Kto powiedział, że Rosjanie
to są bracia nas Lechitów,
temu zaraz dam po mordzie
pod kościołem Karmelitów.
Obserwując poczynania tzw. mężów stanu, odnosi się wrażenie, że nie są to często ludzie potrafiący myśleć logicznie. A przecież powinni być inteligentni, przewidujący i sprytni, bo wybili się na szczyt „dostojeństw”, bogactwa (?) i władzy. Aby osiągnąć to, co osiągnęli, musieli pokonać wiele przeciwności i eliminować konkurentów. Mam na myśli tych, którzy zostali w swoich krajach „prawie” dyktatorami. Głosząc, że poświęcenie się dla kraju i jego dobro jest motywem ich działania, nie są jednak szczerzy. Naprawdę bowiem chodzi im przecież o zdobycie i utrzymanie (Putin) własnej pozycji. O indywidualny splendor przede wszystkim. Pół biedy, gdy uszczęśliwiają tylko swój naród.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!