Kiedy prezydent Stanów Zjednoczonych Ryszard Nixon, który na przełomie maja i czerwca 1972 roku bawił z dwudniową wizytą w Warszawie, odjechał z Placu Zwycięstwa, gdzie wmieszał się w tłum wykrzykujący: „Ni-xon! Ni-xon!” - ludzie zaczęli się rozchodzić, żywo komentując niecodzienne wydarzenie. Szedłem za dwiema starszymi paniami i dobiegł mnie strzęp rozmowy: „Czemu się dziwisz? Naród się stęsknił!”
Tym razem nie tyle może „naród”, co koła rządowe musiały stęsknić się za jakimś sukcesem, bo szczytowi NATO w Warszawie towarzyszyła eksplozja propagandy, jakiej nie powstydziłby się nawet Maciej Szczepański. Wszystkich przelicytował „judeochrześcijański” portal „Fronda” delikatną sugestią, że wojskami NATO dowodzi... sam Archanioł Michał. Co prawda dowodzący wojskami NATO w Europie amerykański generał Curtis Scaparotti rzeczywiście na drugie imię ma Michał, ale Archaniołem chyba nie jest, a w każdym razie, nic o tym nie wiemy. Tak czy owak Warszawa stała się „stolicą świata” - co prawda tylko na dwa dni, ale w dzisiejszych czasach nie pora na grymaszenie. Przyczyną tego awansu naszej stolicy był oczywiście przyjazd amerykańskiego prezydenta Baracka Husejna Obamy.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!