farolwebad1

Porady

Porady

piątek, 01 luty 2013 18:48

Opowieści z aresztu deportacyjnego: Anielica

Napisane przez

anielicaTak można by ją nazywać z dwóch powodów. Po pierwsze, miała na imię Angela. Po drugie, mogłaby pozować do obrazu anioła (anielicy?): jasna cera, blond włosy, niebieskie oczy, wzrost około 170 cm, szczupła, piękna owalna twarz, lat około 23. Maniery też niezłe, uprzejmy uśmiech, podziękowania za wszystko co dla niej ktokolwiek zrobił. Co było pewne, to to, że pochodziła z Ufy, miasta na Uralu.


Kiedy stawiła się w torontońskim porcie lotniczym z izraelskim paszportem, od razu została skierowana na pogłębione przesłuchanie do oficera imigracyjnego. Odbyło się ono za pośrednictwem tłumacza (telefonicznie), bo Angela po angielsku nie mówiła. Jak sama przyznała, znała trochę hebrajski, ale jej językiem ojczystym był rosyjski. Podała, że przebywała miesiąc w Izraelu, dokąd przybyła z Ukrainy. Zapisano więc, że jest z pochodzenia Ukrainką. Oficer imigracyjny mógł nie wiedzieć, że Ufa leży w Rosji, a nie na Ukrainie. Podała, że przybyła do Izraela, posługując się fałszywym izraelskim paszportem, tzn. paszport był autentyczny, tylko należał wcześniej do kogoś innego. Po krótkim pobycie w Izraelu przyleciała do Kanady, do którego to kraju chciała przylecieć od razu, aby tu prosić o prawo stałego pobytu, ale nie mogła, więc przyleciała tu z miesięcznym opóźnieniem.


Wobec braku autentycznych dokumentów Angela skierowana została do aresztu imigracyjnego. Tutaj odbyła się kolejna jej rozmowa z innym oficerem imigracyjnym. Znając jej wcześniejsze zeznanie, chciał pewne sprawy uściślić. Zapytał więc ją, którego kraju jest obywatelką. Oświadczyła, że Rosji. Potem zapytał, jaką trasą leciała z jej rodzinnej Ufy do Izraela. Tu zaczęło się pierwsze wyraźne plątanie. Najpierw oświadczyła, że poleciała samolotem do Kijowa. Ale zaraz sprostowała, że faktycznie, to pojechała tam pociągiem. Następnie zapytana została, czy przyleciała z Kijowa do Izraela. Zawahała się. Zaprzeczyła. Powiedziała, że z Kijowa pojechała pociągiem do innego miasta i stamtąd do Tel Awiwu. Oficer imigracyjny wyraził zdziwienie, że samoloty do Izraela mogą latać z tak nieznanego, małego miasta. Pozostawiła to bez komentarza. Później przyznała się komuś, że jeszcze przed przylotem do Izraela była we Frankfurcie. Kręcenia w jej zeznaniach było sporo.


Oficer imigracyjny zapytał ją, czy miała jakieś problemy z policją lub służbami imigracyjnymi Izraela. Zaprzeczyła. Powiedział więc jej, że wyśle jej zdjęcie i odciski palców do Izraela w celu sprawdzenia, czy nie było zastrzeżeń co do niej ze strony władz izraelskich. Przemilczała to. Z kolei drążył temat jej pobytu w Izraelu. Podejrzane dla niego było to, że jak przyznała, mówi po hebrajsku, a jednocześnie nie była Żydówką. Nieprawdopodobne było więc, że przebywała w Izraelu tylko jeden miesiąc. Zapytał też, czy ma swój rosyjski paszport. Oświadczyła, że jest on w jej domu rodzinnym w Ufie i że zadzwoni, aby przysłano jej ten paszport ekspresem wraz z dowodem osobistym i innymi dokumentami. Zapewniała, że dokumenty te dotrą do Toronto za tydzień. Powiedziała też, że jej adwokat będzie miał kopię jej paszportu tego samego dnia. Dziwne wydawało się, że osoba, która zapewniała wcześniej, że nie zna w Kanadzie nikogo, niemówiąca po angielsku, na drugi dzień po przybyciu tutaj już ma wynajętego adwokata. Oficer imigracyjny oświadczył jej, że bez oryginalnego paszportu nie będzie z nią rozmawiał o możliwości wyjścia z aresztu. Przyjęła to ze zrozumieniem.
Po jakimś czasie historia tej pięknej Rosjanki zaczęła się rozjaśniać. Faktycznie pochodziła z Ufy, największego miasta na Uralu. Ukończyła tam studia (jakiś instytut), ale z pracą było krucho, a faktycznie w ogóle nie mogła znaleźć żadnej pracy, nie mówiąc o pracy w wyuczonym zawodzie. Pochodziła ze średnio zamożnej rodziny, której pozycja się zdegradowała po zmianach ustrojowych w Rosji. Za mąż nie było wyjść za kogo. Jej koledzy ze studiów czy inni rówieśnicy też byli bezrobotni albo stali się gangsterami, a większość topiła smutki w alkoholu. Docierały jednak do Ufy wiadomości, że ładne Rosjanki robią kariery za granicą. Niektóre nawet przyjeżdżały na urlopy z przejawami zrobionych karier. Znaczna ich część raczej nie konkretyzowała odpowiedzi na pytanie, czym się zajmują za granicą.


Angela postanowiła pójść ich śladami. Wprawdzie matka jej to odradzała, ale i ją zdołała w końcu przekonać. Wysupłano ostatnie oszczędności na podróż, w tym na zakup fałszywego paszportu rosyjskiego, z którego wynikało, że jego posiadaczka ma pochodzenie żydowskie. Angela pojechała więc pociągiem do Kijowa, a stamtąd poleciała samolotem do Niemiec. Miała kontakt z pewną znajomą, która odebrała ją we Frankfurcie. Była ona bardzo miła, usłużna, obiecała załatwić Angeli pracę. Ale kiedy po kilku dniach doszło do konkretnej rozmowy, to okazało się, że dawna koleżanka z Ufy pracuje w miejscowym domu publicznym. Namawiała Angelę, aby zatrudniła się tam również, zapewniając o możliwości dobrego urządzenia się.
Angela wprawdzie już dawno straciła dziewictwo, ale była dla niej szokiem propozycja koleżanki. Odmówiła. Koleżanka tylko wzruszyła ramionami i niedwuznacznie nadmieniła, że nie może dalej służyć Angeli za niańkę. Angela poprosiła więc koleżankę, aby ta pomogła jej kupić, za resztę posiadanych pieniędzy, bilet lotniczy do Izraela. Po kilku dniach już lądowała w Tel Awiwie.


W tym mieście też miała kontakt z dawnych lat. Tym razem był to kolega ze studiów. Został przez nią uprzedzony o przylocie, odebrał ją z lotniska i zawiózł do swojego małego pokoiku, w którym mieszkał. Już tego samego wieczoru, po spożyciu sporej ilości alkoholu, zostali kochankami. Na drugi dzień poprosiła go o pomoc w urządzeniu się w Izraelu. Przyleciała tutaj, posługując się fałszywym paszportem. Nie miała problemu z wjazdem do tego kraju. Już na lotnisku wypełniła wniosek o umożliwienie jej pozostania w Izraelu, jako osobie pochodzenia żydowskiego. Tę sprawę miała więc jakby z głowy. Pozostawał problem utrzymania się.


Jej nowy kochanek od razu przeszedł do rzeczy. Oświadczył jej, że przez rok może korzystać z pomocy rządowej, ale później czeka ją raczej nędzna wegetacja, jeśli nie pomyśli dobrze, co robić. Zapytała go o radę. Najpierw trochę owijał sprawę w bawełnę, ale na konkretne pytania wyraźnie skonkretyzował swoją propozycję. Miał kontakty z właścicielem klubu striptizowego. Zaproponował Angeli, że ją poleci i że najprawdopodobniej, ze swoją urodą, znajdzie tam pracę. Angela najpierw odmówiła, ale po trzech nocach spędzonych z Alexem pozbyła się skrupułów.
Kolejnego wieczoru pojechali do wspomnianego klubu. Właścicielem okazał się Żyd rosyjski, który zatrudniał w swojej "stajni" głównie Rosjanki i Ukrainki. Po wstępnym oszacowaniu zaakceptował ją, stawiając warunki: będzie oddawała mu 50 proc. zarobionych od klientów pieniędzy, zakupi sobie odpowiednie stroje i sama nauczy się zawodu, w czym miał jej pomóc Alex. Z rozmowy zrozumiała też, że Alex był już wcześniej dostarczycielem "świeżego towaru" dla tego właściciela lokalu striptizowego.


