Katalonia, Quebec, Szkocja... Kto następny? W krajach cywilizacji Zachodu coraz częściej rodzi się opozycja wobec globalistycznej urawniłowki lansowanej przez elity. Coraz więcej społeczności o dobrze zdefiniowanej tożsamości widzi że zaczyna tracić możliwość wpływania na bieg zdarzeń, że ulega dyktatowi centrum i skuteczną odpowiedź daje separatyzm; coraz więcej takich dobrze zdefiniowanych krajów o dobrze zdefiniowanej tożsamości patrzy z zazdrością na Szwajcarię i inne niewielkie państwa, które wdrażają z powodzeniem bezpośrednią demokrację; które strzegą swej unikatowej kultury i instytucji politycznych, które cenią sobie możliwość życia po swojemu w naszym coraz bardziej ujednoliconym świecie.
Zaczyna więc narastać ruch odgradzania się. Odgradzania od tego co postrzegane jest jako albo politycznie poprawne szaleństwo albo wojna podjazdowa z naszą zachodnią kulturą i religią.
Widzimy to także w Kanadzie, gdzie coraz częstsze są protesty ludzi określanych jako "skrajna prawica", "nacjonaliści", "szowiniści", a którzy protestują przeciwko tolerowaniu nielegalnej imigracji. Problem w tym, że głoszone przez nich hasła coraz częściej reprezentują to co w domu mówi przeciętny Kanadyjczyk. Dlatego przykład Katalonii może podziałać jak katalizator
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!