Jednym z bardziej chamskich zakłamań naszego współczesnego świata jest tzw. trolling, czyli udział w różnych dyskusjach – nie tylko internetowych – opłacanych kłamców.
Płacenie za opinie pozytywne lub negatywne jest też praktyką biznesową – bardzo często za pozytywne „recenzowanie” kupionych produktów otrzymuje się upusty lub bonusy.
Przestrzeń słowna zgęstniała od kłamstw i coraz więcej ludzi nie ma żadnych problemów z oszukiwaniem w rozmowie, ba, traktuje to jako część normalnego sposobu komunikacji. Skoro gasną podstawowe wartości, trudno się dziwić, że prawda również odchodzi do lamusa.
Krytyczne myślenie jest utrudnione, również za sprawą wysiłku, jakiego wymaga przedzieranie się przez kłamstwa. Co ciekawa, różne organizacje i stowarzyszenia o postępowych agendach wręcz instruują, jak skutecznie kłamać w celu osiągnięcia maksymalnego efektu.
Jednym ze sposobów jest powoływanie się na rzekome własne doświadczenie – na własne przeżycia, co zamyka usta interlokutorowi. Nikt przecież nie może dyskutować z czymś, co mi się przytrafiło, no nie? I tak, jeśli rozmawiamy o obronie życia dziecka poczętego w rezultacie gwałtu, ktoś stwierdza: „byłam zgwałcona”; gdy rozmawiamy o tym, że Narodowe Siły Zbrojne nie zabijały Żydów dlatego, że byli Żydami, ktoś stwierdza: „mój dziadek był w AK i to widział”, a gdy debatujemy o aborcji i traumie, jaką wywołuje u wielu kobiet, jakaś pani wspomina: „miałam 10 aborcji i jest mi z tym bardzo dobrze, zrobię drugie dziesięć”, to dyskusja zostaje włożona w nowy kontekst.
Jedyny problem w tym, że wielu z takich dyskutantów po prostu kłamie, dla wzmocnienia swego stanowiska czy opinii; problem w tym, że tego rodzaju metoda jest zalecana przez dzisiejszych bolszewików politycznej poprawności. Prawdę składa się na ołtarzu politycznego czy społecznego celu. Ba, niektórzy opanowali nawet sztukę pisania na zamówienie całych życiorysów. Jak się dobrze zastanowić, no to rewolucjoniści zawsze tak robili, zatem nowa wersja tej samej metody w sytuacji naszej politpoprawnej rewolucji globalnej to nic nowego.
Jak to ładnie wykładała „moralność socjalistyczna” – socjalizm/rewolucja jest wartością nadrzędną i dlatego kłamstwo czy prawda są zrelatywizowane.
Jak się przed tym bronić? Jest to trudne. Można co prawda wypytywać o szczegóły, zadawać pytania kontrolne, ale szkolony kłamca łatwo może się zasłonić. W dzisiejszych czasach coraz częściej jesteśmy świadkami zderzania dwóch „etosów” – ludzi różnych kultur. Z jednej strony, mamy cywilizację, z drugiej, ideologiczną barbarię. Trzeba sobie z tego zdawać sprawę.
Uczciwa debata i swoboda słowa stanowią podstawę wolności i demokracji – idei porządku społecznego, jaki zrodził parlamentaryzm. Porządek ten jest obecnie systematycznie podkopywany między innymi za sprawą erozji tych podstawowych wartości.
Na koniec mała anegdota, bardzo dawno temu, w czasach raczkującego Internetu, gdy nikt jeszcze nie słyszał o smartfonach czy tabletach, miałem przyjemność przeprowadzenia wywiadu z ikoną ruchu praw człowieka, nieżyjącym już (zmarł w styczniu br.) Solem Littmanem, który zasłynął jeszcze, walcząc o prawa Murzynów w USA, a tutaj był znanym działaczem organizacji żydowskich. Sol Littman zwalczał wtedy w sieci środowiska rasistowskie i Ku-Klux-Klan. Podczas mojej wizyty w biurze przy Yonge i King gospodarz pokazał mi pokój, w którym kilkunastu ochotników monitorowało rasistowskie fora dyskusyjne, i stwierdził, że może pomóc to samo założyć w polskim środowisku... wspomniał o antykatolickich bluźnierstwach na rasistowskich portalach...
Walka o umysły jest bezpardonowa, jeńców się nie bierze, zrelatywizowana prawda i tolerowane kłamstwo to koniec zachodniej cywilizacji i zwiastun nadchodzącego nowego porządku. Uczmy o tym nasze dzieci.
Andrzej Kumor
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!