Film „Wołyń” kończy się sceną, kiedy samotna matka trzymająca na rękach swoje dziecko przejeżdża między pilnującymi mostu na rzece (Bug?) żołnierzami niemieckimi. Coś się skończyło? I w ten sposób symbolicznie film nawiązuje do przemilczanej w oficjalnych opracowaniach historycznych sprawy wojny ukraińsko-polskiej, która była częścią II wojny światowej. Skoro nie mówili o tej wojnie politycy i historycy czy dziennikarze, to lukę tę wypełnił teraz reżyser Wojciech Smarzowski, czyli artysta.
Wojna w 1939 roku rozpoczęła się od ataku Niemiec na Polskę, ale 17 września w rezultacie umowy z Niemcami, z drugiej strony Polska została zaatakowana przez ówczesny Związek Sowiecki, czyli dzisiejszą Rosję. W tym samym czasie na cofających się lub wracających do domów żołnierzy polskich miały miejsce ataki Ukraińców. Z lat młodości pamiętam, że jeszcze wówczas, w okresach pewnych odwilży, oficjalna historiografia polska z okresu PRL-u podawała, że w wyniku ataków Ukraińców na Polaków zamieszkujących sześć ówczesnych województw na terenie przedwojennej Polski, zginęło około 350.000 osób. Dzisiaj podaje się liczbę 120.000. Z tym że te 120.000 to osoby zabite, które zostały wskazane przez sąsiadów lub bezpośrednich członków rodzin. Ale w ogromnej masie przypadków takich świadków nie ma, bo zostali oni też zabici lub zastraszeni.
Praktyką na terenach tych województw wschodnich było zabijanie w taki sposób, by nie można było rozpoznać ofiary. Po zabiciu odcinano głowy od zwłok. Głowę ofiary zabójcy wrzucali do mrowiska, a zwłoki zakopywali płytko lub pozostawiali niezakopane. W ten sposób już po chwili nikt nie mógł rozpoznać ofiar. Te nierozpoznane zwłoki to właśnie te brakujące w statystyce 200.000 osób. Zresztą w filmie „Wołyń” jest nawiązanie do tego typu zabójstw, kiedy to głównej bohaterce filmu, głowę jej zabitego męża sąsiad przynosi w wiadrze.
Najbardziej okrutne i masowe rzezie na Polakach miały miejsce na terenie ówczesnego województwa wołyńskiego. I do tego regionu Polski przedwojennej nawiązuje film „Wołyń”, ale też pokazując w jednej z początkowych scen atak chłopów ukraińskich na wracających do domu żołnierzy polskich.
Film mówi o tym, że faktycznie wojnę w 1939 roku należy traktować jako wojnę Polski jednocześnie z trzema wrogami. I na tym właśnie zasadza się tragedia Polaków, że w 1939 roku stanęli naprzeciw trzech wrogów jednocześnie. Polscy politycy przedwojenni nigdy nie zakładali takiej opcji, że Polska samotnie przeciwstawi się trzem wrogom. Nie rozpoznali zagrożenia. Najmniej spodziewano się reakcji ze strony Ukraińców. Ci z kolei zakładali, że przy pomocy Hitlera zbudują niezależną Ukrainę. W jakimś stopniu to się stało, bo Hitler przyzwolił na samorządy i swobody Ukraińców na terenach zajętych przez Niemców na obszarach dzisiejszej Ukrainy. Utworzono oddziały regularnej armii ukraińskiej (do tworzonej SS „Galizien” zgłosiło się około 80.000 ochotników) walczącej przy boku Niemiec, stworzono policję ukraińską.
Dlaczego jednak tak w okresie PRL-u, jak i w okresie już po upadku komunizmu zarówno strona rosyjska, jak i strona ukraińska nie mówiły o wojnie Polski z 1939 roku? Bo tak Rosjanie, jak i Ukraińcy zakładali, że ich zwycięstwo nad Polakami będzie polegać na błędzie polskich polityków, którzy wprowadzą Polskę do moralnie słusznej, ale politycznie tragicznej, bo samobójczej jednostronnej wojny z Niemcami. Osłabionych Polaków łatwo będzie wówczas zaatakować. Gdyby choć trochę w Ukraińcach i Rosjanach odezwała się solidarność słowiańska, to nigdy by nie założyli, że scenariusz samobójczej wojny Polski z Niemcami jest dla nich bezpośrednio korzystny.
