandii oraz polską społecznością w innych krajach.
Codzienną działalnością Stowarzyszenia kieruje zarząd, który je także reprezentuje na zewnątrz w stosunku do władz nowozelandzkich i polskich. Organizuje ponadto, dla swoich członków, liczne imprezy doroczne, takie jak: święto Konstytucji 3 Maja, doroczny Festiwal Polski, bale rocznicowe, andrzejki oraz polski piknik. Przewodniczącym Stowarzyszenia Polaków w Nowej Zelandii jest obecnie Janina Goff, a sekretarzem Krysia Januszkiewicz-Reid (2012).
Tekst i zdjęcia
Leszek Wątróbski