Już tego samego wieczoru pozostali przez kilka godzin w lokalu i Angela obserwowała pilnie, jak pracują jej przyszłe koleżanki. Nie było to zachęcające, ale klamka już zapadła. Na drugi dzień jeździła z Alexem po sklepach specjalistycznych, zaopatrując się w niezbędne kuse stroje. Już tego samego wieczoru stawiła się do pracy. Właściciel chyba uprzedził niektórych stałych klientów, że ma nową, bo miała spore powodzenie. Rozbieranie się nie stanowiło najgorszego. Podpici klienci obmacywali ją dokładnie w ciemniejszych kątach lokalu. Sypali groszem, ale też wymagali. Jeszcze tego wieczoru i przez kilka następnych Angela broniła się przed dalszymi żądaniami klientów, ale zachęcona wyraźnie przez właściciela i przez Alexa, poszła w końcu na całość. Stała się po prostu prostytutką. Trwało to przez dwa lata.


Po roku Angela otrzymała paszportu izraelski, z danymi takimi samymi jakie widniały w jej fałszywym paszporcie rosyjskim. Pieniądze, jakie zarabiała, musiała dzielić nie tylko z właścicielem lokalu, ale również z Alexem, który w zasadzie nie pracował i skoncentrował się na jej ochronie. Dla niej pozostawało niewiele. Któregoś dnia zrozumiała, że tak dalej nie może żyć. Ukradkiem spakowała najniezbędniejsze rzeczy i pojechała taksówką na lotnisko. Tam kupiła bilet na samolot do Toronto. Słyszała z opowieści w swoim kręgu w Izraelu, że Kanada jest najbardziej tolerancyjna w przyjmowaniu nowych imigrantów.


Kiedy stawiła się w torontońskim porcie lotniczym, to podała część prawdy o swojej przeszłości. Wstydziła się swojego życiowego epizodu z Izraela. Chciała to wymazać, o tym zapomnieć, zacząć tu, w Kanadzie, nowe życie. Już wcześniej w Izraelu uzyskała telefon do adwokata żydowskiego pochodzenia mieszkającego w Toronto, który według tego, co mówiła jej osoba polecająca go, miał jej załatwić stały pobyt w Kanadzie. Faktycznie, obiecał jej udzielić pomocy, ale na wstępie pobrał tysiącdolarową gażę.
Kiedy nadszedł na jego adres paszport Angeli z Rosji, adwokat dostarczył go do aresztu imigracyjnego. Skontaktował się też z osobą, której dane Angela mu podała. Była to znajoma jej rodziców z dawnych lat, która posługując się pieniędzmi przekazanymi jej przez Angelę, zapłaciła kaucję za jej wypuszczenie z aresztu. Jaki był dalszy los Angeli w Kanadzie, trudno powiedzieć. Ale jedno było pewne. Miała w ręku (i nie tylko) zawód wyuczony w Izraelu, a bardzo atrakcyjny na rynku kanadyjskim.


Aleksander Łoś
Toronto

czwartek, 31 styczeń 2013 21:16

Imigracja: Nakaz opuszczenia Kanady

Napisane przez

Izabela EmbaloWielu emigrantów nie zdaje sobie sprawy z tego, że decyzja deportacyjna może zostać wydana bez poinformowania osoby otrzymującej nakaz. Zazwyczaj tak się dzieje w przypadku osób, które zgłosiły status azylanta w Kanadzie. Imigranci decyzjami deportacyjnymi są zaskoczeni. Niekiedy dowiadują się o nich po powrocie do kraju rodzimego, w ich kartotece pojawił się nie tylko nakaz deportacyjny DEPORTATION ORDER (mimo że dobrowolnie opuścili Kanadę), posiadają także dożywotni zakaz powrotu do Kanady.


Dlaczego tak się dzieje? Otóż każda osoba zgłaszająca status uchodźcy (refugee) musi, rozpoczynając sprawę, podpisać zgodę na własną deportację. W stercie różnych dokumentów podanych imigrantowi do podpisania podczas rozpoczęcia sprawy jest biała karteczka, którą wielu podpisuje, nie mając świadomości, co na niej widnieje i jakie są prawne konsekwencje. Zazwyczaj imigrant nie zna na tyle angielskiego, a nawet jeśli zna, trudno coś z dokumentu zrozumieć, gdyż widnieją tam paragrafy kanadyjskiego Kodeksu prawa imigracyjnego i żeby tak naprawdę zrozumieć zawartość "białej karteczki", trzeba raczej być znawcą prawa. Nie wszyscy też adwokaci czy konsultanci dokładnie wyjaśniają swoim klientom, jakie są procedury i dlaczego ich klienci muszą podpisać w początkowej fazie różne dokumenty. Z dokumentem "zawieszonej deportacji" imigrant otrzymuje także inne dokumenty, takie jak kartę ubezpieczenia medycznego czy dokument tożsamości azylanta.


Niektóre agencje pomagające imigrantom bezpłatnie, także nie potrafią odpowiednio zinterpretować i wyjaśnić swoim klientom konsekwencji prawnych niektórych procedur, nie dlatego, że nie chcą pomóc zgłaszającym się tam osobom, ale zwyczajnie dlatego, że pracownicy tych agencji, jak podejrzewam, nie są dokładnie szkoleni w zakresie prawa imigracyjnego i opierają się jedynie na instrukcjach dołączonych do aplikacji. Spotkałam ostatnio kilka klientek, którym zalecono w takich właśnie agencjach złożenie podania o azyl, co obecnie stawia te kobiety w bardzo trudnej prawnie sytuacji deportacyjnej.


W przypadku przegranej sprawy, a zazwyczaj takiego wyniku może się spodziewać osoba z polskim paszportem Unii Europejskiej, należy opuścić Kanadę w czasie 30 dni. Przedłużanie spraw, odraczanie deportacji, składanie następnych podań w rezultacie może być przyczyną wydania zaocznego nakazu deportacyjnego i dożywotniego zakazu powrotu do Kanady bez poinformowania imigranta. Dopiero po powrocie, składając podanie na przykład o wizę pracowniczą czy pobyt stały, nawet posiadając małżonka-sponsora w Kanadzie, osoba dowiaduje się o tym.
Na szczęście prawo pozwala osobie z dożywotnim zakazem powrotu ubiegać się o specjalne zezwolenie na ponowny wjazd, należy jednak odpowiednio uargumentować wniosek, na przykład łączeniem rodzin. Zwykła wizyta turystyczna w celu obejrzenia wodospadu Niagara zazwyczaj nie jest wystarczającym powodem.

 

mgr Izabela Embalo
Licencjonowany doradca prawa
imigracyjnego, licencja 506496
Notariusz-Commissioner of Oath
OSOBY ZAINTERESOWANE IMIGRACJĄ LUB WIZAMI PROSIMY O KONTAKT:
tel. 416 515 2022, Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Świadczymy niedrogie usługi notarialne.
Nowa druga lokalizacja na granicy Mississaugi i Brampton
www.emigracjakanada.net

piątek, 25 styczeń 2013 23:11

Twój dom: Rozbudowy

Napisane przez

maciekczaplinskiDziś mam pytanie dotyczące rozbudowy domów. Czy każdy dom można rozbudować?


Odpowiadając krótko na powyższe pytanie i nie biorąc pod uwagę opłacalności – musimy ograniczyć się do dwóch aspektów.
Pierwszym pytaniem, na które musimy sobie odpowiedzieć, to czy rozbudowa jest możliwa pod względem technicznym? Drugie pytanie, to czy jest ona możliwa pod względem przepisów urbanistycznych?
W praktyce jeśli dom nie jest kompletną ruiną i ma właściwe fundamenty, nadaje się do rozbudowy. Na przykład typowy dom parterowy z pełnej cegły z pełnej wysokości piwnicą z bloczków betonowych bez problemu utrzyma dobudowę drugiego piętra. Jest to typ domu, który doskonale nadaje się do rozbudowy i najczęściej jest rozbudowywany. Jeśli natomiast kupią Państwo dom parterowy z bardzo niską piwnicą nazywaną "crowl space", to bardziej opłaca się go zburzyć niż rozbudowywać.


Addition (dobudowa), może być zrobiona w praktyce do każdego domu, jeśli nie ma ograniczeń urbanistycznych. Każde miasto ma własne przepisy urbanistyczne (zoning by-laws), które narzucają między innymi maksymalną wysokość domu, jego maksymalną wielkość, odległości do granicy. Czasami przepisy ulegają zmianom i zwykle narzucają więcej ograniczeń. Niektóre domy wybudowane 40-50 lat temu, nie mogłyby być wybudowane dziś, gdyż przepisy urbanistyczne uległy zmianom. Są one tolerowane jako tak zwane "existing not conforming".


