farolwebad1

A+ A A-
Wiadomości kanadyjskie

Wiadomości kanadyjskie

Informacje i wydarzenia

piątek, 21 wrzesień 2018 04:14

Znowu w górę

Napisane przez

Kanadyjski rynek nieruchomości zaczyna budzić się z uśpienia po słabszym początku roku, ale w skali krajowej ceny w dalszym ciągu są tylko nieznacznie wyższe niż przed rokiem. Canadian Real Estate Association, która reprezentuje 125 000 sprzedawców z całej Kanady, podała, że w sierpniu sprzedaż wzrosła o 0,9 proc. Powolny wzrost obserwujemy od czterech miesięcy, ale sierpniowy wynik i tak jest o 4 proc. gorszy w porównaniu z sierpniem 2017. Największy wpływ na rynek miało zaostrzenie zasad udzielania kredytów hipotecznych i wprowadzenie obowiązkowego testu wypłacalności na początku bieżącego roku. Jego wpływ na sprzedaż zależy od lokalizacji, typu domu i zakresu cenowego.

Według CREA średnia cena domu sprzedanego w sierpniu wyniosła 475 500 dolarów i była o 1 proc. wyższa niż w roku ubiegłym. Stowarzyszenie jak zwykle podkreśla, że średnie ceny w przypadku całego kraju nie są dobrym wyznacznikiem sytuacji rynkowej, ponieważ obraz jest zaburzony przez przewartościowane rynki lokalne w Toronto i Vancouverze. Dlatego CREA stosuje wskaźnik cenowy HPI – House Price Index. HPI w ciągu 12 miesięcy od sierpnia 2017 do sierpnia 2018 wzrósł o 2,5 proc., nieco więcej niż w lipcu. Wzrosty pozostają silne w Kolumbii Brytyjskiej: 4,1 proc. w Greater Vancouver Area, 10,7 proc. w Fraser Valley, 8,5 proc. w Victorii i 13,6 proc. na pozostałym obszarze Vancouver Island. W Albercie i Saskatchewan odnotowano spadki: o 2,2 proc. w Calgary, o 2,1 proc. w Edmonton, o 4,8 proc. w Reginie i o 2,3 proc. w Saskatoon. W Ontario w większości ceny rosły: o 7,2 proc. w Hamilton-Burlington, o 6,6 proc. w regionie Niagary, o 5,5 proc. w Guelph, o 1,4 proc. w GTA i o 7,1 proc. w Ottawie. W okolicach Barrie domy potaniały o 2,7 proc. Dalej na wschód w Montrealu i okolicach było drożej o 5,9 proc.

Analitycy są zgodni, że rynek nieruchomości moment osłabienia ma za sobą i teraz będzie się odbudowywał, hamowany jednak przez rosnące koszty kredytów.

Microsoft wybuduje nowe wielkie biuro w centrum Toronto i do 2022 roku stworzy 500 stałych i 500 tymczasowych miejsc pracy, a Uber - centrum inżynieryjne i rozszerzy prace nad samochodem autonomicznym. CEO Ubera Dara Khosrowshahi mówi, że inżynierowie zatrudniani już przez Ubera będą mogli zdecydować się na przeprowadzkę. Dodaje, że Toronto to przyjemne miejsce do mieszkania, a koszty utrzymania są dość atrakcyjne w porównaniu np. z San Francisco. Tam młodzi inżynierowie płacą za czynsz 1000 dolarów więcej niż w Toronto i raczej nie mają co marzyć, by za swoją pensję kupić dom w pobliżu Silicon Valley. Inwestorzy zwracają też uwagę na to, że w Toronto nietrudno znaleźć utalentowanych ludzi do pracy. Część z nich przyjechała ze Stanów. Toronto jest też poważnym konkurentem w konkursie na lokalizację drugiej główniej siedziby Amazona.

piątek, 21 wrzesień 2018 04:09

Śmiertelne żniwo fentanylu w Ontario

Napisane przez

W ciągu ostatnich 15 lat w Ontario na skutek przedawkowania opioidów zmarło ponad 1250 osób, podaje Public Health Ontario. Jeden na cztery przypadki śmiertelne ma miejsce w Toronto. W 2015 roku ofiar było 137, w 2016 - 186, w 2017 - 303, a w pierwszych trzech miesiącach 2018 - 59. Od października 2017 roku w szpitalach w Toronto odnotowano 3102 podejrzane przypadki przedawkowania opioidów. Od sierpnia 2017 do sierpnia 2018 roku służby ratunkowe wyjeżdżały 358 razy do przedawkowań w rejonie Church-Yonge, 377 razy do Moss Park i 158 razy w okolice Bay Street. W każdym tygodniu udawało się uratować przeciętnie 60 osób, a 3 przypadki przedawkowania kończyły się śmiercią. Łącznie interwencji było 3407, a ofiar śmiertelnych 177.

