Przedwyborcza karuzela
Rodacy w kraju i na emigracji już zostali wessani w gorące spory w rozpoczynającej się walce o fotel prezydenta RP. Obserwuję na forach internetowych żywiołowe dyskusje "za, a nawet przeciw", w których padają ostre sformułowania. Cały ten zamęt odwraca uwagę od spraw zasadniczych, od fatalnej sytuacji finansowej i ekonomicznej państwa polskiego.
Można długo i namiętnie deliberować o predyspozycjach i zdolnościach kandydata, nad jego urodą lub erudycją, wizjami, które roztacza. Przed wybranym prezydentem staną ogromne i trudne wyzwania. Naprawa tego, co zniszczył poprzednik. Pokierowanie fundamentalną reformą państwa i wymianą nieefektywnych kadr. Stworzenie państwa prawa i sprawiedliwości społecznej.
Przypadek Johna Cantlie
Internet raziła ostatnio wiadomość o masakrze dokonanej przez ubranych w stroje ninja libijskich tzw. dżihadystów. Mordercy wybrali na swe ofiary Koptów, czyli egipskich chrześcijan. Nie wysilili się. Porwali i zabili emigrantów zarobkowych. Bidaków, wędrujących, mimo ognia "rewolucji" i wojny domowej, do Libii na zarobek. Motto i tytuł pięciominutowego spotu z masakry brzmi: "Podpisana krwią wiadomość dla narodów krzyża". Wiadomość też dla nas.
Kaci okazali się libijskimi zwolennikami Państwa Islamskiego. Sterująca nim organizacja na tyle umocowała się w Libii, by mieć teren na przekazywanie tym podobnych "wiadomości". Wiadomości coraz butniejszych.
Ost Front: Dziwna zima
Dziwna zima
Gdy w Toronto ponad 20 stopni mrozu, śniegu po łydki, w Warszawie i reszcie Polski słonecznie, ciepło, rzadko dochodzi do minus jednego.
Jaki z tego morał? Pewnie będzie znów zima na Wielkanoc.
Dyktatura Sądu Najwyższego
No i w Kanadzie eutanazja, czyli zabijanie na życzenie (czyje?), stała się faktem. Kolejny raz radykalna zmiana obowiązującego prawa dokonana została przy pomocy wytrychu, który narusza zasady demokracji, jednocześnie strojąc się w superdemokratyczne szaty.
Poprzednio użyto go już w celu wprowadzenia aborcji na żądanie, małżeństw homoseksualnych, legalizacji prostytucji i całej gamy innych rozstrzygnięć, które w demokratycznych społeczeństwach powinny być zdecydowane – jeśli nie przez zdrowy rozsądek i szacunek dla podstawowych wartości – to przynajmniej przez większość.
Jak to jest, że tu, w Kanadzie, od czasu do czasu dowiadujemy się przy porannej kawie, że oto właśnie nastąpiła jakaś nieprawdopodobnie ważna, istotna dla nas zmiana obowiązującego prawa, a cała dyskusja publiczna przeszła bokiem lub w ogóle nie miała miejsca? Jak to jest, że kraj uchodzący na świecie za najlepsze urzeczywistnienie demokracji parlamentarnej, jest wpychany w społeczne eksperymenty, bez udziału głosu większości?!
Częścią naszego najlepszego polskiego dziedzictwa, jednym z fundamentów demokracji szlacheckiej I RP – była zasada Nihil novi nisi commune consensu, czyli "nic o nas bez nas" (bez powszechnej zgody). Tę zasadę każdy gdzieś tam podświadomie do dzisiaj nosi w głowie i traktuje jako podstawowy składnik systemu demokratycznego. Na zdrowy rozum, o to przecież chodzi we władzy ogółu.
Tymczasem od lat różnego rodzaju kulturowi bolszewicy i ziluminowani besserwiserzy, elita, której wydaje się, że zjadła więcej rozumów niż zwykły człowiek, kombinowali, jak tę zasadę demokratycznego samorządu obejść, zaprzęgając do swojej rewolucji. Owa elita uważa (przepraszam za ogólnik), że ludzie z natury są oportunistami, i jeśli mamy mieć jakikolwiek "postęp społeczny", to trzeba go ludziom wepchnąć w rozkrzyczane gardła.