Wiele istniejących domów jest już w chwili budowy tak projektowanych, że nie ma miejsca na ich rozbudowę bez naruszenia przepisów. Głównie dotyczy to domów nowszych. Zresztą bardzo rzadko ktokolwiek rozbudowuje nowy dom na typowym osiedlu. Jeśli już, to najczęściej będzie to solarium. Na marginesie warto dodać, że domy budowane w Kanadzie w systemie wood frame są niezwykle podatne na przeróbki. Jest to ich ogromna zaleta. Dobrze wybudowany dom będzie bardzo solidny i ciepły w odróżnieniu od tradycyjnych systemów.
Jak wspomniałem wcześniej – pod względem technicznym można rozbudować praktycznie każdy dom, natomiast główne ograniczenia mogą wynikać z przepisów urbanistycznych i oczywiście samej działki budowlanej. W starszych dzielnicach, szczególnie tam, gdzie mamy do czynienia z dużymi działkami oraz domami parterowymi, na ogół nie ma problemów z przepisami urbanistycznymi. Oczywiście jeśli ktoś koniecznie musi rozbudować dom, ale plany nie mieściłyby się w ramach przepisów – jest szansa na drobne odstępstwo od przepisów. Można złożyć podanie na tak zwany "minor variance" do Committee Of Adjustment. Reasumując – wiele domów można rozbudować – przy czym radziłbym pamiętać o opłacalności ze względu na lokalizację.

No właśnie, powiedz o opłacalności rozbudów domów. W jakich okolicach i na jakich domach można zarobić najlepiej?


Jak wspomniałem poprzednio, lokalizacja jest najważniejsza. Im lepsza lokalizacja, tym większa szansa na sukces. Niestety, z lokalizacją wiąże się cena zakupu. Im lepsza okolica, tym wyższa cena zakupu, co niestety często powoduje, że wielu inwestorów idzie na kompromis i w gruncie rzeczy znacznie zwiększa ryzyko niepowodzenia. Lokalizacja jest jednym z tych składników całego procesu wyboru domu, którego nie da się oszukać.
Okolice warte inwestowania są znane dla tych, którzy siedzą w temacie. W Mississaudze będzie to Lorne Park, Mineola, Gordon Woods. Wystarczy przejechać się po niektórych ulicach, by zobaczyć, jak bardzo aktywny jest tam rynek. Bardzo ładne i duże domy powstają jak grzyby po deszczu i, jak się okazuje, nie brakuje chętnych do zakupów domów, które po zakończeniu budowy sprzedają się znacznie powyżej miliona dolarów. I pomimo że w dzisiejszych czasach, by kupić w tej okolicy dobrą działkę, musimy liczyć się z inwestycją zaczynającą się na poziomie 700.000 dol., to ciągle są tu znaczne możliwości manewru zarobkowego.


Dlaczego warto inwestować w taki typ inwestycji – czyli domy? Otóż przyrost wartości na domu, w którym się mieszka, zasadniczo nie ulega opodatkowaniu. Jest również stosunkowo łatwo zainwestować w budowany dom tak zwaną luźną gotówkę – którą jest dziś coraz trudniej wpłacić do banku, gdzie zresztą nie przynosi dużego pożytku. Dla wielu biznesów, w których "cash is the king" – jest to najlepszy sposób zalegalizowania gotówki. Wielu ludzi biznesu buduje ogromne domy po to, by w końcowym efekcie uniknąć wielu podatków.
Wracając do pytania, największy zarobek jest zwykle na droższych domach, ale niestety też wiąże się to z największymi nakładami finansowymi. Czasami warto zrobić taką inwestycję w kilka osób, łącząc finanse oraz umiejętności. Wielokrotnie pomagaliśmy niektórym kontraktorom zorganizować takie projekty z bardzo dobrym skutkiem. Myślę, że jest to wręcz nasza specjalność i bardzo chętnie angażujemy się w takie projekty.
Dla tych, których nie stać na dużą inwestycję, są inne możliwości i inne miejsca. Południowe Etobicoke jest jednym z takich miejsc. Popularną formą w tej dzielnicy jest dobudowywanie drugiego piętra. Prosta, szybka i efektywna inwestycja. W tej sytuacji najbardziej poszukiwanym byłby dom parterowy, tak zwany bungalow, na dobrej działce. Nie zawsze buduje się dom na sprzedaż. Jest to też znakomita inwestycja na przyszłość i często jedyny sposób, by zamieszkać w domu z "marzeń".


Dla wszystkich zainteresowanych budową własnego domu – ważna informacja. Możemy pomóc od projektu do budowy, ale tylko w przypadku kilku projektów rocznie, dlatego zainteresowani słuchacze nie powinni zwlekać z kontaktem z nami.
Na zakończenie jeszcze jedna uwaga. To, że wielu Kanadyjczyków zaczyna od kupna małego domu, by z czasem mieć coraz większy i droższy dom – jest od lat jednym z najpewniejszych zabezpieczeń na emeryturę. Jak wspomniałem, pieniądze ze sprzedaży tak zwanej "prime residence" są zasadniczo wolne od podatku.


Maciek Czapliński
Mississauga

905-278-0007

piątek, 25 styczeń 2013 22:48

Twoje pieniądze, Kto zgarnął kasę

Napisane przez

jacekWiększość z nas starannie i pilnie zabiega o wzrost dochodów, gospodaruje zarobionymi pieniędzmi jak potrafi najlepiej, usilnie unika zbędnych wydatków – a i tak w kasie zostaje mniej niż można by się spodziewać. Gdzie wyciekają nasze pieniądze?


Z wielu odpowiedzi, jakie na to pytanie udzieli każdy fachowy doradca finansowy, warto też zwrócić uwagę na jedną, pozornie tę, na którą mamy niewielki wpływ. Wbrew pozorom jakiś wpływ mamy – szczególnie, gdy podobnie myśleć zaczną setki lub tysiące z nas, a nie jednostki.
Mam oczywiście na myśli wydatki czynione z naszych pieniędzy przez władze kraju, prowincji i miasta. Warto zastanowić się – i zapamiętać do czasu kolejnych wyborów! – jakie skutki mają podejmowane bez większego zastanowienia się decyzje, lub też decyzja o niepodjęciu decyzji w ogóle. Warto na przykład wziąć do ręki kalkulator i policzyć, ile to nas kosztowała decyzja utrzymania przy władzy Partii Liberalnej i rządu premiera Daltona McGuinty'ego w okresie ostatniej dekady. Całość rozliczenia jest dość skomplikowana i przekracza wymiary krótkiego felietonu. Skoncentrujmy się więc na jednym, najbardziej bolesnym aspekcie – energii elektrycznej.


Podstawowym "osiągnięciem" rządów premiera McGuinty'ego było wprowadzenie Green Energy and Economy Act (GEEC), czyli ustawy otwierającej drzwi dla zakupów energii przez OPA od producentów opierających swą działalność na tzw. zielonych źródłach. Z ideologicznych powodów rząd postanowił płacić za tę energię drożej, niż ją następnie sprzedawał konsumentom. Na rozkaz premiera i ministra energetyki, kupowano energię, inwestowano w nowe technologie i zamykano siłownie opalane węglem. Inwestycje kapitałowe sięgnęły ok. 18 miliardów dolarów, co przy 25-letniej amortyzacji oznacza wydatek około 150 dolarów rocznie na każdego podatnika.


Koszty kapitałowe to jednak drobiazg. Nakazem premiera, energia generowana przez siłownie słoneczne i wiatrowe ma pierwszeństwo przy zakupie dla sieci energetycznej prowincji. Oczywiście – po deklaratywnie ustalonych zawyżonych cenach. Netto koszt dla podatnika – 4 miliardy dolarów rocznie. Tego już nie da się amortyzować, więc w przeliczeniu na pojedynczego podatnika wypada 1530 dolarów rocznie.
To nie są dane wyssane z palca. Cytowane tu liczby pochodzą z danych Ontario Power Authority, Ontario Energy Board i Ministerstwa Energetyki Ontario. Kalkulacje przeprowadził zaś specjalista dziennika "National Post" Richard Johnson.


Aby było jeszcze śmieszniej, wszystkie powyższe wydatki obłożone są oczywiście zharmonizowanym podatkiem od sprzedaży HST. To znaczy – rząd podejmuje arbitralne decyzje, marnotrawi pieniądze, a następnie na zawyżoną cenę energii nakłada zawyżony podatek. Gdyby działo się to na wolnym rynku finansowym, zaraz mielibyśmy do czynienia z demonstracjami oburzonych "sprawiedliwych", żądających ukarania chciwych oszustów z Bay St., Wall St. czy Threadneedle St.


A panu premierowi uchodzi na sucho wyciąganie z kieszeni przeciętnego płatnika podatków w Ontario okrągłej sumy 2055 dolarów rocznie, czyli nieco ponad 170 dolarów każdego miesiąca. A jest to – przypominam – tylko analiza dorobku liberałów w jednym zakresie energetyki.
Wystarczy, jako wytłumaczenie, gdzie się podziały nasze pieniądze za ostatnie dziesięć lat.

piątek, 25 styczeń 2013 22:41

Częściowy sukces

Napisane przez

aresztimigracyjnyNielegalni imigranci to głównie osoby, które uciekają przed biedą ze swoich rodzinnych krajów, do krajów bardziej zamożnych. Carlos i Anzelmo urodzili się na jednej z karaibskich wysp, w kraju hiszpańskojęzycznym, a ich przodkowie to byli koloniści hiszpańscy. Nie wymieszali oni krwi ani z czarnoskórymi, ani z czerwonoskórymi, tak więc obaj nasi bohaterowie byli czystej krwi białymi. Obaj okołodwudziestopięcioletni, średniego wzrostu, raczej szczupli. W kraju swojego pochodzenia pokończyli szkoły średnie, zaczęli jakieś prace, które dawały możliwość przetrwania, ale nic więcej.
Ich wyspiarski kraj stawał się coraz bardziej atrakcyjny dla turystów z Kanady i Stanów Zjednoczonych. Spędzali oni tam tydzień lub dwa urlopu, bawiąc się szampańsko, a nawet zaczęli kupować co atrakcyjniejsze tereny na hotele, pensjonaty i prywatne domy. To wszystko aż kłuło w oczy miejscowych, którzy zostali zepchnięci do ról usługowych dla tych bogaczy z kontynentu.


