Co za weekend, co za tydzień. Że o miesiącu słowa nie powiem. Co prawda mógłbym wspomnieć o roku, ale z tym poczekajmy. Bez obaw, zdążymy. Ów bowiem jeszcze da nam popalić.
W każdym razie – dzień, tydzień, miesiąc czy rok, z każdego coraz nachalniej wychodzi ryj postępu. Mało, że wychodzi (i że ryj), do tego wychodzi nowocześnie owrzodziały. Aż chce się krzyknąć: nie patrzcie, nie patrzcie!
Zresztą co tam, przeciwnie: patrzcie, obserwujcie, byle z należytą dystynkcją, to znaczy ostrożnie, jak Bolesław Wałęsa powtarzał, pokonując trap admiralskiej motorówki w sierpniu 1980 roku. To znaczy motorówki, kierowanej sprawną dłonią przyszłego admirała. Czy tam sterowanej.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!