Chyba jako pierwszy publicznie potępiłem obłudny plan polskich biskupów, by z Bogiem na ustach stręczyć nam 17 sierpnia "pojednanie" z Rosją. Tu na Niezależnej napisałem, że "takich słów w obliczu tego, co stało się nad Smoleńskim i co do dziś dzieje się w kwestii śledztwa, nie można traktować inaczej jak wasalny akt poddaństwa i policzek wymierzony polskim patriotom". Niestety, z niewielkimi wyjątkami polscy patrioci zareagowali na tę zniewagę "jakby deszcz padał".
Aleksander Ścios tłumaczy brak reakcji środowisk patriotycznych dwojako. Z jednej strony, bierze je w obronę, usprawiedliwiając słabością umysłu:
"Powinno nas natomiast martwić, że wagi owego orędzia zdają się nie dostrzegać środowiska opozycyjne. Oznacza to, że nie rozumieją (…), że hańba tego dokumentu trwale naznaczy polski Kościół i nigdy już nie będziemy potrafili dostrzegać w nim obrońcy polskości.
Podpisanie obecnego orędzia przez agenta KGB – działającego w interesie oficera KGB – prowadzi w istocie do sytuacji, gdy cały ten akt nabiera charakteru umowy łączącej polskich hierarchów ze służbami rosyjskimi".
W innych miejscach wskazuje bardziej prawdopodobne motywacje zmowy milczenia na prawicy:
"Głos Anny Fotygi jest chlubnym wyjątkiem i pani minister należą się za to wyrazy uznania. Tym większe, że cisza wokół sprawy orędzia obowiązuje w niemal wszystkich środowiskach opozycyjnych, a to świadczy o wyjątkowej zgodności w tchórzostwie i koniunkturalizmie.
Oczywiście, że inni również dostrzegli zagrożenia związane z tym orędziem, ale własne kalkulacje i obawy przed posądzeniem o wrogość wobec Kościoła szybko ukoiły obawy".
"Dziś już wiem, że tego procesu nikt nie powstrzyma. Nie ma do tego woli, odwagi, zrozumienia. Myślę, że powinniśmy pamiętać o tych środowiskach, które tchórzliwie lub głupio milczą, bo to one ponoszą największą odpowiedzialność za hańbę fałszywego »pojednania«. Nie mam wątpliwości, że kiedyś tak zostaną ocenione. (…)
Proszę patrzeć, słuchać i pamiętać – kto i w jaki sposób ocenia dziś orędzie Cerkwi i Episkopatu. Jest to najpełniejszy test intencji i troski o sprawy polskie. Choćby ktoś stroił się dziesiątkami przymiotników i pysznił swoim patriotyzmem, a w tej kwestii milczał – będzie tylko sługusem własnych lęków i próżnych ambicji" (podkreślenia moje).
Wielokrotnie ostrzegałem, że wśród polskich patriotów nie dokona się żaden znaczący przełom, dopóki nie nauczymy się myśleć w sposób racjonalny o roli katolicyzmu w naszej historii i współczesności. Idealizowanie tego tematu i bezkrytyczna czy tchórzliwa postawa wobec działań hierarchów, zamykają drogę do autentycznej odnowy narodu i wykształcenia samodzielnej myśli narodowej zdolnej wyrwać nas ze stanu permanentnej klęski.
W konkretnym przypadku obecnej zdrady polskich biskupów, kto jeszcze na prawicy gotowy jest wyrazić taką prostą i jasną ocenę:
"…motywacje towarzyszące podpisaniu wspólnego orędzie mogą być bardziej prozaiczne niż wynikałyby z relacji agenturalnych. Tym aktem hierarchia Kościoła staje po stronie władzy i udziela jej wsparcia w sprawie decydującej o losach Polski.
W zamian otrzymuje gwarancje zachowania dotychczasowego status quo w zakresie finansowania Kościoła, a być może również obietnicę dalszych przywilejów. Nie znajduję dziś innych przesłanek.
Te okoliczności sprawiają, że Orędzie staje się fałszywą monetą w haniebnej transakcji, której przedmiotem jest przyszłość Polaków i polskiego Kościoła".
Czy jednak bez takich odważnych i prawdziwych słów da się Polaków wyprowadzić z obecnej duchowej i politycznej zapaści? Wobec ich braku, zdrada i zaprzaństwo będą się dalej bezkarnie pleniły!
Jeszcze nie doczekaliśmy dnia hańby polskiego kościoła – 17 sierpnia 2012 – a już główny hierarcha dyscyplinuje patriotów oskarżających Rosjan w sprawie Smoleńska:
"»Smoleńsk« jest tragedią samą w sobie. Tragedią niezwykle bolesną w wielu wymiarach i dla licznych osób, środowisk i całego narodu. Wydarzenie takiej miary powinno się traktować w kategoriach symbolu, a nie w kategoriach politycznego interesu. (…) Dlatego ci, którzy posługują się takimi teoriami i hasłami, robią sobie i tragedii smoleńskiej największą szkodę! I to trzeba im powiedzieć: robią krzywdę tragedii smoleńskiej, bo na tym etapie trzeba ograniczyć się do poszukiwań i badań. Można mieć postulaty, żądać powołania takich czy innych międzynarodowych komisji i dochodzeń, ale dopóki nie przyniosą one efektów, nie wolno używać zbyt mocnych słów, bo w ten sposób robi się krzywdę prawdzie i w niewłaściwą stronę ukierunkowuje się ból osób oraz myślenie całego społeczeństwa" – abp Józef Michalik dla KAI.
Nic też dziwnego, że w i naszej dotychczasowej nadziei – największej partii opozycyjnej – planowane są zmiany w zamierzonym przez Putina kierunku:
"Partia Kaczyńskiego zaczyna marsz do centrum. Macierewicz odejdzie w cień, a błyszczeć ma program gospodarczy" – Rzeczpospolita.
Jeśli PiS rzeczywiście pójdzie tą drogą, to z opozycji antysystemowej, za jaką się podawał, zajmie pozycję niegroźnej opozycji koncesjonowanej. W ten sposób Układ domknie się na długie lata. Taka jest cena głupoty i tchórzostwa polskich elit patriotycznych.
PS Być może jest to mój ostatni tekst na Niezależnej. Byłaby to i tak bardzo niewielka cena za pisanie prawdy. Pozdrawiam serdecznie wszystkich Państwa, którzy z uwagą czytali moje teksty i dzielili się merytorycznymi uwagami w komentarzach.
Paweł Chojecki
niezależna.pl
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!