Dlatego też, kiedy przypatrzymy się, jakie filmy na temat wojny roku 1939 powstawały w Polsce, to możemy je policzyć na palcach jednej ręki. Rosjanie i Ukraińcy bali się ten temat poruszać. Gdyby ten temat był postawiony szerzej, to Rosjanie musieliby sobie zadać konsekwentnie pytanie o to, gdzie byliby, gdyby Niemcy zaatakowali Rosję z miejsc zbliżonych od Moskwy o 500 km? Gdyby zaatakowali Rosję z terenów ówczesnej granicy polsko-sowieckiej? Gdzie byliby Rosjanie, gdyby Jugosławia nie postawiła się Włochom i przez to Niemcy nie odłożyliby inwazji na Rosję o miesiąc. A tego czasu zabrakło właśnie Niemcom do zajęcia Moskwy. Przy czym, dla przypomnienia, od zajęcia Moskwy Japonia uzależniała swój atak na Rosję od strony okupowanych wtedy przez nią Chin i Mongolii.
Gdyby Rosjanie potwierdzili, że Polska postąpiła i moralnie, i słusznie, stając do wojny z Niemcami w 1939 roku, to musieliby przyznać, że oni sami zachowali się niemoralnie i w sposób oszukańczy w stosunku do Polaków, wykorzystując słabość Polski i atakując ją od wschodu.
Gdzie byliby Ukraińcy, gdyby Polska wybrała neutralność lub sojusz z Niemcami? Ukraina i Rosja, oba te kraje i oba te narody, zasadzały swój stosunek do Polski na błędzie polskich polityków. Błędzie polegającym na tym, że założyli oni, że Francja i Wielka Brytania wywiążą się ze swych zobowiązań wynikających z podpisanych umów o wzajemnej pomocy w wyniku agresji Niemiec na któryś z tych krajów.
Rosjanie konsekwentnie omijali temat wojny Polski i Niemiec w 1939 roku. Była cenzura. Ale oprócz cenzury była też fizyczna likwidacja elit i polskiej inteligencji. Wszystkich tych, którzy byliby na tyle inteligentni, by dyskutować tę sprawę publicznie, zlikwidowano lub nie dopuszczono do głosu. Pomysł na „sojusz” i „braterstwo” rosyjskie i polskie Rosjanie urodzili dopiero wówczas, kiedy powstało Ludowe Wojsko Polskie w 1943 roku, a nie wtedy kiedy polscy politycy podjęli decyzję, że należy podjąć samobójczą wojnę z Niemcami w 1939 roku, zakładając, że albo Rosjanie zachowają się neutralnie, albo może nawet udzielą pomocy Polsce w wojnie z Niemcami.
Podobnie temat podjęcia wojny Polski z Niemcami w 1939 roku pomijany był przez stronę ukraińską. Tutaj Ukraińcy przeszli do strategii, żeby nie mówić o wydarzeniach z okresu II wojny światowej na terenie województwa wołyńskiego i pozostałych pięciu województw przedwojennej Polski, żeby nie mówić o tym, co tam się wydarzyło.
Paradoksalnie, pomimo że Ukraińcy z Rosjanami prowadzą dziś walki o terytorium na terenie wschodniej Ukrainy, to w sprawie podjęcia wojny przez Polskę przeciw Niemcom w 1939 roku zajmują podobne stanowisko jak Rosjanie. I tak jest do dziś. Polscy historycy i polscy politycy również nie są bez winy. Pomimo że od czasu wojny 1939 roku z Niemcami i tragicznych jej konsekwencji w postaci wojny na trzy fronty, wpadli jakoś tak w narzucony przez „braterskie narody” sposób patrzenia na historię ich własnego kraju, na historię ich Polski, że też nie mówią o wojnie polsko-ukraińskiej w czasie II wojny światowej. I tak to trwa do dziś z małymi wyjątkami historyków i indywidualnych osób próbujących kontestować i popularyzować inny niż oficjalny punkt widzenia.
Z tego oficjalnego, państwowego, politycznie poprawnego patrzenia na historię Polski wyłamują się od czasu do czasu artyści. Takim artystą niepokornym jest właśnie reżyser Wojciech Smarzowski, który poświęcił ponad cztery lata swojego życia, swoje własne pieniądze na nakręcenie filmu „Wołyń”.
W czasie II wojny światowej były w Polsce dwa miejsca, gdzie ludność cywilna poniosła nieprawdopodobne i nieproporcjonalne ofiary za to, że Polska przystąpiła do wojny. Takimi miejscami była Warszawa i Wołyń. I o tej właśnie zapomnianej historii ludzi z tamtego terenu opowiada ten film. Idąc na seans, dziękujemy artystom niepokornym, dzięki którym świat jest prawdziwszy i lepszy.
Film jest aktualnie pokazywany w Cine Starz przy 377 Burnhampthorpe Road w Mississaudze. Seanse są o 7.20 po południu do niedzieli, 5 marca. Bliższe informacje na temat biletów, telefon: 905 238 9994.
Janusz Niemczyk
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!