„Wielkie święto dziś u Gucia”, to znaczy nie u żadnego „Gucia”, tylko w rządzie, który obchodzi rocznicę – tym razem nie kolejną rocznicę smoleńską, tylko własną pierwszą rocznicę istnienia. Z tej okazji rząd zrobił obywatelom prezent w postaci ustawy przywracającej poprzedni wiek emerytalny, to znaczy 65 lat dla mężczyzn i 60 lat dla kobiet. Ściśle – nie tyle rząd, co pan prezydent Andrzej Duda – bo projekt był prezydencką inicjatywą ustawodawczą, no ale w Sejmie uchwaliła go większość rządowa.
W ten sposób program rozdawnictwa, a ściślej – jego koszty – zostały powiększone o dodatkowe 40 miliardów – bo tyle ma kosztować przywrócenie poprzedniego wieku emerytalnego. „Nie mam głowy, jak ty to uzbierasz” – śpiewała jeszcze za pierwszej komuny Izabela Trojanowska, to tylko tak się mówi, bo wiadomo, że te 40 miliardów, podobnie jak 60 miliardów już zaplanowanego na przyszły rok deficytu, zostanie pokryte z „uszczelniania” poboru podatków, ale to są grosze, więc resztę się pożyczy na koszt dzieci, które dzisiaj dostają po 500 złotych, albo nawet takich, które jeszcze się nie urodziły, ale się urodzą – o ile oczywiście nie zostaną wyabortowane przez „wściekłe” strażniczki „wagin” i „macic”.
Pani premier Beata Szydło ogłosiła w związku z tym, że rząd przywrócił w naszym nieszczęśliwym kraju „sprawiedliwość społeczną”, nad czym z jakichś zagadkowych przyczyn najbardziej lamentuje żydowska gazeta dla Polaków pod redakcją naszego Farysa, czyli pana red. Adama Michnika. Przyczyny muszą być zagadkowe, bo żydowska gazeta zasadniczo i nieprzejednanie stoi na nieubłaganym gruncie społecznej sprawiedliwości – ale najwyraźniej tylko wtedy, gdy tę sprawiedliwość wprowadza formacja polityczna zatwierdzona przynajmniej przez redakcyjny Judenrat, a najlepiej – przez jakiś wyższy sanhedryn.
Tymczasem reżym Jarosława Kaczyńskiego najwyraźniej zatwierdzony nie został, podobnie jak wcześniej reżym premiera Wiktora Orbana na Węgrzech, Teresy May w Wielkiej Brytanii, no a ostatnio – reżym Donalda Trumpa w Stanach Zjednoczonych. Co gorsza – tylko patrzeć, jak zaraza może rozlać się również na słodką Francję, gdzie zdradziecki zamach na niemieckie dzieło odbu... – to znaczy pardon, oczywiście nie na żadne „niemieckie dzieło odbudowy”, bo penalizacja „zdradzieckich zamachów na niemieckie dzieło odbudowy” praktykowana była w Generalnym Gubernatorstwie w czasie okupacji niemie... to znaczy pardon – jakiej tam znowu „niemieckiej”; nie żadnej „niemieckiej”, tylko oczywiście nazistowskiej. Ci nazistowcy to nawet posługiwali się specjalnym, nazistowskim językiem, którym dzisiaj nikt już nie mówi, podobnie jak po łacinie.
Mniejsza zresztą z tym, bo ważniejsze, że oto w słodkiej Francji zdradziecki zamach na... no czy naprawdę musimy tak wszystko uściślać? – więc zdradziecki zamach szykuje Maryna Le Pen.
W tej sytuacji niemieckie dzieło odbudowy zaczyna być zagrożone, chyba że Nasza Złota Pani przedsięweźmie jakieś ekstraordynaryjności.