Obaj młodzi mężczyźni, nie znając się wzajemnie, mniej więcej w tym samym czasie przybyli do Kanady. Podali się za uciekinierów politycznych. Wprawdzie w ich kraju rodzinnym nie było jakichś gwałtownych konfliktów plemiennych, rasowych lub religijnych, ale papier wszystko przyjmie. Zostali wypuszczeni na lotnisku torontońskim z urzędu imigracyjnego z poleceniem kontaktowania się z władzami imigracyjnymi, które wszczęły formalne postępowanie w ich sprawie. Ale ci młodzi ludzie wiedzieli swoje. Ani myśleli kontaktować się z władzami, które w każdej chwili mogły ich wydalić z Kanady. A oni wszak tu przybyli, aby zarobić trochę grosza na dalsze życie.


Poznali się na budowie, gdzie obaj byli zatrudnieni. Właściciel oczywiście wiedział, że są "nielegalni", i z tym wiązało się ich niższe wynagrodzenie. Ale nie narzekali. Było to ciągle dużo więcej niż w ich rodzinnym kraju. Nawet po opłaceniu kosztów utrzymania, mieli możliwość coś tam odłożyć. Po trzech latach niezakłóconego pobytu w Kanadzie przyszedł ten feralny dzień. Zostali aresztowani na budowie i zawiezieni do aresztu imigracyjnego.
Początkowo jeszcze myśleli o walce o wyjście na wolność za kaucją. Ale kiedy dwie próby się nie powiodły, zaczęli przemyśliwać o innej możliwości. Ale nie wybiegajmy za szybko do przodu. W czasie swojego pobytu w areszcie poznali wielu osobników z podobnymi do ich życiorysami. Po kilku tygodniach weszli w bliższy kontakt z węgierskim Cyganem.


Teraz prześledźmy jego drogę do tego "gościnnego" domu rządowego. Był on w podobnym wieku jak jego nowo poznani koledzy i przez niemal taki sam czas przebywał w Kanadzie. Poznali więc wszyscy trzej język angielski na tyle dobrze, że potrafili się dobrze porozumieć. Stephen pochodził z małego miasteczka na Węgrzech. Edukację zakończył na obowiązkowej szkole podstawowej. Był zdolny, a więc mógł się kształcić dalej, ale przynależność plemienna gnała go za życiem łatwiejszym. Skorzystał on faktu tej przynależności, aby przedstawić oficerowi imigracyjnemu w porcie torontońskim tragiczny obraz prześladowań jego pobratymców na Węgrzech. Sam też się podał za ofiarę tych prześladowań, wyciągając jakieś zmyślone przykłady. Nawet okazał jakąś szramę po ranie zadanej nożem. Nie podał oczywiście, że został zraniony w czasie burdy wywołanej przez członków gangu cygańskiego, do którego należał. Podobnie jak jego koledzy został wypuszczony na lotnisku na teren Kanady i wsiąkł w podziemie. Pędził w Kanadzie życie prawdziwie cygańskie. A wiadomo, Cygan nie orze, nie sieje, ale zbiera. Przefarbował włosy na jasnoblond, zaplótł na wzór murzyński w długie strąki, które wiązał na karku w duży węzeł. Aresztowany został zupełnie przypadkowo przez patrol policyjny i odstawiony do aresztu imigracyjnego.


Trzej "muszkieterowie", kiedy podjęli decyzję o ucieczce, zaczęli badać stan zabezpieczenia budynku, jak również działania strażników. Stwierdzili, że najlepsza droga ucieczki prowadzi przez okno wychodzące na plac przed aresztem. Wprawdzie ich pokoje mieściły się na drugim piętrze, ale już na wstępie postanowili wykorzystać do spuszczenia się na dół powiązane prześcieradła.
Problemem było otwarcie okna. Stwierdzili, że najpierw trzeba wykręcić śruby mocujące pierwszą, plastikową szybę. Śruby miały specjalne łebki, tak więc nie można ich były otworzyć zwykłym śrubokrętem. Carlos postanawia zdobyć narzędzie do odkręcania tych śrub. Zgłasza strażnikowi, że chce obciąć włosy. Zostaje sprowadzony do izolatki i dostarczony mu zostaje sprzęt fryzjerski, w tym dwie pary nożyczek. Po zakończeniu strzyżenia Carlos oddaje sprzęt, ale sprytnie ukrywa w rękawie jedną parę nożyczek. Szpice tych nożyczek posłużą mu do wykręcenia śrub.
Zabrało mu to dwa tygodnie. Musiał być ostrożny. Po wykręceniu każdej śruby zaczął robić z silikonu, którym były obramowane szyby, jakby imitacje główek śrub. Mocował je w miejsca wykręcanych. Tak więc, kiedy strażnicy rutynowo kontrolowali stan zabezpieczenia okien, nie stwierdzili, aby brakowało śrub. W dniu ucieczki Carlos, który był głównym planistą całej tej akcji, wyjął plastikową szybę z obramowującego ją silikonu i ukrył pod materacem.


Na dany sygnał dwaj pozostali konspiratorzy wbiegli do pokoju Carlosa. Po drodze Stephen wyrwał telefon tak, aby strażnik nie mógł szybko powiadomić o ich ucieczce innych strażników. Zamknęli drzwi i zabarykadowali je ciężkim biurkiem-szafką, na której stał telewizor. Jeden z aresztantów krzyknął do strażnika, że ktoś ucieka. Kiedy strażnik nadbiegł, to nie mógł otworzyć zabarykadowanych drzwi, nie mógł też szybko powiadomić o ucieczce swoich zwierzchników. Uciekinierzy to skrupulatnie wykorzystali.
Nogami drewnianego krzesła wybili dwie szyby w oknie, z którego wyjęta została wcześniej pierwsza szyba plastikowa. Przywiązali linę z prześcieradeł do nogi stołu, przeciskali się przez okno, w którym ciągle tkwiły resztki szkła, i spuszczali się na dół. Najpierw przechodził Anzelmo i rozorał sobie szyję na dziesięć centymetrów. Stephen rozorał sobie rękę, ale płytko. Wychodzący ostatni Carols doznał tylko drobny podrapań przedramienia. Na dole przeskoczyli niewysoki, drewniany płot.


Na parkingu czekał na nich otwarty samochód Carlosa z kluczykami w stacyjce. Podstawił go kolega Carlosa i sam zniknął, nie chcąc mieć z tą sprawą więcej nic do czynienia. Samochód prowadził Carlos. Dwaj pozostali zawiązywali broczące krwią rany. Odjechali kilka kilometrów i udali się do znanego im baru, gdzie cały wieczór sowicie zakrapiali swój sukces. Potem pojechali na "melinę", do jednego z kolegów Carlosa. Na drugi dzień odłączył od nich Stephen, który oświadczył, że znika z Toronto i udaje się do swoich współziomków do Vancouveru.
Carlos postanowił odzyskać dwa tysiące dolarów, które winien był im ich były pracodawca. Zadzwonił do niego. Ten był zdziwiony, że Carlos jest na wolności, bo wiedział o jego aresztowaniu. Carlos poprosił go, aby zapłacił mu należność za jego i Anzelma pracę na dwa tygodnie przed aresztowaniem. Pracodawca (pochodzący z Południowej Ameryki) najpierw coś kręcił, ale na nalegania i żądania Carlosa zgodził się z nim spotkać w znanej obu kawiarni na drugi dzień.


Carlos przybył tam o umówionej porze, zamówił kawę i czekał. Niedługo. Po pięciu minutach z sąsiedniego stolika podniosły się dwa osiłki, przedstawili się jako oficerowie imigracyjni, chwycili Carlosa pod ręce, wyprowadzili z lokalu, założyli mu kajdanki i zawieźli go do więzienia. Dla Carlosa było oczywiste, że wydał go jego były pracodawca.
Jako uciekinier z aresztu imigracyjnego nie kwalifikował się już do powrotu do tego, nie dość dobrze zabezpieczonego przed ucieczką miejsca.
W więzieniu oficerowie imigracyjni starali się wyciągnąć od Carlosa maksimum informacji o planowaniu i realizacji ucieczki. Szczególnie zależało im na ustaleniu, jak wykręcił śruby. Do końca nie przyznał się do posiadania nożyczek. Dopiero po kilku dniach w areszcie stwierdzono ich brak i sprawa narzędzia, którym wykręcono śruby, stała się jasna.