Potencjalni nabywcy kondominiów domagają się lepszych zabezpieczeń dla kupujących po tym, jak w Vaughan Metropolitalna Centre upadł drugi projekt budowlany. Tym razem poszkodowane są osoby, które miały zamieszkać w 1633 lokalach sprzedanych w projekcie Icona. Prace przy skrzyżowaniu Highway 7 i Edgeley Blvd. ruszyły między styczniem a marcem ubiegłego roku. Inwestorem był Gupta Group. Projekt miał zawierać najwyższy budynek kondominium w Vaughan o wysokości 55 pięter. W tym tygodniu inwestor rozesłał listy z zawiadomieniem o zatrzymaniu projektu. Tłumaczył, że „projekt stał się niemożliwy do sfinansowania z przyczyn niezależnych od firmy”. Przedstawiciel Gupta Group przesłał do Toronto Star oświadczenie e-mailowe, w którym napisał, że wpłacone przez kupujących depozyty zostały zwrócone „po latach ciężkiej pracy i znacznego wkładu finansowego”.

Ostatnio zmieniany czwartek, 20 wrzesień 2018 18:51

Źródła znające przebieg ostatniej rundy rozmów w sprawie porozumienia NAFTA podają, że sytuacja jest napięta, a sprawy toczą się powoli, zwłaszcza te mające największe znaczenie. Pojawiają się nowe wyzwania, jako że strona kanadyjska domaga się ochrony przed potencjalnymi amerykańskimi cłami. Według jednego ze źródeł Kanada chce, by Stany Zjednoczone traktowały ją jako specjalnego partnera handlowego. Prezydent Donald Trump nałożył już cła na kanadyjską stal i aluminium – i to posługując się rzadko stosowanym przepisem o bezpieczeństwie narodowym – a jeszcze straszy, że podobne opłaty będzie naliczał od importowanych samochodów i części samochodowych. Kanada zdaje sobie sprawę, że Stany Zjednoczone nigdy nie zgodzą się na to, by ograniczyć ich możliwości działania w imię bezpieczeństwa narodowego Stara się jednak o to, by Stany przyznały, że sąsiad z północy nie stanowi zagrożenia. Na razie jednak bezskutecznie.

Niewiele też drgnęło w sprawie rozdziału 19, czyli niezależnego systemu rozwiązywania sporów. Strona amerykańska formalnie wnioskowała o usunięcie tej sekcji umowy. Podobno jest to część, której „osobiście nienawidzi” amerykański reprezentant ds. handlu Robert Lighthizer. Kolejną nierozwiązaną kwestią jest kanadyjski sektor mleczny. Nasi negocjatorzy zaproponowali Amerykanom zwiększenie dostępu do kanadyjskiego rynku, ale póki co są to rozwiązania niesatysfakcjonujące.

Strony wciąż mają nadzieję na dojście do porozumienia rzędu 1 października, wtedy renegocjowana NAFTA mogłaby być podpisana jeszcze przed odchodzącego prezydenta Meksyku, który kończy urzędowanie 1 grudnia.

czwartek, 20 wrzesień 2018 17:13

Stały pobyt na fałszywe dokumenty

Napisane przez

Byli urzędnicy z Quebecu opowiadają, że niektórzy bogaci obcokrajowcy, korzystając ze specjalnego prowincyjnego programu imigracyjnego dla inwestorów, otrzymywali status stałego rezydenta, mimo że nawet nie wiedzieli, gdzie leży Quebec, albo dołączali do wniosku fałszywe dokumenty i kłamali na temat wielkości swojego majątku. Osoby, które kiedyś pracowały w administracji Quebec Immigrant Investor Program (QIIP) mówią, że nieraz nakazywano im przymykania oka, gdy podejrzewali, że aplikant dorobił się na łapówkach, praniu pieniędzy lub innych nielegalnych procederach.