Najwyraźniej na to liczy również żydowska gazeta w Warszawie, która reżymowi Jarosława Kaczyńskiego nie szczędzi gorzkich słów krytyki. Oto – powiada natchniony autor – „na całym świecie” podwyższają wiek emerytalny, a Kaczyński obniża. Trudno spierać się z takimi przytłaczającymi argumentami; podobnie na całym świecie ludzie kradną, więc teraz lepiej rozumiemy, dlaczego Platforma Obywatelska, podobnie jak jej wcześniejsze wcielenie w postaci Kongresu Liberalno-Demokratycznego twierdziło, że „pierwszy milion trzeba ukraść”. Jasne – ale dlaczego tylko „pierwszy”? Dwa miliony to przecież lepiej, niż jeden, a trzy – lepiej niż dwa, toteż finansowy grandziarz, który ostatnio zasilił swoimi srebrnikami spółkę „Agora”, nie poprzestał na pierwszym, ani nawet na setnym, tylko zarabia niczym tornado – od jednego oceanu do drugiego i podobno nawet sypnął złotem na zorganizowanie „majdanu” w Nowym Jorku.
To, mówiąc nawiasem, rzuca pewne światło na zaangażowanie żydowskiej gazety w spraw” sprawiedliwości społecznej, podobnie jak fragment słynnej perswazji Towarzysza Szmaciaka do robotnika Deptały: „gdy kradniesz gwóźdź lub drutu szpulę, uszczuplasz przez to całą pulę. A pula nie jest do kradzieży! Pula się cała nam należy!”. Skoro reżym Jarosława Kaczyńskiego, realizując program rozdawnictwa, wyszlamuje państwową kasę, to z czegóż w tej sytuacji pożywią się Żydzi, jeśli nawet nowy reżym, w zamian za poparcie operacji zrobienia reżymowi pokazowego „no pasaran”, zrealizuje słynne żydowskie „roszczenia”? Nic zatem dziwnego, że żydowska gazeta dla Polaków w Warszawie nie może spokojnie patrzeć na urzeczywistnianie sprawiedliwości społecznej przez znienawidzony reżym, podobnie jak żydowskie gazety w Ameryce pienią się na myśl, że oto tamtejszy lud może nie słuchać starszych i mądrzejszych. Nie po to przecież grandziarz inwestuje w spółkę „Agora” w Warszawie czy w majdan w Nowym Jorku, żeby utopić srebrniki w błocie, tylko żeby na tym interesie zarobić, a jak on potrzebuje zarobić, to ktoś inny musi stracić, nieprawdaż? I o to właśnie chodzi, żeby zarabiały i traciły odpowiednie osoby, a nie tak, na chybił-trafił. „Na tym się świata ład opiera, że jeden sieje, drugi zbiera” – tłumaczył zasady sprawiedliwości społecznej Towarzysz Szmaciak robotnikowi Deptale.
Drugą przyczyną irytacji nie tylko żydowskiej gazety dla Polaków, ale i całej demokratycznej opozycji, jest okoliczność, że realizacja programu rozdawnictwa może reżymowi Jarosława Kaczyńskiego zapewnić sukces również w następnych wyborach – o ile losy naszego nieszczęśliwego kraju nie rozstrzygną się wcześniej w całkiem innych kategoriach, albo o ile wcześniej nie nastąpi godzina prawdy w postaci załamania finansów publicznych. A wszystko dlatego, że Jarosław Kaczyński pierwszy wyciągnął wnioski z nostalgii, jaką znaczna część Polaków odczuwa za Edwardem Gierkiem, który pozwolił również prostemu człowiekowi pożywić się okruszkami ze stołu pańskiego. Tymczasem Zasrancen z Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego chcieli wszystko zeżreć sami, w czym okazali się gorsi nawet od psa ogrodnika, co to sam nie zje i nikomu nie da.
Toteż Wojskowe Służby Informacyjne, co to uwijają się wokół odpowiedniego przetasowania politycznej sceny na wypadek, gdyby jednak Nasza Złota Pani postanowiła zrobić z Polską porządek metodami demokratycznymi, właśnie wykreowały nową partię. Ponieważ jednak wszystkie panienki płci obojga zostały odkomenderowane do Nowoczesnej pana Ryszarda Petru, to do tej nowej partii, pod nazwą Unia Demokratycznych Europejsów, czy może Unia Europejskich Demokratów, trzeba było odkomenderować tak zwanych byłych ludzi, do których doszlusowali obydwaj „Bolkowie” – zarówno ten dawny w osobie naszego Kukuńka, jak i „Bolek” naszych czasów w osobie pana Mateusza Kijowskiego. Najwyraźniej u konfidentów też krótka ławka i nie wiadomo, czy ich wystarczy na obsadzenie wszystkich stanowisk.
Stanisław Michalkiewicz
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!