Oficerowie imigracyjni starali się też wyciągnąć od Carlosa informację, gdzie przebywają dwaj pozostali uciekinierzy. Nie podał im tego, choć dokładnie wiedział, gdzie przebywa Anzelmo. Nie pozwalano mu kontaktować się telefonicznie ze światem zewnętrznym. Tak więc nie wiedział, w jakim stanie jest jego kolega. Dopiero na lotnisku, w czasie eskortowanie go do samolotu, zdołał się do niego dodzwonić i dowiedział się, że rana się nie goi, ale że Anzelmo boi się udać do jakiegokolwiek lekarza. Tak więc wylatywał z Kanady z dużym niepokojem o dalszy los kolegi.
Wielka ucieczka, oczywiście na skalę aresztu imigracyjnego, zakończyła się więc częściowym sukcesem, albo, zależnie jak kto na to patrzy, częściowym fiaskiem.


Aleksander Łoś
Toronto

Ostatnio zmieniany piątek, 25 styczeń 2013 22:45
piątek, 25 styczeń 2013 19:55

Imigracja: Rozczarowani Kanadą

Napisane przez

kenneyroboczy

Minister imigracji Jason Kenney reklamuje nowy program imigracyjny


Coraz głośniej w polonijnych mediach o tym, że Kanada zaprasza Polaków i jak bardzo brakuje siły roboczej w Kanadzie. W zeszłym tygodniu skontaktowali się ze mną Polacy, którzy z Irlandii zostali zwerbowani do pracy w Kanadzie. Byli bardzo niezadowoleni, pracodawca nie wywiązał się ze wszystkiego, co obiecał. Nasi rodacy znaleźli się w odległym, zimnym zakątku Alberty, ale praca raz jest, a raz jej nie ma, bo pracodawca dostaje zlecenia od różnych klientów...

Kanada okazała się nie mlekiem i miodem płynąca, ale śnieżna, szara, a pensja praktycznie idzie wyłącznie na utrzymanie, bo praca raz jest, raz jej nie ma.


To nie jeden przykład Polaków, którzy rozczarowani rzeczywistością zatrudnienia w bogatej Kanadzie inaczej sobie to wszystko wyobrażali. Pracę zdobyli przez targi pracy w Europie.
Podobne skargi otrzymałam od kierowców ciężarówek. Pracę otrzymali w Kanadzie nie od razu, gdyż najpierw w ciągu 90 dni musieli zdać testy dla kierowców i uzyskać uprawnienia. Później najcięższe trasy i ładunki, a najgorsze jest to, że pomimo wielu miesięcy pracy pracodawca nic nie wspomina o załatwianiu formalności pobytu stałego. Nie każda sytuacja wymaga, by pracodawca "sponsorował" na pobyt stały, nie mam zamiaru wprowadzać niektórych osób w błąd, piszę tu o jednym z możliwych imigracyjnych scenariuszy, kiedy pracownicy zagraniczni mogą ubiegać się o pobyt w ramach programów prowincyjnych z pomocą pracodawców sprowadzających na kontrakt stałej pracy.

Nie mam także intencji zniechęcać do imigracji do Kanady czy przyjazdu na kontrakt pracy. Kanada jest krajem o wielu perspektywach, stabilnym i silnym ekonomicznie i dla wielu imigrantów oraz dla ich dzieci stanowi wielką szansę na poprawę życia. Jednak zanim podejmie się jakąś decyzję, należy dobrze ją przemyśleć, sprawdzić inne możliwości, jeśli przybywa się na kontrakt pracy, warto zasięgnąć drugiej opinii, dobrze zapoznać się z kontraktem, by zapewnić sobie i swojej rodzinie zalegalizowanie pobytu stałego. Dzieje się niekiedy tak, że imigranci pozostawiają stałą pracę za granicą, na przykład w Anglii czy Irlandii, przyjeżdżają do Kanady na kontrakt na rok lub dwa, nie mogą uzyskać stałej rezydencji, a także już później do Europy nie mają do czego wracać. Zrezygnowali z zatrudnienia, wyzbyli się mieszkań, domów, samochodów... i tylko po to, by stanąć w sytuacji nawet pozostania bez dokumentów w Kanadzie, a co się z tym wiąże – prawa do pracy, szkoły, opieki medycznej lub socjalnej.
Warto też od początku wynegocjować z pracodawcą, by zobowiązał się do dalszych prawnych kroków zalegalizowania na stałe swoich pracowników, o ile jest taka szansa.


mgr Izabela EmbaloIzabela Embalo
Licencjonowany doradca prawa
imigracyjnego, licencja 506496
Notariusz-Commissioner of Oath
OSOBY ZAINTERESOWANE IMIGRACJĄ LUB WIZAMI PROSIMY O KONTAKT:
tel. 416 515 2022, Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Świadczymy niedrogie usługi notarialne.
Nowa druga lokalizacja na granicy Mississaugi i Brampton
www.emigracjakanada.net

Ostatnio zmieniany piątek, 25 styczeń 2013 20:04

Przedstawiam Państwu kolejny artykuł z cyklu "Powroty". Do tej pory w jego ramach ukazały się następujące artykuły: "Obywatelstwo polskie dla dzieci urodzonych w Kanadzie", "Polskie dokumenty tożsamości", "Rozwód w Kanadzie i jego skutki prawne w Polsce", "Jak nabyć spadek w Polsce – zasady dziedziczenia", "Zachowek – ochrona osób najbliższych przed pominięciem w testamencie", "Jak nabyć własność nieruchomości w Polsce, nie będąc jej właścicielem – instytucja zasiedzenia", "Podział majątku małżonków po rozwodzie – według prawa polskiego", "Testament w Polsce – jak sporządzić ważny dokument", "Ustalenie ojcostwa dziecka – według prawa polskiego", "Obowiązek alimentacyjny wobec dziecka – według prawa polskiego", "Darowizna w Polsce – czyli jak skutecznie przekazać majątek najbliższym za życia", "Dział spadku – według prawa polskiego", "Podatek od spadków i darowizn w Polsce", "Obowiązki alimentacyjne między byłymi małżonkami", "Kontakty z dzieckiem po rozwodzie według prawa polskiego", "Zapis windykacyjny – nowy sposób rozporządzania majątkiem po śmierci", "Sposoby uniknięcia zapłaty zachowku – w świetle polskiego prawa spadkowego", "Odrzucenie spadku jako sposób na uniknięcie długów spadkowych", "Konto bankowe w Polsce – co się z nim dzieje po naszej śmierci?", "Intercyza w Polsce jako sposób na uniknięcie długów współmałżonka", "Spadek po dalekim krewnym – skutki podatkowe" oraz "Bezpieczne przedświąteczne zakupy i inwestycje w Polsce – zanim podpiszesz, czytaj umowy!!!".

 


Skrzypek-PaliwodaW dzisiejszym artykule omówię bardzo ważną kwestię korzystania z prywatnego majątku dziecka położonego w Polsce. Dotyczy to majątku podarowanego lub odziedziczonego przez niepełnoletnie dziecko. Rodzice dziecka nie mogą bowiem samodzielnie podejmować działań przekraczających czynności zwykłego zarządu, np. nie mogą sprzedać należących do niego nieruchomości.
Na czynności takie muszą bezwzględnie otrzymać zgodę sądu opiekuńczego, który bierze pod uwagę zabezpieczenie interesów dziecka, a nie doraźne potrzeby jego rodziców.


Czysty dochód z majątku dziecka (przychody – koszty związane z jego uzyskaniem) powinien być przeznaczany na utrzymanie i wychowanie dziecka oraz jego rodzeństwa, które wychowuje się razem z nim. Gdy dochód wystarczy na pokrycie wszelkich potrzeb dziecka i jego rodzeństwa, nadwyżka może być przeznaczana na inne uzasadnione potrzeby rodziny (jest to tzw. zasada równej stopy życiowej rodziny).
Rodzice mogą zostać wyłączeni z zarządu podarowanym majątkiem, gdy spadkodawca uczyni takie zastrzeżenie w testamencie lub umowie darowizny.
Spadkodawca lub darczyńca mogą wyznaczyć do sprawowania pieczy nad majątkiem wybranego przez siebie zarządcę.
Gdy nie zostanie wskazana konkretna osoba, sąd opiekuńczy wyznacza kuratora. Zarówno zarządca, jak i kurator podlegają nadzorowi sądu i mogą zostać zmienieni, gdy będą nieprawidłowo wykonywać swoje obowiązki.