Program został zapoczątkowany w 1986 roku. Dzięki niemu tysiące osób otrzymały status stałego rezydenta. Wnioskodawcy muszą mieć majątek o wartości co najmniej 2 milionów dolarów i wyrazić zgodę na pożyczenie rządowi Quebecu 1,2 miliona bezodsetkowo na pięć lat. Rząd inwestuje te pieniądze, a uzyskiwane odsetki przeznacza na granty dla małych i średnich przedsiębiorstw.

Jeden z byłych pracowników mówi, że wszyscy znajdowali się pod dużą presją, by spełnić zakładane roczne cele finansowe.

Rząd federalny prowadził podobny program, ale zamknął go w 2014 roku nie do końca wierząc w jego efektywność. Quebec w dalszym ciągu przyjmuje 1900 osób rocznie plus członków ich rodzin. Dwie trzecie wnioskodawców pochodzi z Chin. Tylko w zeszłym roku dzięki programowi stałą rezydenturę otrzymało ponad 5000 osób. Chińczycy przechodzili przez quebeckie biuro imigracyjne w Hong Kongu (zamknięte w zeszłym roku), które nie nadążało z pracą. Tamtejsi urzędnicy pracowali po 60-70 godzin tygodniowo. Rząd prowincji zakładał, że praca nad jedną aplikacją powinna zajmować 7 godzin. Był to niewystarczający czas na gruntowne sprawdzenie, czy wykazany majątek jest prawdziwy i zdobyty legalnymi metodami. Gdy liczba podobnych wniosków, składanych do tego przy pomocy jednego konsultanta imigracyjnego, sięgała 20 czy 30, pojawiały się naturalne podejrzenia, których jednak nie sposób było zweryfikować.

Kilkanaście lat temu rząd Quebecu wynajął firmę zewnętrzną, która miała pomóc urzędnikom obsłużyć zaległe wnioski. Okazało się wówczas, że ponad 65 proc. przeglądanych aplikacji zawiera sfałszowaną dokumentację. W okresie od 2013 do 2017 roku prowincyjni urzędnicy pracujący w Hong Kongu odrzucili z tego powodu 1783 wnioski.

Prowincyjne ministerstwo imigracji twierdzi, że jego proces rozpatrywania wniosków jest efektywny w sensie utrzymania integralności programu. Wnioskodawcy są sprawdzani kilkustopniowo kolejno przez instytucje finansowe, które pomagają w rekrutacji, przez rządowych analityków finansowych i przez urzędników imigracyjnych. Na koniec fundusze weryfikuje FINTRAC – federalna agencja wywiadu finansowego. Rząd podkreśla, że od 2000 roku dzięki programowi wypłacono w grantach 695 milionów dolarów.

Mali przedsiębiorcy ubiegający się o granty mogą otrzymać tylko 10 proc. kwoty potrzebnej do rozszerzenia działalności. Resztę muszą wyłożyć z własnej kieszeni lub pozyskać z innych źródeł.

Innym mankamentem programu jest jeszcze kwestia osiedlania się inwestorów w Quebecu. Podczas wypełniania aplikacji inwestorzy deklarują chęć zamieszkania w tej prowincji, ale gdy już przyjadą do Kanady, nikt im nie może niczego zabronić. W efekcie od początku funkcjonowania programu tylko 10 proc. Aplikantów zostało w Quebecu. 85 proc. Osiedliło się w Kolumbii Brytyjskiej albo w Ontario. Minister imigracji David Heurtel (na zdjęciu) tłumaczył w marcu, że nawet jeśli inwestor wyjedzie do innej prowincji, to jego pieniądze i tak zostają w Quebecu. Inne prowincje nie są jednak zbyt szczęśliwe, że muszą zapewniać dostęp do edukacji i służby zdrowia imigrantom, którzy mieli mieszkać w Quebecu. Rząd Kolumbii Brytyjskiej składał skargi w tej sprawie w 2015 i 2016 roku. Quebec od tamtego czasu zaczął dawać priorytet wnioskodawcom, którzy mówią po francusku, i stara się promować wśród nich życie w Quebecu. Nie tak łatwo jednak zmienić sposób postrzegania programu.