Jak?
No, "demokratycznie". Pod płaszczykiem robienia im dobrze. Zresztą proszę zauważyć, że od jakiegoś czasu cywilizacja Zachodu przeżywa istną inwazję poprawiaczy, którzy chcą innym "robić dobrze", bo przecież sami nie zawsze wiemy, co dla nas najlepsze…
Mechanizm, który zastosowano w Kanadzie, operując na skostniałym systemie mieszanego prawa brytyjsko-francuskiego, wymagał zmiany konstytucji. Nowelizacji dokonano w 1982 roku, wprowadzając do ustawy zasadniczej Kartę praw i swobód (wolność często bywa ograniczana pod pozorem jej obrony i poszerzania). Karta ta każdemu obywatelowi gwarantuje całą gamę uprawnień: prawo do życia, wolność religii i sumienia, wolność słowa, przekonań, wyrażania opinii, włączając w to wolność prasy i innych mediów, wolność zgromadzeń, wolność zrzeszania się, prawo do przemieszczania się, równouprawnienie płci i wiele, wiele innych. Żyć nie umierać, tyle mamy praw, że od zawrotu głowa boli.
Strażnikiem tych uprawnień został federalny Sąd Najwyższy, który może oceniać, czy czasem dana ustawa czy inne prawo ustanowione przez wybieralnych przedstawiciele nie jest sprzeczne z gwarancjami wolności i praw zapisanymi w Karcie. Sędziowie Sądu nie są wybierani, lecz mianuje ich premier.
W ten sposób praktyczną władzę w najważniejszych kwestiach społecznych i etycznych oddano 9 osobom. To one uznały, rozpatrując różne apelacje, że kanadyjskie przepisy aborcyjne dyskryminują kobiety, naruszając ich prawo do "osobistego bezpieczeństwa", i unieważniły w 1988 roku ustawę aborcyjną; to ci ludzie stwierdzili, że ograniczenie małżeństwa do związku kobiety i mężczyzny dyskryminuje zainteresowanych jednopłciowym spółkowaniem, i unieważnili ustawę o małżeństwie itd. itp.
To oni też uznali obecnie, że obowiązujące przepisy zakazujące lekarzom dobijania pacjentów na życzenie są sprzeczne z… prawem do życia.
Choć teoretycznie Sąd Najwyższy nie pełni roli ustawodawczej, bo jedynie unieważnia daną ustawę i oddaje rzecz do parlamentu, ze wskazaniami, co ma zawierać nowe prawo na dany temat, to praktycznie Sąd jest jednym z największych dyktatorów, faktycznie stanowiąc prawa i decydując o kierunku zmian społecznych. Tym samym podstawowa zasada demokracji i monteskiuszowy trójpodział władzy na ustawodawczą, wykonawczą i sądowniczą, a także zdroworozsądkowy fundament każdego samorządu – nic o nas bez nas – zostały zawieszone na kołku. Żyjemy w czasach dyktatu SN.
Co ciekawe, mechanizm ten jest upowszechniany w innych krajach Zachodu, w tym w Unii Europejskiej. Dlaczego? No właśnie dlatego, że działacze nowego Kulturkampfu dzięki niemu są w stanie zmienić to, czego żadne referendum by nie zdołało.
Nową ustawę dopuszczającą eutanazję musi obecnie przegłosować parlament (ma na to 12 miesięcy), a jeśli tego nie zrobi, będziemy mieli w Kanadzie eutanazyjną wolnoamerykankę podobną do tej w przypadku aborcji – dobijanie nie będzie regulowane prawnie.
Ci sami lekarze i pielęgniarki, którzy jednych będą ratować, innych zabiją na życzenie, ci, którzy nie będą chcieli dobić, będą musieli kierować pacjentów do kolegów zabójców.