Gdy dziecko pozostaje pod władzą rodzicielską obojga rodziców, każde z nich może samodzielnie działać jako przedstawiciel ustawowy dziecka. Rodzice nie mogą jednak reprezentować dziecka, gdy dokonywane przez nich czynności mogłyby doprowadzić do konfliktu interesów (np. przy przenoszeniu majątku między podlegającymi ich opiece dziećmi, lub przy czynnościach między rodzicami a dzieckiem). W takiej sytuacji dziecko reprezentowane jest przez kuratora ustanowionego przez sąd opiekuńczy.
Miernikiem czynności przekraczającej zwykły zarząd jest ciężar gatunkowy dokonywanej czynności, jej skutków w sferze majątku dziecka, wartości przedmiotu danej czynności oraz szeroko pojęte dobro dziecka i ochrona jego interesów życiowych. Konsekwencją dokonania czynności bez wymaganej zgody sądu jest nieważność danej czynności. Za taką czynność można uznać np. sprzedaż nieruchomości, wypłatę większej ilości gotówki do rąk matki, dokonywanie podziału majątku spółki.


Zezwolenia na dokonanie takiej czynności udziela sąd opiekuńczy na wniosek jednego z rodziców, po wysłuchaniu drugiego. Postanowienie sądu staje się skuteczne z chwilą uprawomocnienia i nie może być zmienione lub uchylone, gdy na jego podstawie powstały skutki wobec osób trzecich.
Gdy istnieje obawa, iż rodzice mogą roztrwonić majątek dziecka, sąd opiekuńczy ma prawo domagać się, aby sporządzili oni spis rzeczy należących do dziecka (tzw. inwentarz majątku dziecka). Obejmuje on spis wszystkich rzeczy należących do dziecka wraz z podaniem ich wartości.
Na polecenie sądu rodzice muszą informować sąd – we wskazanych okresach np. miesięcznych lub rocznych – o stanie tego majątku, np. o nabyciu kolejnych wartościowych przedmiotów.


Sąd może też wyznaczyć roczne limity sumy rozporządzeń dot. ruchomości, pieniędzy, które nie wymagają zgody sądu. Po ustaniu zarządu rodziców nad majątkiem dziecka (np. po ukończeniu przez niego 18 lat) rodzic musi oddać dziecku majątek, którym zarządzał. Na żądanie dziecka, zgłoszone w ciągu roku od przejęcia majątku, rodzic musi złożyć rachunek z wykonywanego przez siebie zarządu.
W przypadku gdy dziecko znajduje się pod władzą rodzicielską obojga rodziców, zarząd majątkiem wykonują oboje rodzice. Zarząd ten musi być wykonywany z należytą starannością i dbałością o interesy dziecka.
Rodzice muszą podjąć wszelkie czynności, które mają na celu utrzymanie majątku w należytym stanie technicznym, np. remonty, lecz także mają dążyć do jego pomnożenia np. poprzez wynajęcie mieszkania, umieszczenie pieniędzy na lokatach bankowych. Zarząd rodziców nie dotyczy jednak zarobków uzyskiwanych samodzielnie przez dziecko (dot. to dzieci, które ukończyły 13 lat) i przedmiotów oddanych mu do samodzielnego użytku, np. rower, zabawka.


Rodzice mogą samodzielnie dysponować majątkiem dziecka tylko w zakresie zwykłego zarządu, np. prowadzenie gospodarstwa rolnego, nieodpłatne nabycie rzeczy w ramach przyjęcia darowizny (nieobciążonej długami). Sprawowanie zarządu nad majątkiem dziecka podlega kontroli sądu opiekuńczego. Sąd rozstrzyga również spory między rodzicami w zakresie majątku dziecka i sposobów jego zarządu.
Pismo w tej sprawie należy skierować do sądu opiekuńczego miejsca zamieszkania osoby, której ma dotyczyć (lub miejsca jej aktualnego pobytu). Rozstrzygnięcie o istotnych sprawach dziecka jest możliwe dopiero po wysłuchaniu obojga rodziców. Jest to obowiązek sądu, ale może on od niego odstąpić, gdy wysłuchanie obojga rodziców byłoby połączone z nadmiernymi trudnościami.
W przypadku jakichkolwiek wątpliwości lub trudności z przyjazdem do kraju polecam kontakt z polskim adwokatem, który zna polskie przepisy prawa i ułatwi uzyskanie oczekiwanego przez Państwa efektu.


Monika Skrzypek-Paliwoda
adwokat
reprezentująca w całym kraju sprawy
Polaków powracających do Ojczyzny,
prowadząca Kancelarię Adwokacką
w Polsce

piątek, 18 styczeń 2013 17:09

Twój dom: Opłaty związane z zakupem

Napisał

maciekczaplinskiTo takie trochę podstawowe informacje, ale czy mógłbyś przypomnieć nam wszystkim, z jakimi kosztami musimy liczyć się przy zakupie? Tymi, które ponosimy jednorazowo przy zakupie, i tymi comiesięcznymi.

Zacznijmy więc od tego, jakie są podstawowe koszty stałe.


Mortgage Payment – spłata pożyczki hipotecznej. Wysokość spłat miesięcznych zależna jest od wysokości pożyczki; od aktualnego oprocentowania oraz okresu spłaty pożyczki (amortyzacji). Istnieją specjalne tabele umożliwiające w łatwy sposób obliczenie wysokości spłat. Obrazują one, jaki jest koszt pożyczenia 1000 dol. miesięcznie, biorąc pod uwagę różne okresy amortyzacji oraz różne oprocentowania pożyczki. Wiedząc, jakie jest aktualne oprocentowanie za mortgage oraz w ciągu ilu lat chcieliby Państwo spłacić pożyczkę (amortization), należy współczynnik wzięty z tabeli pomnożyć poprzez liczbę tysięcy, które planują Państwo pożyczyć. Przykładowo pożyczka 100.000 dol. przy oprocentowaniu 2,79 proc. (3-letni termin) i rozłożona na 25 lat, będzie kosztowała 463,00 dol. miesięcznie (100 x 4,63 dol.). Krótsza amortyzacja wpływa znacznie na oszczędności finansowe, ale jednocześnie powoduje, że spłaty będą wyższe.


Property Tax – podatek miejski od nieruchomości. Wysokość podatku wyznaczana jest na podstawie tak zwanych assesment rolls bazujących na wartości rynkowej nieruchomości. W rejonie Peel podatek wynosi około 1 proc. wartości rynkowej domu. Poszczególne regiony prowadzą własną politykę podatkową. W zależności od potrzeb budżetu miejskiego podatek może być podnoszony, zwykle o minimalną wartość 2 – 3 proc. w skali roku. W Mississaudze na przykład przeciętny podatek miejski od domów w cenie 450.000-550.000 dol. może kształtować się od około 4500 do około 5500 dol. Płacenie podatku miejskiego jest tak samo ważne jak spłacanie pożyczki hipotecznej. Niepłacone podatki miejskie mogą doprowadzić do sytuacji, w której miasto będzie próbowało doprowadzić do przymusowej sprzedaży nieruchomości, by odzyskać zaległe podatki. Na szczęście, nie jest przeprowadzane to w tak szybki sposób, jak w przypadku zaległości ze spłacaniem hipoteki. W zależności od miasta, może to zająć nawet do trzech lat w zaległych podatkach. Opłaty za podatek miejski są zwykle podzielone na spłaty kwartalne. Bardzo wygodną form płacenia za podatek miejski jest upoważnienie banku, w którym umieszczony jest mortgage, do pobierania z Państwa konta sumy w wysokości 1/12 wartości podatku miejskiego razem z opłatami za pożyczkę. Takie rozwiązanie pozwoli uwolnić się Państwu z konieczności pamiętania o jeszcze jednym obowiązku oraz umożliwi rozłożenie opłat na niższe wartości.


Condominium Fee – dotyczy wyłącznie nieruchomości takich jak apartamenty czy townhouse'y i określane jest również jako maintenance. Są to miesięczne opłaty pokrywające koszty związane z utrzymaniem kompleksu i poszczególnych unitów. Wysokość condominium fee zależy od kompleksu i od tego, jakie elementy są w nim zawarte. Logiczne jest, że jeśli zawiera ono koszt ogrzewania, wody i światła, to opłaty będą wyższe. Jeśli condominium fee zawiera tylko management fee, koszt utrzymania czystości w kompleksie, to opłaty będą niższe. Koszt ten może wahać się od 60 do 600 dol. Najczęściej kształtuje się w granicach 170-500 dol. Condominium fee dotyczy tylko tych form zamieszkania, które są objęte tak zwanym condominium act. Głównie są to townhouse'y lub budynki apartamentowe (condominium).
Utilities – koszty opłat za wodę, światło, ogrzewanie itd. Będą one głównie zależały od osobistych przyzwyczajeń i sposobu używania tych elementów. Koszt zużycia wody i światła jest łatwy do kontroli i można mieć na niego duży wpływ. Koszt ogrzewania zależy w dużym stopniu od wielkości domu, odporności cieplnej i konstrukcji ścian, typu okien oraz od systemu grzewczego. Jednym z najbardziej efektywnych systemów jest system ogrzewania gazowego, gdzie nośnikiem ciepła jest nadmuchiwane gorące powietrze (forced air). Najmniej ekonomicznym systemem jest system elektrycznego ogrzewania, w którym elementem grzewczym są małe grzejniki umieszczane w każdym pokoju (electrical baseboard). Różnica w kosztach ogrzewania pomiędzy tymi dwoma systemami może wynosić kilkaset dolarów miesięcznie. Planując wydatki, powinni Państwo liczyć się z kosztem około 150 – 300 dol. miesięcznie na pokrycie opłat za utilities.
Home Insurance – ubezpieczenie jest obowiązkowe tak długo, jak długo będą Państwo mieć pożyczkę hipoteczną, ale nawet i po jej spłaceniu wskazane jest trzymanie nadal ubezpieczenia domu od kradzieży, pożaru, odpowiedzialności cywilnej itd. Koszt ubezpieczenia przeciętnego domu powinien kształtować się w granicach 40-100 dol. miesięcznie i będzie się różnił w zależności od wielkości domu, zawartości polisy ubezpieczeniowej i wielu innych czynników.


