Proszę bardzo: ledwie Kublik Agnieszka zarzuciła Owsiakowi Jerzemu „nieprzepiękne” odezwanie się pod adresem profesor Krystyny Pawłowicz, już Owsiak Jerzy panią profesor przeprosił.
Napisałbym, że to wyraz siły słowa, czy tam potęgi ducha, jednego z najlepszych piór „Gazety Wyborczej”. Wszelako, jak wszyscy dobrze wiemy, w „Gazecie Wyborczej” ducha żadnego nie ma, prędzej upiory rozmaite tam spotkalibyśmy, zaś pióra tamtejsze służą zwykle czemuś innemu niż powinny. Natomiast co do samej Kublik, która, jak pisała o sobie: „śledzi kulisy polityki niemal tak długo, jak istnieje ‘Gazeta Wyborcza’ (a więc już niedługo), warto przytoczyć opinie środowiskowe: „cyngiel GW” (Terlikowski). „Specjalistka od walenia ‘wrogów tolerancji’ publicystycznym młotem” (Piotr Semka). „Zawsze potrafiła w lot odgadnąć, jaki tekst ma napisać, by podobał się szefowi” (to opinia Michała Cichego, niegdysiejszego kolegi redakcyjnego pani Kublik). Dziennikarze znają również określenia, takie jak „kublikacje” (zmanipulowane publikacje prasowe), „wylewanie kublika pomyj” (ta inwektywa akurat nie wymaga wyjaśnienia), czy wreszcie „pół prawdy to cały kublik”.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!