I znów mówi się nam o eutanazji same fajne rzeczy – że przecież dogorywający ludzie nie chcą cierpieć, że mamy prawo do farmakologicznej wersji mizerykordii; diabeł jak zawsze siedzi w szczegółach i delikwent poddawany "na własne życzenie" eutanazji, w myśl kanadyjskiego rozstrzygnięcia nie musi być "śmiertelnie chory", a wystarczy, by cierpiał mentalnie. Jak raz zaczniemy zabijać ludzi w depresji i damy pacjentom prawo do decydowania o własnej śmierci w warunkach szpitalnych, natychmiast pojawią się różne naciski – rodzinne, medyczne, inne. No bo np. rodzina nie ma sił się opiekować i sam zainteresowany czuje się zobowiązany jej ulżyć, prosząc o eutanazję, albo osoba na liście ma zdrowe organy, więc po transplanty ustawia się kolejka potrzebujących. Diabelskich scenariuszy jest całe multum.
Jednym słowem, niektórych z nas mogą poprowadzić na rzeź, i co my na to? Krowy przynajmniej kopią i ryczą.
Ktoś opowiadał, że znajoma ma stwardnienie rozsiane i postanowiła skończyć ze sobą w Holandii, gdzie eutanazja już jest praktykowana na szeroką skalę, zaprasza więc na pogrzeb w lutym 2016, ale jedna z zaproszonych osób poprosiła o przesunięcie terminu zgonu, bo ma w tym czasie zaplanowany cruise.
Welcome to the New Brave World my friends! Już jesteśmy w środku, już za drzwiami...
Andrzej Kumor
Nietypowy poseł Monte
Ontario, "ziemia obiecana" dla wielu z nas, przypomina coraz bardziej dryfujący "Titanic".
Kilkanaście lat rządów lewoskrętnych ideologów wprowadziło nas na przedpokoje "nowego, wspaniałego świata". Szybkość, z jaką Ontario pogrąża się, jest zadziwiająca.
Wydaje się, że nic nie jest w stanie powstrzymać tego procesu.
Gdy spotykamy ludzi mających odwagę stawania naprzeciw mętnemu nurtowi płynącej szerokim korytem rzeczywistości – doznajemy zdumienia połączonego z zachwytem. Dziwimy się, że są jeszcze tacy ludzie i dziękujemy Stwórcy za to, że nam ich daje. Dziękujemy za Mary Wagner, za Lindę Gibbons, za Grzegorza Brauna i tych wszystkich, którzy nie poddają się mętnej fali i stają naprzeciw mocy ciemności. Większość z nich płaci za to wysoką cenę.
Libertynizm zgubą narodu
Libertynizm to doktryna, która łączy w sobie poglądy materialistyczne, a także postawę hedonistyczną. Libertynami nazywa się intelektualistów, którzy w imię oświeceniowej filozofii negują moralność ortodoksyjnego chrześcijaństwa. Co więcej, libertyni sprzeciwiają się płaceniu wszelkiego rodzaju podatków koniecznych w cywilizowanym kraju. Myślą tylko o sobie, a nie o narodzie, a więc to nie są patrioci.
Mimo pozorów nie jest prawdą, że dzisiejsza etyka Zachodu jest oparta na hedonistycznym poszukiwaniu przyjemności i rozkoszy. Taka etyka jest promowana głównie po to, aby sprzedać więcej dóbr materialnych. Jest po prostu opłacalna, bo zwiększa zyski. Promocja hedonizmu powoduje utratę poczucia jedności narodowej i tworzy obywateli, a nie patriotów. Ironią losu jest to, że partia, która pozwoliła na pełną inwazję zagranicznych kapitałów w Polsce, ma w swojej nazwie "obywatelska". Nigdy by na to nie przystała żadna formacja patriotyczna.