Oprócz kosztów stałych mamy koszty jednorazowe w chwili zakupu. Są to:
Legal Fees – czyli usługi prawnika odpowiedzialnego za dokończenie transakcji. Zwykle opłata za samo honorarium w typowej transakcji wynosi około 600 – 1000 dolarów (w zależności od kancelarii). Dodatkowo prawnik ponosi cały szereg opłat związanych na przykład z rejestracją pożyczki, sprawdzeniem rejestrów w miastach czy innych urzędach, koszty pocztowe itd. Te dodatkowe opłaty zwykle zamykają się w granicach 300-500 dol. Tak więc należy być przygotowanym na koszt do około 1500 dol. plus HST.


High Ratio Mortgage Insurance – jeśli kupujemy nieruchomość z 20-proc. down payment lub większym, to niepotrzebne jest specjalne ubezpieczenie pożyczki. Jeśli natomiast mamy mniej niż 20 proc. wpłaty, to wymagane jest specjalne ubezpieczenie, bez którego banki nie podejmą ryzyka udzielenia pożyczki hipotecznej. Jest kilka instytucji, które takie pożyczki ubezpieczają, ale najbardziej znaną jest Canada Mortgage & Housing Corporation (CMHC). Więcej na ten temat innym razem, ale warto wiedzieć, że samo ubezpieczenie jest zwykle doliczane do pożyczki hipotecznej, natomiast podatek HST musi być zapłacony w chwili "zamykania" transakcji.


Land Transfer Tax – podatek pobierany przez prowincję Ontario. Podatek ten naliczany jest w zależności od ceny zakupu. Można powiedzieć, że w przybliżeniu wynosi on 1,25 proc. od ceny zakupu (do ceny 500.000 dol.). Kupujący po raz pierwszy są zwolnieni z pierwszych 2000 dol. należnej opłaty. Więcej o LTT przy okazji. W Metro Toronto, dodatkowo naliczany jest podobny podatek (1 proc.), z tym że kupujący po raz pierwszy też mają specjalną ulgę w wysokości 3725 dol.


Home Inspection – nie jest to wymagana usługa, ale obecnie jest bardzo popularna. Typowa inspekcja kosztuje około 300 – 600 dol.
Title Insurance – jest nieobowiązkowe, ale moim zdaniem, bardzo ważne. Jednorazowy koszt zależy od ceny zakupu i dla nieruchomości około 500.000 dol. – wynosi około 500 dol. Ogólnie można założyć, że wszystkie dodatkowe tak zwane jednorazowe opłaty związane z przejęciem nieruchomości powinny zmieścić się od 1,5 do 2,5 proc. od ceny zakupu nieruchomości. Jest to oczywiście przybliżony szacunek i odchyłki od standardu zawsze się mogą wydarzyć.


Jest tych opłat dość sporo. Jak więc kupujący po raz pierwszy mogą sobie pozwolić na zakup domu? Przecież ceny są coraz wyższe?


Tak – to rzeczywiście zaczyna być problem w ostatnim czasie. Ci, co zmieniają dom z mniejszego na większy, zwykle mają trochę łatwiej. Rozwiązaniem może być na przykład kupienie nieruchomości z potencjałem do wynajęcia. Jeśli otrzymamy 1000 dol. od lokatorów, to pokryje nam to prawie 250.000 dol. pożyczki hipotecznej. A to już ogromna ulga! Jeśli ktoś nie chce wynajmować "obcym", to może rozważyć kupno domu razem z rodzicami lub dziećmi. Czyli dom wielopokoleniowy. Po co wynajmować dwa mieszkania, kiedy można spłacać swój dom.
Jeśli rzeczywiście opcje powyższe nie wchodzą w rachubę, to po prostu pozostaje kupno domu w niższej kategorii cenowej albo trochę dalej od centrum. Różnica cenowa pomiędzy Mississaugą a Burlington jest ciągle znaczna.


Maciek Czapliński
Mississauga

piątek, 18 styczeń 2013 17:09

Twój dom: Opłaty związane z zakupem

Napisane przez

maciekczaplinskiTo takie trochę podstawowe informacje, ale czy mógłbyś przypomnieć nam wszystkim, z jakimi kosztami musimy liczyć się przy zakupie? Tymi, które ponosimy jednorazowo przy zakupie, i tymi comiesięcznymi.

Zacznijmy więc od tego, jakie są podstawowe koszty stałe.


Mortgage Payment – spłata pożyczki hipotecznej. Wysokość spłat miesięcznych zależna jest od wysokości pożyczki; od aktualnego oprocentowania oraz okresu spłaty pożyczki (amortyzacji). Istnieją specjalne tabele umożliwiające w łatwy sposób obliczenie wysokości spłat. Obrazują one, jaki jest koszt pożyczenia 1000 dol. miesięcznie, biorąc pod uwagę różne okresy amortyzacji oraz różne oprocentowania pożyczki. Wiedząc, jakie jest aktualne oprocentowanie za mortgage oraz w ciągu ilu lat chcieliby Państwo spłacić pożyczkę (amortization), należy współczynnik wzięty z tabeli pomnożyć poprzez liczbę tysięcy, które planują Państwo pożyczyć. Przykładowo pożyczka 100.000 dol. przy oprocentowaniu 2,79 proc. (3-letni termin) i rozłożona na 25 lat, będzie kosztowała 463,00 dol. miesięcznie (100 x 4,63 dol.). Krótsza amortyzacja wpływa znacznie na oszczędności finansowe, ale jednocześnie powoduje, że spłaty będą wyższe.


Property Tax – podatek miejski od nieruchomości. Wysokość podatku wyznaczana jest na podstawie tak zwanych assesment rolls bazujących na wartości rynkowej nieruchomości. W rejonie Peel podatek wynosi około 1 proc. wartości rynkowej domu. Poszczególne regiony prowadzą własną politykę podatkową. W zależności od potrzeb budżetu miejskiego podatek może być podnoszony, zwykle o minimalną wartość 2 – 3 proc. w skali roku. W Mississaudze na przykład przeciętny podatek miejski od domów w cenie 450.000-550.000 dol. może kształtować się od około 4500 do około 5500 dol. Płacenie podatku miejskiego jest tak samo ważne jak spłacanie pożyczki hipotecznej. Niepłacone podatki miejskie mogą doprowadzić do sytuacji, w której miasto będzie próbowało doprowadzić do przymusowej sprzedaży nieruchomości, by odzyskać zaległe podatki. Na szczęście, nie jest przeprowadzane to w tak szybki sposób, jak w przypadku zaległości ze spłacaniem hipoteki. W zależności od miasta, może to zająć nawet do trzech lat w zaległych podatkach. Opłaty za podatek miejski są zwykle podzielone na spłaty kwartalne. Bardzo wygodną form płacenia za podatek miejski jest upoważnienie banku, w którym umieszczony jest mortgage, do pobierania z Państwa konta sumy w wysokości 1/12 wartości podatku miejskiego razem z opłatami za pożyczkę. Takie rozwiązanie pozwoli uwolnić się Państwu z konieczności pamiętania o jeszcze jednym obowiązku oraz umożliwi rozłożenie opłat na niższe wartości.


