Koko koko euro spoko już zbliża się ku nieubłaganemu końcowi, zatem pora na podsumowania.
Oczywiście jest dobrze, a będzie jeszcze dobrzej, zwłaszcza że reprezentacja naszego nieszczęśliwego kraju dała z siebie wszystko, a w przyszłości da jeszcze wszyściej. W obliczu takich perspektyw możemy w przyszłość patrzeć optymistycznie, że "z każdej sytuacji wyjdziemy obronnie, wojsko nasze czuwa, szkolone wszechstronnie". Wprawdzie trwają tak zwane kontrowersje wokół pana Grzegorza Lato, który nie widzi powodu, by rezygnować z alimentów przywiązanych do stanowiska prezesa związku piłki kopanej, ale na pewno wszystko zakończy się wesołym oberkiem, bo przecież pan prezes Lato należy do grona osób przyzwoitych, podobnie jak celebryci Wojewódzki i Figurski, którzy zaczęli dowcipkować na temat Ukrainek. Gdyby tak dowcipkował kto inny, to ormowcy politycznej poprawności z "Gazety Wyborczej" zrobiliby z niego marmoladę, a tak, to cały Fołksfront stanął w ich obronie.
Swój do swego po swoje, czysty typ nordycki i bez mydła jest czysty, a jeden przyzwoity rozpoznaje drugiego przyzwoitego po zapachu – do czego, jak wiadomo, trzeba mieć specjalnego nosa. Ciekawe, co teraz będzie, bo Rada Etyki Mediów, najwyraźniej nie skonsultowawszy uprzednio swego stanowiska ze starszymi i mądrzejszymi, orzekła, że celebryci Wojewódzki i Figurski dopuścili się "rażącego chamstwa". Słyszał kto takie rzeczy?! Rażące chamstwo – kiedy pan redaktor Stasiński z "GW" powiada, że owszem, ale w stosunku do chama polskiego. Chama polskiego, jak wiadomo, można, a nawet należy chłostać bez litości, nawet rażąco, w odróżnieniu od chama, dajmy na to, przyzwoitego, wobec którego należy zachowywać się wyrozumiale i z rewerencją. Nie ma co – Salon musi poprawić koordynację, bo w przeciwnym razie wszystko zacznie rozłazić się niczym Austria po I wojnie światowej: przyzwoici sobie, Rada Etyki Mediów – sobie, podobnie jak Ministerstwo Spraw Zagranicznych, które też sobie. I jak w tej sytuacji mają się zachować, a zwłaszcza – co mają myśleć "młodzi, wykształceni z wielkich miast"? Nie będą nic myśleć, a w tej sytuacji może w naszym nieszczęśliwym kraju zapanować kompletna bezmyślność. Ma to oczywiście swoje plusy ujemne, ale ma i dodatnie, bo jak nikt nic nie myśli, to nie popada w myślowe aberracje. Ale nie martwmy się na zapas; "czuwać musi żołnierz, by nie przeszkodził wróg".
Najwyraźniej czuwa – a świadczy o tym choćby samobójstwo generała Sławomira Petelickiego dokonane bez udziału osób trzecich – o czym jeszcze przed wszczęciem energicznego śledztwa wiedziała niezależna prokuratura. W uroczystym pogrzebie uczestniczył m.in. JE abp Sławoj Leszek Głódź, co dla wielu obserwatorów stanowiło wyraźną aluzję, by opowieście niezależnej prokuratury o samobójczym charakterze śmierci generała nie traktować serio. Jak tedy tam było, tak tam było – a przy okazji pogrzebu opublikowano również życiorys nieboszczyka, z którego wynikało, iż w 1969 roku wstąpił do SB – jak wiadomo po to, by spełniać dobre uczynki – a w roku 1975 został w Nowym Jorku wicekonsulem, akurat do spraw Polonii. Jestem pewien, że ta świecka tradycja została utrzymana również po sławnej transformacji ustrojowej – bo cóż innego lepiej tłumaczyłoby przyczynę blokowania każdej próby politycznej integracji Polonii? Choćby i teraz; czyż Ministerstwo Spraw Zagranicznych, na którego czele postawiono robiącego szalenie groźne miny Radosława Sikorskiego, ale którym – jak w swoim czasie zapewniła dobrze w tej sprawie poinformowana "Gazeta Wyborcza" – kieruje ekipa skompletowana jeszcze przez "drogiego Bronisława", czyli Bronisława Geremka – więc czy MSZ będzie tolerowało na przykład protesty w obronie Telewizji TRWAM, czy jeszcze może – horrible dictu – je inspirowało? Mowy nie ma, a skoro tak, to nie ulega wątpliwości, że "czuwać musi żołnierz", by ani w USA, ani w Kanadzie nie pojawił się nawet najmniejszy zalążek polskiego lobby. Po co w Ameryce polskie lobby, skoro jest tam już żydowskie? Żydowskie całkowicie wystarczy, zwłaszcza w obliczu perspektywy zainstalowania na resztówce naszego nieszczęśliwego kraju, jaka pozostanie po pomyślnym zrealizowaniu założeń unijnej polityki regionalizacji, sławnej Judeopolonii?
Tedy na wszelki wypadek były prezydent Lech Wałęsa "po raz pierwszy w życiu" kibicował Niemcom w Gdańsku, który w ostatnim czasie podobnież zmienił się nie do poznania. W każdym razie – do tego stopnia, że nie poznaje go sam były prezydent Lech Wałęsa. Pewnie dlatego ma tyle trudności ze wskazaniem miejsca, w którym podczas pamiętnego sierpnia w 1980 roku przeskoczył przez płot i tym śmiałym susem obalił komunizm. Jak pamiętamy – o wskazanie tego historycznego miejsca wielokrotnie prosiła go Anna Walentynowicz, ale już nie żyje, więc przynajmniej z jej strony byłemu prezydentowi naszego nieszczęśliwego kraju żadne molestowanie nie grozi. Ale nie tylko były prezydent odczuwa pewne obawy przed molestowaniem. Podobne odczucia muszą targać również urzędującym prezydentem, skoro z jego inicjatywy Sejm uchwalił właśnie nowelizację prawa o zgromadzeniach, krytykowaną jako nowelizację ustawy o zakazie zgromadzeń? Nietrudno mu się dziwić; podczas takich zgromadzeń pod adresem nie tylko prezydenta, ale i pozostałych Umiłowanych Przywódców ludzie wykrzykują słowa jeszcze gorsze od użytych przez celebrytów Wojewódzkiego i Figurskiego wobec Ukrainek.
Więc żeby w przyszłości położyć kres takim bezeceństwom, "czuwać musi żołnierz (najlepiej z "nieistniejących" WSI), by nie przeszkodził wróg".
Stanisław Michalkiewicz
www.michalkiewicz.pl
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!