Ostatnio zmieniany piątek, 21 wrzesień 2018 15:21
czwartek, 20 wrzesień 2018 03:08

Żerował na polskich seniorach

Napisane przez

Na członka rodziny, na policjanta, na pracownika banku - takich sztuczek używał 32-letni Valentino Vajda z Toronto, by wyciągać pieniądze od polskich seniorów. W okresie od lutego 2017 do września 2018 roku oszukał ich na łączną kwotę 240 000 dolarów. Jego ofiarami było 21 osób, najstarsza w wieku 86 lat, najczęściej z Mississaugi, ale też z Brampton, Toronto, St. Catharines, Hamilton i Markham.

Oszust dzwonił do seniorów i mówił im, że jest członkiem ich rodziny, który został aresztowany i potrzebuje pieniędzy na kaucję. Mówił, że jakiś mężczyzna przyjdzie do nich odebrać pieniądze.

Vajda najwyraźniej już wcześniej zauważył, że seniorzy są łatwymi ofiarami. Był oskarżony o wyłudzenie 11 000 dolarów w 2011 roku, miał wówczas 25 lat. Sześć razy dzwonił do 74-letniej kobiety z Brampton podając się za policjanta i groził, że ją aresztuje, jeśli ta nie zapłaci.

Ostatnio zmieniany czwartek, 20 wrzesień 2018 11:17
czwartek, 20 wrzesień 2018 03:10

Wybory jednak w wersji 25-okręgowej

Napisane przez

W środę trzech sędziów sądu apelacyjnego orzekło, że w interesie publicznym jest kontunuowanie przygotowań do wyborów w Toronto w wersji 25-okręgowej. Sąd zawiesił wcześniejszy wyrok stwierdzającego niekonstytucyjność ustawy nr 5, co oznacza natychmiastowe rozpoczęcie przygotowań do wyborów rozpisanych na 25 okręgów. Prawnicy rządowi na początku tygodnia argumentowali, że urzędnik miejski odpowiedzialny za organizację sprawiedliwych wyborów, musi wiedzieć, jak dalej postępować.

Ustawa o zmniejszeniu liczby radnych została uchwalona przez rząd, gdy kampania wyborcza już trwała. Miasto skierowało ją do sądu, a sędzia sądu najwyższego Edward Belobaba wydał wyrok przeciwko prowincji. Orzekł, że ustawa jest sprzeczna z konstytucją, ponieważ łamie prawo gwarantujące należytą reprezentację obywateli i prawo do wolności ekspresji kandydatów. Sąd apelacyjny nazwał decyzję Belobaby "wątpliwym orzeczeniem, które unieważnia ustawę należycie uchwaloną przez ustawodawcę". Może została przyjęta w środku kampanii wyborczej, ale nie ogranicza możliwości przekazu kandydatów. Ustawa pewnie jest przyczyną frustracji kandydatów, ale sąd nie jest przekonany, czy ich frustracja narusza ich wolność wypowiedzi. Kandydaci byli przekonani, że będą funkcjonować w rzeczywistości 47-okręgowej, ale to w sumie nie było gwarantowane konstytucyjnie. Sama w sobie niesprawiedliwość nie stanowi naruszenia konstytucji.

Prowincja domagała się zawieszenia wyroku sędziego Belobaby i złożyła apelację, która ma duże szanse. Do tego przedstawiła w parlamencie ustawę nr 31, która jest ustawą nr 5 z dodaną notwithstanding clause, czyli klauzulą pozwalającą na wejście w życie z obejściem wyroku sądowego. Rządowi prawnicy mówili w sądzie, że jeśli pierwszy wyrok zostanie zawieszony, konserwatyści zatrzymają proces legislacyjny toczący się w przypadku ustawy nr 31.

Ostatnio zmieniany czwartek, 20 wrzesień 2018 11:18
czwartek, 20 wrzesień 2018 01:57

Nie dla nich wakacje w Ameryce

Napisane przez

Kanadyjczycy pracujący w legalnym przemyśle marihuanowymi mogą mieć kłopoty podczas przekraczania granicy kanadyjsko-amerykańskiej, mówią prawnicy imigracyjni i dodają, że rząd federalny powinien zatroszczyć się o rozwiązywanie problemów z tym związanych. W zeszłym tygodniu amerykańska agencja celna i ochrony granic stwierdziła, że legalizacja marihuany w Kanadzie nie wpływa na to, że w świetle prawa w USA marihuana w dalszym ciągu jest traktowana jako substancja zakazana, a osoby pracujące w przemyśle marihuanowymi – jak przemytnicy. Niektóre jurysdykcje w Ameryce Północnej dopuszczają używanie marihuany w celach medycznych i rekreacyjnych, ale prawo federalne w USA zakazuje sprzedaży, posiadania, produkcji i dystrybucji narkotyku. W następstwie tego osoby, które będą chciały przekroczyć granicę, będą łamać prawo, mogą być zawracane, może im grozić konfiskata lub kara.