Condominium Fee – dotyczy wyłącznie nieruchomości takich jak apartamenty czy townhouse'y i określane jest również jako maintenance. Są to miesięczne opłaty pokrywające koszty związane z utrzymaniem kompleksu i poszczególnych unitów. Wysokość condominium fee zależy od kompleksu i od tego, jakie elementy są w nim zawarte. Logiczne jest, że jeśli zawiera ono koszt ogrzewania, wody i światła, to opłaty będą wyższe. Jeśli condominium fee zawiera tylko management fee, koszt utrzymania czystości w kompleksie, to opłaty będą niższe. Koszt ten może wahać się od 60 do 600 dol. Najczęściej kształtuje się w granicach 170-500 dol. Condominium fee dotyczy tylko tych form zamieszkania, które są objęte tak zwanym condominium act. Głównie są to townhouse'y lub budynki apartamentowe (condominium).
Utilities – koszty opłat za wodę, światło, ogrzewanie itd. Będą one głównie zależały od osobistych przyzwyczajeń i sposobu używania tych elementów. Koszt zużycia wody i światła jest łatwy do kontroli i można mieć na niego duży wpływ. Koszt ogrzewania zależy w dużym stopniu od wielkości domu, odporności cieplnej i konstrukcji ścian, typu okien oraz od systemu grzewczego. Jednym z najbardziej efektywnych systemów jest system ogrzewania gazowego, gdzie nośnikiem ciepła jest nadmuchiwane gorące powietrze (forced air). Najmniej ekonomicznym systemem jest system elektrycznego ogrzewania, w którym elementem grzewczym są małe grzejniki umieszczane w każdym pokoju (electrical baseboard). Różnica w kosztach ogrzewania pomiędzy tymi dwoma systemami może wynosić kilkaset dolarów miesięcznie. Planując wydatki, powinni Państwo liczyć się z kosztem około 150 – 300 dol. miesięcznie na pokrycie opłat za utilities.
Home Insurance – ubezpieczenie jest obowiązkowe tak długo, jak długo będą Państwo mieć pożyczkę hipoteczną, ale nawet i po jej spłaceniu wskazane jest trzymanie nadal ubezpieczenia domu od kradzieży, pożaru, odpowiedzialności cywilnej itd. Koszt ubezpieczenia przeciętnego domu powinien kształtować się w granicach 40-100 dol. miesięcznie i będzie się różnił w zależności od wielkości domu, zawartości polisy ubezpieczeniowej i wielu innych czynników.


Oprócz kosztów stałych mamy koszty jednorazowe w chwili zakupu. Są to:
Legal Fees – czyli usługi prawnika odpowiedzialnego za dokończenie transakcji. Zwykle opłata za samo honorarium w typowej transakcji wynosi około 600 – 1000 dolarów (w zależności od kancelarii). Dodatkowo prawnik ponosi cały szereg opłat związanych na przykład z rejestracją pożyczki, sprawdzeniem rejestrów w miastach czy innych urzędach, koszty pocztowe itd. Te dodatkowe opłaty zwykle zamykają się w granicach 300-500 dol. Tak więc należy być przygotowanym na koszt do około 1500 dol. plus HST.


High Ratio Mortgage Insurance – jeśli kupujemy nieruchomość z 20-proc. down payment lub większym, to niepotrzebne jest specjalne ubezpieczenie pożyczki. Jeśli natomiast mamy mniej niż 20 proc. wpłaty, to wymagane jest specjalne ubezpieczenie, bez którego banki nie podejmą ryzyka udzielenia pożyczki hipotecznej. Jest kilka instytucji, które takie pożyczki ubezpieczają, ale najbardziej znaną jest Canada Mortgage & Housing Corporation (CMHC). Więcej na ten temat innym razem, ale warto wiedzieć, że samo ubezpieczenie jest zwykle doliczane do pożyczki hipotecznej, natomiast podatek HST musi być zapłacony w chwili "zamykania" transakcji.


Land Transfer Tax – podatek pobierany przez prowincję Ontario. Podatek ten naliczany jest w zależności od ceny zakupu. Można powiedzieć, że w przybliżeniu wynosi on 1,25 proc. od ceny zakupu (do ceny 500.000 dol.). Kupujący po raz pierwszy są zwolnieni z pierwszych 2000 dol. należnej opłaty. Więcej o LTT przy okazji. W Metro Toronto, dodatkowo naliczany jest podobny podatek (1 proc.), z tym że kupujący po raz pierwszy też mają specjalną ulgę w wysokości 3725 dol.


Home Inspection – nie jest to wymagana usługa, ale obecnie jest bardzo popularna. Typowa inspekcja kosztuje około 300 – 600 dol.
Title Insurance – jest nieobowiązkowe, ale moim zdaniem, bardzo ważne. Jednorazowy koszt zależy od ceny zakupu i dla nieruchomości około 500.000 dol. – wynosi około 500 dol. Ogólnie można założyć, że wszystkie dodatkowe tak zwane jednorazowe opłaty związane z przejęciem nieruchomości powinny zmieścić się od 1,5 do 2,5 proc. od ceny zakupu nieruchomości. Jest to oczywiście przybliżony szacunek i odchyłki od standardu zawsze się mogą wydarzyć.


Jest tych opłat dość sporo. Jak więc kupujący po raz pierwszy mogą sobie pozwolić na zakup domu? Przecież ceny są coraz wyższe?


Tak – to rzeczywiście zaczyna być problem w ostatnim czasie. Ci, co zmieniają dom z mniejszego na większy, zwykle mają trochę łatwiej. Rozwiązaniem może być na przykład kupienie nieruchomości z potencjałem do wynajęcia. Jeśli otrzymamy 1000 dol. od lokatorów, to pokryje nam to prawie 250.000 dol. pożyczki hipotecznej. A to już ogromna ulga! Jeśli ktoś nie chce wynajmować "obcym", to może rozważyć kupno domu razem z rodzicami lub dziećmi. Czyli dom wielopokoleniowy. Po co wynajmować dwa mieszkania, kiedy można spłacać swój dom.
Jeśli rzeczywiście opcje powyższe nie wchodzą w rachubę, to po prostu pozostaje kupno domu w niższej kategorii cenowej albo trochę dalej od centrum. Różnica cenowa pomiędzy Mississaugą a Burlington jest ciągle znaczna.


Maciek Czapliński
Mississauga

piątek, 18 styczeń 2013 15:59

Nie zapominać o przyszłości

Napisane przez

jacekTestament nie jest dokumentem, o którym często i z radością myślimy. Niemniej, troska o swoje i rodziny finanse powinna skłaniać nas do zajęcia się tym mało przyjemnym zagadnieniem, by nie pozostawić rodziny nie tylko w żalu, ale i z niepotrzebnymi kłopotami. Tym bardziej, że…


Jak wynika z danych statystycznych, około 40 procent małżeństw współczesnego społeczeństwa kończy się rozwodem lub separacją. W olbrzymiej większości przypadków, kolejną fazą życia jest kolejny związek. Jak twierdzą specjaliści prawnicy – bardzo rzadko zdarza się, by jednym z elementów nowego związku była też nowa postać testamentu.
Tymczasem, prawo w materii spadkowej jest nie tylko zawiłe i skomplikowane, ale i bezwzględne. Byłej małżonce czy byłemu małżonkowi należą się określone względy przy podziale pozostawionego majątku, i podobnie swoje prawa w tej kwestii mają też dzieci zrodzone z byłego związku. Czasami prawa te wydają się urągać zdrowemu rozsądkowi i wywołują ostre konflikty wokół pozostawionej masy spadkowej. Niemniej, prawo jest prawem i jeżeli nie stanowi inaczej uaktualniony testament – była małżonka ma na przykład określone prawa wobec domu, pozostawionego przez niestarannego testatora. I nic tu nie pomoże powoływanie się na konkretne okoliczności sprawy. Jeżeli aktualny i ważny testament nie reguluje odpowiednich kwestii – skorzystają na tym tylko prawnicy, licząc sobie słone (ale zasłużone, zważywszy na skomplikowaną materię sprawy) honoraria.


Nie wdaję się tu w szczegóły prawnych rozwiązań, pozostawiając je fachowcom w dziedzinie prawa spadkowego. Sygnalizuję jedynie, że sprawa jest, że naprawdę warto ją załatwić i aktualizować swoją ostatnią wolę w miarę zmian zachodzących w życiowych okolicznościach. I sugeruję swoje przekonanie, że nie warto tu czynić drobnych oszczędności na prawniczych honorariach, bo skrupią się one na stanie kasy tych, których darzymy najsilniejszym uczuciem.


Pozostaje mi tylko zwrócić uwagę na fakt, który rzadko kiedy pojawia się w rozmowach o polisach ubezpieczeniowych na życie. Niemal każdy, kto planuje wykupienie takiej polisy, sprowadza ją do roli wypłaty na pochówek, czy pierwsze kroki w żałobie. Tymczasem istnieje możliwość przekształcenia polisy w bezpośredni i nieobjęty postępowaniem spadkowym dar dla partnera lub dzieci osieroconych przez właściciela polisy. Wystarczy określić te osoby jako beneficjentów wykupionej polisy. W przypadku śmierci darczyńcy, taka polisa jest wypłacana dzieciom (lub, jeżeli są jeszcze nieletnie – ich opiekunom prawnym) i omija wszelkie rafy i mielizny postępowania spadkowego.
Jak wspomniałem na wstępie – testament jest sprawą mało przyjemną i niechętnie rozważaną. Co nie zmienia faktu, iż troskliwa o rodzinę osoba winna raz na jakiś czas zająć się i tym mało przyjemnym obowiązkiem. Na przykład – na początku roku, by sprawę "odfajkować" do kolejnej radykalnej zmiany w naszej sytuacji.

Wszelkie prawa zastrzeżone @Goniec Inc.
Design © Newspaper Website Design Triton Pro. All rights reserved.