Łapska na zwrotnicach
Sytuacja na Ukrainie powoli przeistacza się w wojnę zastępczą między USA a Rosją. Od uzbrojenia Kijowa w amerykańską broń pozostanie tylko jeden "klik" do "prawdziwego" konfliktu. W młodych latach słuchałem kabaretu Mijalowego Radia Tirana (Mówi Tiranna, słuchacie Tiranny…). W retoryce tego prześmiesznego ośrodka propagandowego polityka opisywana była przy pomocy szablonu zmagań "imperialistów amerykańskich" i "soc-imperialistów radzieckich". Słowo daję, że tamten śmiech zastyga mi dzisiaj na ustach…
Wygląda na to, że naszą wydmuchaną przez kredyt gospodarkę sprowadzi na ziemię konflikt, co pozwoli wytłumaczyć, dlaczego musi być tak, jak jest. Tymczasem jednak na naszym "wolnym" rynku, rzutem na taśmę przeprowadza się kolejną operację "luzowania" finansowego, czyli wpuszczania w obieg kolejnych miliardów kredytowego pieniądza. Co ciekawe, owo poluzowanie ma miejsce po obu stronach Atlantyku.
Może by wystarczyły... baty?
Od tragedii, która miała miejsce w Paryżu 7 stycznia, mija miesiąc i świat powoli zapomina o krwawej jatce, jaką zgotowano pracownikom tygodnika "Charlie Hebdo". Tygodnika – jak się o nim pisze – satyrycznego, który wychodzi z założenia, że nie ma na świecie takich świętości, których nie można tknąć ostrzem satyry czy ołówka. Tygodnik znany był ze świńskich rysunków atakujących ludzi polityki, ale może przede wszystkim katolicyzm i islam.
Kiedy w roku 2008 jeden z rysowników, niejaki Sine (Maurice Sinet), opublikował rysunek przedstawiający syna prezydenta Nicolasa Sarkozy'ego z opisem jego planów przejścia na judaizm – jego narzeczoną była spadkobierczyni fortuny rodu Dart, szczególne wzburzenie sprowokowało zdanie o tym, że Jean Sarkozy dzięki temu ożenkowi na pewno zrobi karierę.
Kto umierał w Auschwitz-Birkenau?
Miłość nazistów do Niemców była miłością w niemal 100 proc. odwzajemnioną.
70. już rocznica otwarcia bram obozu Auschwitz-Birkenau przez Armię Czerwoną przypomina o skali ludobójstwa dokonanego przez XX-wieczny totalitaryzm. Taka rocznica powinna być przede wszystkim dniem pamięci o ofiarach. Powinna. Jej obchody w liberalnych amerykańskich mediach pokazują, że pamięć jest wybiórcza, a ofiary spełniają funkcję żetonów w jakiejś zakulisowej grze.
Azory bez Morloków
Z okazji obchodów moich 67. urodzin jestem z żoną Mulan na portugalskiej wyspie Sao Miguel, która jest częścią Archipelagu Azorów. Umieszczona w połowie drogi między Europą i Ameryką, ta malownicza wyspa jest wygasłym wulkanem i posiada bogate w siarkę i żelazo źródła termiczne, w których dla zdrowia można się wymoczyć. Kiedyś kąpałem się w wielu takich w Peru, a w listopadzie zeszłego roku w Mszczonowie niedaleko Warszawy.
Zawsze potem lepiej się czuję i przez długi czas kipię energią i radością życia. Na naszej posiadłości w Kanadzie zimowa temperatura spada do -30 st. C, a z wiatrem czuje się taki mróz, jakby to było minus 45 st. C. W lutym temperatura na wyspie Sao Miguel jest wiosenna, czyli 14 st. C.
