Otwieram skrzynkę na listy. Rachunki. Dwa. Nie, cztery… Siedem. Siedmiu wyłudzaczy przypomina mi, że zapłacić niby im powinnam, bo korzystałam.
Może i korzystałam, ale kto spamięta, co było w grudniu, skoro to było w zeszłym roku? Ale trudno – zaloguję się do banku, zapłacę bandziorom z gazowni i innym podobnym te haracze. Rodzinę uchronię przed mafią. No to wchodzę, a tam….
O jasny gwint, gdzie można kupić valium bez recepty???
Bez paniki, może na firmowym jest jakiś ruch… Dupa, nie ma ruchu, trzej królowie podlani sylwestrowym szampanem z zapasów ze żłóbka skutecznie zatamowali mi przepływ perspektyw.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!