Posiadanie karty typu Nexus niczego nie gwarantuje i nie rozwiązuje sprawy. Jon Jurmain, prawnik imigracyjny z Thorold, Ont., mówi, że ma klienta z amerkańskim obywatelstwem, któremu odebrano kartę Nexus, ponieważ na granicy pies wyczuł zapach marihuany u jego pasażera. Klient był pytany o palenie marihuany, przyznał, że kiedyś palił, i mimo że narkotyku w samochodzie nie znaleziono, karta Nexus została odebrana.

Minister ds. bezpieczeństwa granicznego Biol Blair powiedział, że jego zdaniem po 17 października na granicy niewiele się zmieni. Prawnicy imigracyjni uważają jednak, że podróżni nie powinni być pozostawieni samym sobie i rząd powinien dla nich przecierać szlaki. Henry Chang z Toronto mówi, że Kanadą i USA prowadziły już konsultacje w wielu sprawach imigracyjnych i tym razem powinno być tak samo. Zadaniem naszego rządu jest w tym momencie wymaganie od Stanów Zjednoczonych wydania dyrektywy, na mocy której inwestorzy i zatrudnieni w przemyśle marihuanowymi nie będą podlegać amerykańskiemu zakazowi przemytu substancji kontrolowanych.

Amerykańska agencja celna i ochrony granic na razie twierdzi, że nie planuje zadawać żadnych szczegółowych pytań o marihuanę bez wyraźnej przyczyny.

Ostatnio zmieniany czwartek, 20 wrzesień 2018 16:12

Kanadyjska legenda rocka – Bryan Adams – przekonywał we wtorek członków parlamentarnej komisji do spraw dziedzictwa kulturowego, że artyści powinni mieć większą kontrolę nad owocami swojej twórczości. Piosenkarz opowiada się za wprowadzeniem poprawek do ustawy o prawach autorskich (Copywright Act), tak by artyści mieli więcej możliwości odzyskania praw do swoich tekstów i piosenek po tym, jak już sprzedadzą je jakiejś wytwórni. Adams podkreślał, że tak naprawdę chodzi o zmianę tylko jednego słowa w ustawie – to niby niewiele, ale dla artystów różnica będzie kolosalna.

Obecnie firmy, które nabyły prawa do prac muzyków, autorów, kompozytorów i innych twórców, zachowują je do 25 lat po śmierci artysty. Adams chce, by to wyłączne prawo było utrzymane przez 25 lat od momentu nabycia praw autorskich. Uważa, że to wystarczający czas, by firmy sowicie wzbogaciły się na twórczości artysty. W Stanach Zjednoczonych prawa autorskie pozostają własnością firm przez 35 lat po nabyciu. 58-letni Adams stwierdził, że w Kanadzie stać nas na lepsze przepisy. Powiedział, że to niewielki wysiłek ze strony parlamentu, który ułatwiłby życie artystom w pełnym wyzwań świecie. Mówi, że zmiana w prawie byłaby mu pomocna, ale przede wszystkim skorzystaliby na niej młodzi twórcy, którym często ledwo starcza na czynsz.

Komisja w ramach przeglądu Copywright Act rozważa różne modele wynagrodzenia artystów. Prowadzi przesłuchania, na które zaprasza zainteresowane strony i ekspertów. Adams pochwalił urzędy regulacyjne za wprowadzenie wymagań emisji utworów kanadyjskich artystów. Stwierdził, że w przeciwnym razie słuchalibyśmy tylko hitów zza południowej granicy, a żaden kanadyjski artysta nie miałby szansy na wybicie się.

Ostatnio zmieniany czwartek, 20 wrzesień 2018 11:21
Wszelkie prawa zastrzeżone @Goniec Inc.
Design © Newspaper Website Design Triton Pro. All rights reserved.