Turystyka
- 1
- 2
- 3
O nartach na zmrożonym śniegu nazyw…
Klub narciarski POLMEDEN przy Oddziale Toronto Stowarzyszenia Inżynierów Polskich w Kanadzie wybrał się 6 styczn... Czytaj więcej
Moja przygoda z nurkowaniem - Podwo…
Moja przygoda z nurkowaniem (scuba diving) zaczęła się, niestety, dość późno. Praktycznie dopiero tutaj, w Kanadzie. W Polsce miałem kilku p... Czytaj więcej
Przez prerie i góry Kanady
Dzień 1 Jednak zdecydowaliśmy się wyruszyć po raz kolejny w Rocky Mountains i to naszym sta... Czytaj więcej
Tak wyglądała Mississauga w 1969 ro…
W 1969 roku miasto Mississauga ma 100 większych zakładów i wiele mniejszych... Film został wyprodukowany aby zachęcić inwestorów z Nowego Jo... Czytaj więcej
Blisko domu: Uroczysko
Rattray Marsh Conservation Area – nieopodal Jack Darling Memorial Park nad jeziorem Ontario w Mississaudze rozpo... Czytaj więcej
Warto jechać do Gruzji
Milion białych różMilion, million białych róż,Z okna swego rankiem widzisz Ty… Taki jest refren ... Czytaj więcej
Massasauga w kolorach jesieni
Nigdy bym nie przypuszczała, że śpiąc w drugiej połowie października w namiocie, będę się w …
Life is beautiful - nurkowanie na Roa…
6DHNuzLUHn8 Roatan i dwie sąsiednie wyspy, Utila i Guanaja, tworzące mały archipelag, stanowią oazę spokoju i są chętni…
Jednodniowa wycieczka do Tobermory - …
Było tak: w sobotę rano wybrałem się na dmuchany kajak do Tobermory; chciałem…
Dronem nad Mississaugą
Chęć zobaczenia świata z góry to marzenie każdego chłopca, ilu z nas chciało w młodości zost…
Prawo imigracyjne
- 1
- 2
- 3
Kwalifikacja telefoniczna
Od pewnego czasu urząd imigracyjny dzwoni do osób ubiegających się o pobyt stały, i zwłaszcza tyc... Czytaj więcej
Czy musimy zawrzeć związek małżeńsk…
Kanadyjskie prawo imigracyjne zezwala, by nie tylko małżeństwa, ale także osoby w relacji konkubinatu składały wnioski sponsorskie czy... Czytaj więcej
Czy można przedłużyć wizę IEC?
Wiele osób pyta jak przedłużyć wizę pracy w programie International Experience Canada? Wizy pracy w tym właśnie programie nie możemy przedł... Czytaj więcej
FLAGPOLES
Flagpoling oznacza ubieganie się o przedłużenie pozwolenia na pracę (lub nauk…
POBYT CZASOWY (12/2019)
Pobytem czasowym w Kanadzie nazywamy legalny pobyt przez określony czas ( np. wiza pracy, studencka lub wiza turystyczna…
Rejestracja wylotów - nowa imigracyjn…
Rząd kanadyjski zapowiedział wprowadzenie dokładnej rejestracji wylotów z Kanady w przyszłym roku, do tej pory Kanada po…
Praca i pobyt dla opiekunów
Rząd Kanady od wielu lat pozwala sprowadzać do Kanady opiekunki/opiekunów dzieci, osób starszych lub niepełnosprawnych. …
Prawo w Kanadzie
- 1
- 2
- 3
W jaki sposób może być odwołany tes…
Wydawało by się, iż odwołanie testamentu jest czynnością prostą. Jednak również ta czynność... Czytaj więcej
CO TO JEST TESTAMENT „HOLOGRAFICZNY…
Testament tzw. „holograficzny” to testament napisany własnoręcznie przez spadkodawcę. Wedłu... Czytaj więcej
MAŁŻEŃSKIE UMOWY O NIEZMIENIANIU TE…
Bardzo często małżonkowie sporządzają testamenty razem (tzw. mutual wills) i czynią to tak, iż ni... Czytaj więcej
ZASADY ADMINISTRACJI SPADKÓW W ONTARI…
Rozróżniamy dwie procedury administracji spadków: proces beztestamentowy i pr…
Podział majątku. Rozwody, separacje i…
Podział majątku dotyczy tylko par kończących formalne związki małżeńskie. Przy rozstaniu dzielą one majątek na pół autom…
Prawo rodzinne: Rezydencja małżeńska
Ontaryjscy prawodawcy uznali, że rezydencja małżeńska ("matrimonial home") jest formą własności, która zasługuje na spec…
Jeszcze o mediacji (część III)
Poprzedni artykuł dotyczył istoty mediacji i roli mediatora. Dzisiaj dalszy ciąg…