Trzeba z uznaniem przyznać, że Ministerstwo Propagandy kniazia Donalda opanowało perfekcyjnie wciskanie kitu tłumom, tak w zakresie manipulacji, jak i indoktrynacji negatywnej, która jest odbierana przez wielu jako jedyna niepodważalna prawda. Prymitywne prowokacje pani Waltz i Sikorskiego nie powiodły się. Gdy zaproszono Niemców, żeby sprowokować "zadymę", a później rosyjskich młokosów i zwykłych żuli, nie daliśmy się sprowokować. Oczywiście miały miejsce pojedyncze zwarcia, mieściły się one jednak w statystykach podobnych imprez na świecie. Przejrzeliśmy perfidię poczynań naszej wierchuszki.
W przypadku ostrego konfliktu w obydwu podmiotach, polskie wraże przekaziory z "Wyborczą" na czele gotowe były do wyprodukowania następnych kalumnii i dyskredytacji Polaków. Usłyszelibyśmy wrzask na cały świat o homofobach, nacjonalistach polskich i nazizmie rodzącym się pod płaszczykiem PiS-u, o polskich chuliganach i zawziętych prymitywach. Tymczasem w następnej prowokacji sprowadzenia godnej reprezentantki satanizmu, żeby zakłócić obchody rocznicy Powstania, znowu naszym niedorajdom nie wyszło. Obchody się odbyły, łącznie z marszem pamięci. Jak zwykle spontanicznie z udziałem 5000 maszerującej młodzieży, bo tyle można było policzyć na filmach amatorskich, na YouTube. Kibole spod stadionu Legii, łącząc się z Młodzieżą Wszechpolską, maszerowali Alejami Ujazdowskimi w kierunku kopca Powstania Warszawskiego w parku Dreszera. Okrzyki, które wznosili, nie były przepojone miłością do rządzącej Polską ekipy, były one powszechne, donośne i stanowcze.
Na drugi dzień przeczytałem w komentarzach Interii i w Michnikowskiej makulaturze, że okrzyki i owszem, były, wykonywała je grupka 20 młodych osobników, a marsz był nieliczny i żałosny w swojej reprezentacji. A w ogóle co to za zachowanie, że takich krzykaczy należy zamykać za obrazę władzy, że to brak kultury itp. Obserwując filmy, stwierdzam, że marsz był monumentalny, że młodzież wiedziała, dlaczego wyszła na ulice, a wznoszone okrzyki były wyrazem protestu przeciwko istniejącej władzy i mieściły się w ramach prawa człowieka do wyrażania swoich uczuć lub nastrojów w systemie demokratycznym. Żałuję trochę, że maszerujący nie skorzystali z prawa obrzucenia jajami Tusko-filutków, tak jak miało to miejsce w Toronto, w którym protestujący Tamilowie w proteście zapaskudzili jajami cały front ambasady amerykańskiej i policja nie przeprowadzała aresztowań. A nasza młodzież maszerowała radośnie z tym poczuciem nowego obowiązku przejętego po nas dinozaurach, śpiewająć hymn, Rotę lub gromko, gremialnie pokrzykując: "Tusku matole, Twój rząd obalą kibole" lub "Precz z komuną", a gdy zobaczyli weteranów – "Cześć i chwała Bohaterom" lub "Bóg, Honor i Ojczyzna".
Przemówienia tuskowych notabli z Waltz na czele zostały wyklaskane bądź wygwizdane tak na kopcu powstańczym, jak i na Powązkach. Rząd otrzymał taką formę podziękowania i nagrodę, na jaką intensywnie zapracował. Psując wzrok, wypatrywałem wśród nowo-zomowców Wałęsy z pałą, bo przecież obiecał opozycję i demonstrantów pałować. Niestety, mędrca Europy Zjednoczonej nie uświadczyłem, mimo mojego wypatrywania, w konkluzji włożyłem jego wypowiedź do obietnicy "zrobienia z Polski Japonii", budując naszą demokrację nawet metodami niedemokratycznymi, za, a nawet przeciw.
Wpadła mi w oko wystraszona twarz naszego prezesa Rady Ministrów z wybałuszonymi gałami rzucającymi płochliwe spojrzenia na boki, jakby obawiając się snajpera albo lecącego buta w powietrzu czy, jak w przypadku Jaruzelskiego, zwykłego kamulca. No cóż, na złodzieju i łysina gore, a człowiek, który za dużo wie i się boi, jest dla oligarchii i układu niebezpieczny tak, że dziwna płochliwość naszego premiera ma swoje uzasadnienie.
Nas, wypędzonych, czy to przez biedę, czy z powodów odruchów wymiotnych, czy w wyniku prześladowań, reakcje młodzieży napawają radością i świadomością, że nie wszystko stracone, że naród przejrzał w tych oddolnych ruchach, że władza, walcząc z religią i wiernymi, podcina sobie skutecznie gałąź, na której siedzi. Wprowadzenie ustawy o używaniu broni bezpośrednio, nie tylko przeciwko przestępcom, restrykcje w rejestracji zgromadzeń i demonstracji, walka z Telewizją "Trwam" nie pomogą Tuskomatołom utrzymać się u władzy. Przyśpieszy żałosny koniec tej ekipie. Asekuracja w monstrualnym rozbudowaniu biurokracji, mająca na celu zwiększenie liczby głosów przy urnach, również nie odniesie zamierzonego skutku. Ten rząd dyletantów, ignorantów sam się unicestwia, żeby tylko w przepaść nie pociągnął niewinnych.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!