Niedawno ukazała się, nakładem Małej Poligrafii Ojców Redemptorystów w Tuchowie, ciekawa książka autorstwa ks. Władysława Zdunka pt. "Myśli z parafii św. Mikołaja w Hvidovre" – duszpasterza Polonii duńskiej. Jest to wybór tekstów z lat 1996–2012 pisanych specjalnie dla wychodzącego w Kopenhadze kwartalnika "Informator Polski" – czytamy we wstępie napisanym przez Romana Śmigielskiego – wieloletniego przewodniczącego Federacji Organizacji Polskich i Polsko-Duńskich w Danii. Ojciec Władysław jako duszpasterz Polonii jest stałym współpracownikiem kwartalnika i jego teksty znaleźć można prawie w każdym numerze.
Książka ta jest kontynuacją zbioru esejów pt. "Myśli z terenu misyjnego", które ukazały się w wydawnictwie "Informacje Polskiej Misji Katolickiej w Danii" w latach 1976–1992.
http://www.goniec24.com/goniec-zycie-polonijne/item/1078-parafia-%c5%9bw-miko%c5%82aja-w-hvidovre#sigProId4274e1b62a
Ks. Władysław Zdunek jest dumny z obu swoich ojczyzn: Polski i Danii, a także ze swojego kościoła św. Mikołaja w Hvidovre, w którym od roku 1992 jest proboszczem. Ks. Władysław urodził się 26 marca 1936 roku w Uszwi w województwie krakowskim, 3 lata przed II wojną światową. – Niewiele pamiętam z tego okresu – opowiadał mi podczas naszego ostatniego spotkania. – Moje pierwsze wspomnienia pochodzą z roku 1939. Pamiętam, do naszej miejscowości wkroczyły oddziały niemieckie; strach, płacz, łapanki, wywózki na roboty – głównie młodych ludzi. Wywieźli na roboty przymusowe mojego najstarszego brata. A potem jesień 1941; dużo wojska, samochody, psy, a potem strzały w pobliskich lasach. Niemcy urządzili obławę na rodziny żydowskie ukrywające się w lasach. Dwa dni później obława na tych, którzy pomagali rodzinom żydowskim, dostarczając im jedzenie. Z wieloma innymi hitlerowcy zabrali ojca i osadzili go w więzieniu w Tarnowie. Kiedy wrócił, została ruina z człowieka.
Edukacja młodego Władysława rozpoczęła się w jego rodzinnej Uszwi. Początkowo uczył się zupełnie dobrze. Trochę trudniej było mu w gimnazjum w Brzesku-Okocimiu, do którego chodził codziennie pieszo wiele kilometrów. Nie należał do ZMP i był tam uważany za czarną owcę.
Po maturze zdecydował, że będzie zdawał na prawo na Uniwersytet Jagielloński. Zgłosił się też do szkoły morskiej w Tczewie i Wyższej Szkoły Technologii Żywienia w Częstochowie. Ojciec poprosił go, aby nie szedł zaraz po maturze na studia, lecz pomógł mu w gospodarce. Tak też się stało, a decyzję, co z sobą w przyszłości zrobić, odsunął o rok. Propozycji miał wiele. Starszy brat namawiał go do wstąpienia do tarnowskiego seminarium duchownego. Koledzy radzili mu rozpocząć studia wyższe. Poczuł jednak silne powołanie zakonne. – Matka nic mi na to nie powiedziała – kontynuował o. Władysław – ojciec natomiast zgodził się i szybko dodał, że ten pobożny pomysł pewnie niebawem mi przejdzie.
Potem trafiłem do redemptorystów na Podgórzu. Tam, w oczekiwaniu na rozmowę z przełożonym, poczęstowano mnie posiłkiem. Dostałem cały półmisek wędlin. Trafili w dziesiątkę, bo od śniadania nic nie jadłem. Dostałem też chleb i herbatę i olbrzymie pomidory. To mnie bardzo ujęło.
Od razu pomyślałem, że jeżeli oni tak normalnie podchodzą do ludzi, to są na pewno godni zaufania. Po rozmowie z przełożonym zostałem przyjęty. Kazano mi zgłosić się do klasztoru w Braniewie, do nowicjatu. To był rok 1955.
Przed przyjazdem do Danii, w roku 1976, ukończył studia na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim uzyskując stopień doktora psychologii wychowawczej. Po przyjeździe do Danii pracował najpierw w Odense jako duszpasterz Polaków i proboszcz w Assens i Nyborgu (1976–1982). Wydatnie wpłynął tam na ożywienie życia religijnego i narodowego. Jednocześnie głosił nauki rekolekcyjne dla polskich kapłanów we Francji, Niemczech, krajach Beneluksu oraz dla wiernych w Danii, Niemczech, Francji i Anglii.
Został następnie, w lipcu 1987 roku, duszpasterzem polskim przy kościele św. Anny na Amager, będąc jednocześnie koordynatorem Polskiej Misji Katolickiej w Danii. Pracując w Amager, włączył się w życie Polonii kopenhaskiej, zostając kapelanem Koła Armii Krajowej oraz kapelanem Samodzielnego Koła Stowarzyszenia Polskich Kombatantów. Był też współzałożycielem Związku Harcerstwa Polskiego w Danii. Obecnie pracuje w kościele św. Mikołaja w Hvidovre (południowe przedmieście Kopenhagi), gdzie jego parafianami są Polacy, Duńczycy, Wietnamczycy oraz 22 inne narodowości. Przy jego parafii powstał Ośrodek Pracy Polonijnej, skupiający głównie młode pokolenie Polaków. Jest przykładem dobrego duszpasterza i wielkiego patrioty.
Tekst i zdjęcia Leszek Wątróbski
Szczecin